Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

piątek, 21 sierpnia 2015

Do poniedziałku

Ja: To do poniedziałku!! - pożegnałem się dzisiaj ładnie.
Zastępca ordynatora: Tego czy następnego?
Ja: Yyy?
Zastępca ordynatora: Podobno masz tydzień urlopu i lecisz na Majorkę znowu.
Zrobiłem oczy jak sześciozłotówki ze zdziwienia. W pewnym sensie mam od poniedziałku urlopu, ale to tak nie do końca że w pracy mnie nie będzie.

Nie wiem kto tak namiętnie plotkuje na mój temat, ale się dowiem. Ostatnio Vacek był na językach (potwierdziło się i faktycznie stanął na ślubnym kobiercu) to myślałem, że mi dadzą chwilowo spokój. To, że niektóre pielęgniarki dyskutują nad moim dobieraniem okularów przeciwsłonecznych do kolorów butów to wiem od dawna. Nawet jedna mnie pytała skąd wytrzasnąłem takie niebieskie oprawki.

Wracając do tematu to nie wybieram się już więcej w tym roku na Majorkę. Może za rok, może za dwa, ale na pewno nie w tym. W tym lecę w inne miejsca. Chociaż gdyby był ktoś chętny i by mi wycieczkę na Majorkę zorganizował to czemu nie skorzystać. Jakby co ta ja się piszę, ale na gotowe. Tylko bilet na samolot mi dać i namiar na dobry hotel - w ramach wyżywienia nie będę wymagający i mogą być same śniadania, byleby dobrze smakowało :P

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj sobie upisałam słit komcia po dumaniu niezwykle długim, a go nie ma. Peszek i smuteczek. A może wyroki niebios, bo jak 4 lata chodziłam po świecie, czytałam bloga i zastanawiałam się czy się odezwać czy nie, po czym stwierdzałam, że nie, no bo nie mam nic mądrego do powiedzenia to i teraz się przeznaczenie na mnie wypięło i stwierdziło, że jak żem przez 4 lata nie umiała nic napisać to i teraz lepiej, żebym cicho siedziała.
    A los wyjątkowo złośliwą ma naturę, bo jak już się zmęczyłam srogo i wspięłam na wyżyny swojej odwagi i pokonałam smoka o imieniu Nieśmiałość (bo chłopiec urody przecudnej ze zgrabnym tyłeczkiem mnie onieśmiela niezwykle) to mój słodziutki komentarzyk się wziął i nie dodał.
    Ale nieee, ja będę walczyć z opatrznością, oszukam przeznaczenie (byleby mi drabina nie wylądowała w oczodole) i komcia w końcu dodam! Koniec z milczeniem, w końcu też jestem dziewczynką o urodzie przecudnej i NA PEWNO mam zgrabniejszy tyłeczek. ;P
    Co było w poprzednim komentarzu to nie będę powielać, bo może się w końcu doda.

    Tak czy siak, pozdrawiam Doktora,
    Nieodłączna Wasza Przyjaciółka (a raczej Waszych tętnic), Miażdżyca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miażdżyco pokonałaś mnie swoim komentarzem. Podobnie jak Ty, zaglądam tu od pewnego czasu i również nie skłaniam się do komentowania.Jednak Twój wpis wymaga uwagi. Jeśli wszystkie Miażdżyce mają takie poczucie humoru, to ja uprzejmie proszę o jedną.

      Usuń