Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

środa, 23 stycznia 2013

Próba krzyżowa

Kolejny dzień ćwiczeń z transfuzjologii za mną. Dla odmiany przybyłem dzisiaj 5 minut przed czasem, bo drogowcy się spisali. Dzisiejszy dzień był najciekawszym ze wszystkich. Zaczęło się od długiego seminarium na temat hemofilii. Prowadził je pan doktor, który nie tylko znał ten problem od strony lekarza, ale także od strony pacjenta, gdyż sam był doświadczony przez tę chorobę. O wiele ciekawiej się słuchało tego jak opowiadał o objawach i swoich subiektywnych odczuciach, niż suchej litanii co w danej chorobie występuje. No dobra, ale dwie godziny bez żadnej krótkiej przerwy to jednak za długo.

Druga część ćwiczeń nosiła nazwę: serologia. I to były wkońcu ćwiczenia. Każdy dostał jednorazowy fartuch i miał ubrać rękawiczki w pasującym sobie rozmiarze. Zaczęliśmy od oznaczania grup krwi. Najpierw każdy przygotował sobie wzorcowe grupy krwi dla oznaczonych próbek, a następnie każdy dostał cztery próbki i miał samodzielnie określić jaka to grupa. Podkreślam każdy, bo na studiach robiliśmy raz takie ćwiczenie na fizjologii - jedno oznaczenie na 12 osób. A tutaj każdy miał swoje stanowisko pracy, swoje odczynniki, swoją paletę do mieszania próbek i swój protokół do wypełnienia. Istny dobrobyt.

W kolejnej części zajęć robiliśmy próbę zgodności. Ponownie każdy dostał po próbce krwi dawcy oraz biorcy i miał ją przeprowadzić tzw. krzyżówkę. Nie ma co, na bogato były te zajęcia - wszystko dla wszystkich. Fajnie tak coś gdzieś wkraplać, potrząsać czy wirować. Tutaj surowicę wkropić, tutaj krwinki, tutaj anty-D. Moja krzyżówka wyszła idealnie i krew dawcy nadawała się do transfuzji.

Swoją drogą to w tych bankach krwi muszą pracować doświadczone panie laborantki, bo nam zrobienie tych krzyżówek zajęło dobrą godzinę. A wiadomo że jak na ostrym dyżurze na skierowaniu jest napisane cito to znaczy, że powinno to być zrobione na wczoraj.

A jutro test zaliczeniowy.

8 komentarzy:

  1. Fascynujące.
    Serio!
    Uwielbiam przyglądać się laborantom, jak badają te różne rzeczy (niekoniecznie medyczne).

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, a ja sobie na zajęciach oznaczałam swoją grupę krwi,o ;) No, to tyle w temacie, a tak poza tym to podzielam zdanie Burning Giraffe. Lubię się przyglądać laborantom, a jeszcze bardziej sama lubię w nim przebywać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też robiliśmy na fizjo takie oznaczenia, ale fakt, grupowo :-) Fajna sprawa, ale sama transfuzjologia/hematologia, o zgrozo, to jest specjalizacja dla prawdziwych koksów (imho) ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Popatrzeć owszem fajnie. Samemu porobić też. Ale ja nie nadaję się do takiej pracy. Jednak muszę mieć jakiś kontakt z ludźmi i większą różnorodność.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie dałabym rady robić tego całe życie :P dobrze, że wizja zostania analitykiem medycznym poszła w zapomnienie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pierwszy rzut oka to analityka wygląda na fajną i ciekawą robotę, ale po paru latach wydaje się dla mnie to być monotonią.No ale są osoby którym się to podoba i chwała im za to :)

      Usuń
  6. My na fizjo badaliśmy każdy komuś grupę, krzyżówkę też samodzielnie :) Ale my mieliśmy naszego szalonego profesora xD

    Hemofilie to nuuudy, podziwiam, że wytrzymałeś te dwie godziny... ;p

    kardio

    OdpowiedzUsuń