Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Titanic

Jedliśmy sobie śniadanie w pracowniczym zespole. Ja to jak zawsze w biegu mimo, że pacjent w podpajęczym stabilnie na stole leżał, ale miałem czas chwilę porozmawiać z koleżankami. Akurat się zeszło na plotkowanie na temat Michała pielęgniarza.

Źle się wyraziłem. Ponieważ ja brałem udział w dyskusji to nie można tego nazwać plotkowaniem. Wiadomo przecież, że mężczyźni nie plotkują tylko wymieniają się faktami i informacjami. Gdyby tylko same pielęgniarki tam sobie Michała obgadywały to spokojnie można by powiedzieć, że plotkują.

Michał sprawia ogólnie dobre wrażenie. Trochę trzeba go jeszcze wychować co i jak ma robić, ale można spokojnie powiedzieć, że będą z niego ludzie.
Irena: On taki zawsze uśmiechnięty, żartuje sobie ciągle, śmieje się.
Ja:  Pewnie. Jak saturacja mi spada logarytmicznie w dół, to on też się śmieje i cieszy. Ubaw po pachy, mówię ci.
Irena: Oj tam, na Titanicu też orkiestra grała do końca, żeby było wesoło.
Ja (spoglądając spod oka): Bardzo ci dziękuję. Tylko, że ja jako kapitan nie zamierzam pójść na dno z całym tym statkiem. Serek mi podaj lepiej.

Swoją droga to ja dzisiaj trochę Michała opieprzałem, ale to tak żeby nudno nie było. Sam się zresztą podkładał, ale on i tak nie brał tego do siebie. Nie będę przecież go głaskać po głowie jak mi coś psuje na telewizorze i nagle kolorowe wykresiki znikają. Obiecałem mu za to, że jutro będzie mógł powentylować pacjentki, tylko że nie na maskę a usta-usta. Myśli chyba, że jak będzie na sali ginekologicznej to tam będą same młode cycate dziewczyny :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz