Już w poprzedni poniedziałek dotarła do mnie plotka, że wielka kontrola stażystów ma się odbyć. Plotkę ową sam dalej przekazałem i stwierdziliśmy wspólnie, że włosów z głowy z tego powodu wyrywać sobie nie będziemy.
Długo czekać nie musiałem, bo na drugi dzień otrzymałem oficjalny telefon od pani z kadr z informacją, że owa plotka prawdą jest i tyłkiem należy trząść przez zbliżającą się inkwizycją. Tyłkiem to trzęsą, ale tam chyba na górze, bo my prości stażyści jak się nie przejmowaliśmy tak się przejmować nie zamierzamy faktem inwigilacji nas. Jedna z koordynatorek wrzask podniosła na swoich podopiecznych i kazała książeczki stażowe długopisem uzupełniać, daty wpisywać, rogi prostować, karty dyżurów z pieczątkami lekarzy zbierać, a nawet kąpieli zażyć przed dniem sądu.
Mi to nawet na rękę ta kontrola. Bo dzięki temu staż z chirurgii zacznę
dzień później i przynajmniej jeden raport mniej. A raporty to tam są o
7:15, więc różnica znacząca jest bardzo. Kazano nam się wszystkim stawić w dyrekcji dziś z rana samego na godzinę 9:00. Książeczki stażowe to chyba w zębach powinniśmy mieć. Zastanawiałem się czy może też przygotować jakąś krótką wypowiedź na swój temat: coś typu skąd jestem, co lubię, czego nie lubię, jakie mam fobie, kim chcę być w przyszłości i takie tam.
Swego czasu pani Kopacz grzmiała z sejmowej mównicy, że po paru miesiącach stażyści mają już całe książeczki popodbijane i do pracy nie chodzą. A to cwaniaki!! Ku jej zaskoczeniu to nikt z moich znajomych nie ma takiego luksusu, żeby miał podbity staż zanim na niego się w ogóle wybrał, ale widocznie musiało się coś zmienić od tamtej pory (może to efekt zmiany ministra zdrowia). Czy pani Ewa miała rację czy nie, cel swoją paplaniną osiągnęła i staż za lat kilka będzie bezpłatny. Drodzy maturzyści zastanówcie się czy aby to fryzjerstwo bardziej opłacalne nie jest :P
Nie wiem co miała na celu na kontrola, bo kontroli jednak nie było. Czekaliśmy w sali konferencyjnej z 50 minut, a inkwizytora ani widu ani słychu. Trochę zniecierpliwieni zaistniała sytuacją uderzyliśmy do pani z kadr, która jednocześnie uderzała w naszą stronę. Pani kadrowa sama była zaniepokojona faktem braku punktualności państwa wizytujących i wykonała ów telefon do urzędu wojewódzkiego. Kontrola gdzieś ugrzęzła i do godziny 11 na pewno ich nie zobaczymy (możliwe że dowiedzieli się, że nie ma poczęstunku przygotowanego i sami poszli do cukierni po pączki). Mógłbym się w tym momencie zdenerwować przecież, ale kontrolerzy wcale nie czują potrzeby oglądania naszych twarzy. Do godziny 11 mają czekać tylko koordynatorzy z naszymi książeczkami stażowymi.
Pozytyw z tego taki, że jak coś źle z moim stażem się dzieje to opieprzą mojego koordynatora, a dopiero później on mnie. A mój koordynator jest tak flegmatyczny, że do jutra zapomni że ktoś go opieprzał i że ewentualnie ma opieprzyć mnie.
:D ladna mi kontrola :D hyhy :D
OdpowiedzUsuńPrzedkontrolne porządkowanie papierzysk to jeszcze można zrozumieć, ale żeby kazać dochtórom kąpieli zażywać to już doprawdy oburzające! Toż to mobbing w biały dzień! Doigra się ta pani, doigra, jak ten lekarz dopiero co procesowany, doktor G. mu bodajże było, co między innemi kazał personelowi skarpetki zmieniać! I ma za swoje!
OdpowiedzUsuńgroźba kontroli i od razu wszyscy (no prawie jak widać:P) portkami trzęsą :D
OdpowiedzUsuńNie tylko maturzyści :)
OdpowiedzUsuńAle mamy 5 a nie 6 lat... Tyle samo czasu będziemy na czyimś utrzymaniu...
OdpowiedzUsuńWyjaśnijmy coś - studia nadal trwają 6 lat. Nie będzie stażu podyplomowego. Niby na 6 roku ma być coś w formie stażu, ale jak to będzie wyglądało to się okaże. Raczej będzie tak, że nadal będą zajęcia w grupach, będą pewnie nadal kolokwia/egzaminy (bo w końcu nadal to studia) i ze stażem to będzie miało wspólnego, tyle co nic.
OdpowiedzUsuńI tylko będzie wtedy dwa razy więcej osób ubiegających się o miejsce na specjalizacji, więc nie ma czego zazdrościć
OdpowiedzUsuńmało pocieszające :/
OdpowiedzUsuń