Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

środa, 8 kwietnia 2015

Ciężki tydzień

W tym tygodniu ciężko ze mną o nawiązanie bliższej więzi. W piersiach mam aktualnie kawał lodu. Podejście mam takie, że im więcej operacji tym lepiej. Robię swoje i wychodzę do domu. Nie mam ochoty sam sobie szukać zajęcia, biegać na premedykacje, rozmawiać z ludźmi czy robić papierkową robotę (notabene w komputerze).

Moje pielęgniarki wiedzą, że lepiej mnie w tym tygodniu nie drażnić, dlatego nie wdaję się zbytnio w dyskusję. One ograniczają się do tego, że pytają co mi zrobić do picia, albo co zamówić mi na obiad. Aczkolwiek nie mogły się nachwalić ciasta jakie im po świętach przyniosłem i przepis chcą dostać.

Za to chirurdzy ewidentnie próbują wejść ze mną na ścieżkę wojenną. Pierwszy przyczepił się do mnie ordynator chirurgii, który zaczął mnie pouczać jak mam przeprowadzać narkozę. Wszystko mu nie pasowało. No cóż, aż chciałem mu odpyskować, że jak kiepski chirurg to wszystko będzie mu przeszkadzać, choćby nie wiadomo jak reszta zespołu byłaby zajebista. Poza tym ja mu nie mówię jak on ma te wyrostki wycinać, bo ja mam swoją piaskownicę. Chciałem mu poradzić, że na początek warto by się nauczyć obsługi zegarka i przychodzić na zabieg na czas, a nie spóźniać się i jeszcze na sali operacyjnej gadać przez 15 minut przez telefon. Moje atrakurium nie będzie czekać, aż się jaśnie pan umyje do zabiegu.

Na drugi ogień poszedł Ludwik. Kręci się i kreci, nie wiem czego szuka, wczorajszego dnia chyba, ale za mycie pola operacyjnego się nie potrafi zabrać. Ledwo zaczął pracę, a widzę że zaczyna mieć zapędu, aby czuć się wielkim chirurgiem co to wszystko potrafi i jest najważniejszy. Przed świętami miałem fajnego pacjenta. Okazało się, że przed Bożym Narodzeniem znieczulałem go do pęcherzyka, a teraz trafiła mu się przepuklina. Stwierdził, że życzenia wesołych świąt sprawiły, że wszystko poszło bardzo dobrze. Na to, że ja tylko narkozą się zajmowałem, a reszta to zasługa chirurgów. A on na to: Panie, bez pana to oni nic nie mogą zrobić. Pan odwalasz najgorszą robotę, a oni tylko coś tam wytną. Myślą, że jak skalpel mają to im wszystko wolno. Gdyby nie anestezjolodzy to chirurdzy byliby bezrobotni. Sens i logika rzeczywiście w tym jakaś jest, przyznać muszę.

Powinienem to nagrać i puszczać parę razy dziennie chirurgom, a pacjenta zabalsamować. Tak na pamiątkę.

2 komentarze:

  1. Polać temu pacjentowi! Tylko... czy on może pić, jak jest świeżo po przepuklinie? Jak nie, to ja wypiję! Aaa, nie. Ja też nie mogę. Nietrzeźwy anestezjolog to też niedobrze. Kurczę... Polać komuś! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie martw się,teraz będzie dużo słońca,a ono potrafi stopić każdy lód.Powodzenia i wszystkiego dobrego !

    Flo

    OdpowiedzUsuń