Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

czwartek, 9 kwietnia 2015

Niezastąpiony

Pan ordynator postanowił mi zrobić uprzejmość. Chciał mnie wypuścić do domu 3 godziny wcześniej, może to nawet było więcej niż trzy. Bo przecież mam swoje życie prywatne, plany, hobby, po sprawunki iść trzeba, nie samą pracą człowiek żyje. Pomysł mi się bardzo spodobał, bo jak wczoraj wspomniałem, to kiepsko z moim humorem w tym tygodniu.

Wszystko ładnie i pięknie, więc coś musiało nie wyjść. Operacji było jak na złość o dużo za dużo. Nawet na dwa stoły robiłem - na jednym podpajęcze, a na drugim ogólne. I tak na szczęście 3 zabiegi spadły. Ale... Zawsze musi być jakieś ale...

Bo widzi pan, ja bym pana to już do domu puścił, tylko że ja mam zebranie, niektórzy jak pan wie się pochorowali, inni na urlopie, a dr Kowalski ma robotę, biega po szpitalu i niestety nie może przyjść na blok. I szczerze mówiąc, nie ma kto pana zastąpić. W tej sytuacji musi pan niestety poczekać, aż ja wrócę z zebrania, chyba że skończycie wcześniej, to wtedy będzie pan wolny.

No proszę. Okazało się, że jestem niezastąpiony. Ale kwadrans wcześniej wyszedłem. Chociaż tyle.

14 komentarzy:

  1. Cóż chyba ogólnie w kraju jest mało anestezjologów, a jak jeszcze połowa obsady chora/na urlopie to nic dziwnego że masz sporo roboty. Z ciekawości na ile realnie jesteś w stanie ogarniać znieczulenia na 2 sale? Wybieracie do takiego układu najbezpieczniejsze operacje (pod kątem anestezji a nie chirurgi)? Nie zdarzają się komplikacje wymagające Twojej reakcji na obu jednocześnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy od rodzaju znieczulenia, operacji, przewidywanych komplikacji, stanu pacjenta. Czasami się nie da tak pracować i albo trzeba plan zabiegów zmienić, albo kogoś dodatkowo ściągać. Zawsze niby jest tak, że w razie W to ktoś przyjdzie jak będzie trzeba być w dwóch miejscach jednocześnie. Mam akurat taki sprzęt, że na jednym monitorze mogę sobie oglądać wykresy dwóch pacjentów (albo np. swojego pacjenta na stole i tego co mam na sali budzeń).

      Usuń
  2. Znieczulenie na dwa stoly to nieodpowiedzialna glupota. to niebezpieczne nawet w wydaniu doswiadczonego anestezjologa . Szef ktory na to pozwala jest glupi a lekarz ktory sie na to godzi conajmniej nieodpowiedzialny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam Cię, że widziałem nie takie akcje. I wcale nie mówię, że mi się to podoba. Jestem zwolennikiem pracy 1 na 1.

      Usuń
  3. jest to niezgodne z prawem - podobnie jak samodzielne znieczulanie przez lek. bez specjalizacji. O ile to drugie jest nagminne - nie mówię tylko o moim ośrodku, gdzie specjaliści zawsze są tylko na NCh i KCh (tak na OIT też bywają sami rezydenci w liczbie niejdenokrotnie pojedynczej. Anestezjologów brakuje, ale dyrekcje często tego nie widza lub widzieć nie chcą, do czasu aż coś się stanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się cały czas zastanawiam, jak ma wyglądać ten niby nadzór nad lek. bez specki. Jeśli po wykonaniu np. 1000 znieczuleń młody lekarz nadal miałby się pytać starszego o wszystko i być nadzorowany to znaczy, że on niewiele się nauczył. Gdybym ja z każdym problemem wzywał kogoś to byłbym uznanym za idiotę. Ale w sumie nie dziwię się czemu w klinikach jest takie przeludnienie jeśli chodzi o personel na anestezji.
      Zawsze mam do kogo zadzwonić (jest jedna konkretna osoba wyznaczona), ale bez przesady. Dzwonię jak mi się już naprawdę skończą pomysły na opanowanie komplikacji. A jak przewiduję trudności to wcześniej się skonsultuję i dalej radzę sobie sam. A jeśli już naprawdę trafi mi się ciężka operacja, to osoba co ma mnie pod opieką zagląda do mnie co jakiś czas.
      Czasami jak widzę że niektórzy z rezydentami się obchodzą jak z jajkiem i cały czas prowadzą za rączkę, to nie jestem zaskoczony, że później nie umieją sami podjąć decyzji.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. Słabo młody!
    Nie przeginaj zbytnio, jeszcze malo wiesz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam wolę wiedzieć, że mało wiem (btw. to skąd wiesz ile ja wiem??) niż być zabiegowcem, co uważa że wszystko wie, a nie wie nic :]

      Usuń
  5. Rozumiem Wasze oburzenie, ale na boga.... Takie są realia. Jeden anestezjolog na jedną salę to niespotykany luksus w niektórych szpitalach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie rozumiesz. Aby bylo Ci latwiej zrozumiec wyobraz sobie ze tak jestes znieczulana Ty albo ktos z twojwj rodziny.

      Usuń
    2. .... i takie "luksusy" należy zmieniać. Nie może tak być! Aż sie zaczerwieniłam widząc ze coś takiego pisze 'pielęgniarka' (mam tylko głęboką nadzieje ze nie anestezjologiczna), dlatego czasem mi wstyd przyznawać sie jaki mam zawód...

      B

      Usuń
    3. Ja rozumiem doskonale co macie na myśli, ale weźcie pod uwagę, że takimi komentarzami niewiele zmienicie. To jest chore, chory jest system i ciężko z tym walczyć.

      Usuń
    4. Czasami trzeba nagiąć rzeczywistość- czego zwolennikiem zdecydowanie nie jestem. Dla dyrektorów wszystko może jakoś funkcjonować. Do czasu, aż zdarzy się wypadek, ale prędzej czy później wszystko wróci do stanu poprzedniego. Już u mnie jedna osoba próbowała wprowadzić zmiany (m. in. poszło też o anestezję) to zmiany zostały wprowadzone, ale personalne. Niestety podejście władz: 'jak się nie podoba to wypad', doprowadzi do nieszczęścia.
      Do takich realiów w jakiś sposób doszło i zamiast próbować je zmienić, to robi się wszystko, aby było jeszcze gorzej.

      Usuń