Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

piątek, 4 stycznia 2013

Ona tańczy dla mnie

Nieco spóźniona, ale notka post-sylwestrowa musi być. Dojść do siebie musiałem :D

Nowy rozpoczął się od kaca, czyli tak samo jak zeszłoroczny nowy rok. Tak więc rewelacji nie ma. Ale mamy jeszcze 361 dni to może jakoś ten rok się rozkręci. Ale zanim ten nowy rok przyszedł ostatnie godziny dostarczały moc atrakcji.

Wiecie jak to się umawiać z kobietami... Spóźniłem się co prawda chwilę, ale one dalej nie były gotowe. Co ja mówię, one nawet nie zaczynały się jeszcze gotować, znaczy szykować. Jedynie przyszykowały mięso do smażenia, które usmażyć miałem. Dobrze... Panny się szykowały, pachniały, tapetowały, przebierały, a ja smażyłem. No i usmażyłem, żeby nie było. Bo tak sobie wymyśliły, że zrobimy kurczaka w przyprawach zapiekanego z serem i pieczarkami. Nie wiem czy dobre było, gdyż mieliśmy jeszcze tyle innego jedzenia, że ostatecznie nie spróbowałem. Ale pachniało zachęcająco. Podobnie moja kreacja pachniała. A to wcale nie takie proste wybrać jakaś aranżację sylwestrową. Oczywiście musiałem mieć kogoś kto mi doradził co i jak. Gdy człowiek ma za dużo ciuchów to nie wie co ma wybrać. Czy lepszy długi rękaw czy krótki?? A spodnie to lepsze niebieskie czy czarne?? A koszula ciemna czy jasna, w kratkę czy w paski?? Bo na ten przykład pierwsza koszula to mi w ręce wpadła fioletowa (albo raczej taka wrzosowa), ale po namysłach wolałem w kratę czarnobiałą.,

Dobra, nieco zboczyłem z tematu. O czym to miało być?? Aaao sylwestrze!

Impreza była w innej części miasta, więc jakoś trzeba było się tam dostać. Komunikacja miejska?? Niby pomysł słuszny, ale autobusów około 20 w sylwestra to człowiek za bardzo nie uświadczy. A pieszo to trzebaby wyjść już z rana. Żeby o świcie na sylwestra iść - kto to widział?? Wracać to i owszem xD

Weźmiemy taxę.

Taxa była załatwiona po znajomości. Znajomy znajomej znajomego postanowił tę noc spędzić za kółkiem i obiecał nam jeden kurs. Bezpłatnie!! Byliśmy trzeci w kolejce. O 19.45 dostaliśmy cynk, że za pól godziny będziemy jechać. Fajnie, czyli będziemy zanim się wszyscy dobrze porobią. O 20.14 dostaliśmy dokładnie taki sam cynk. Jakby nie patrzeć to w Australii mieli już nowy rok, a my jeszcze trochę czasu na imprezę to co będziemy się spinać. Sylwester na rynku dopiero co się zaczynał. Dziewczyny nawet mówiły że chyba pierwszy raz są tak szybko przed wyjściem gotowe. I tak około 21 otrzymaliśmy kolejny cynk że tym razem musimy poczekać ostatnie pół godziny.
No to co?? Po rozchodniaczku??

Minęły 24 minuty. Jest transport!! Ubieramy się, pędzimy do auta. Żeby za lekko mi nie było to ja w rękach transportowałem nasz prowiant. Ale radości ująć nam się nie dało, wszak na imprezę jechaliśmy. Tylko dlaczego okrężną drogą?? Podejrzewam, że w centrum korków to jednak nie było. Jakoś wytrzymamy te 15 min podróży w ścisku, gdyż wszyscy byliśmy na tylnym siedzeniu.

Dojechaliśmy na miejsce. Do pokonania pozostały nam już tylko schody, na bagatela 5 piętro (wyżej się nie dało mieszkać??). Dobrze, że nie było windy to nie miałem wyrzutów sumienia, że szedłem po schodach. No bo co to za problem wdrapać się na któreś tam piętro - przy bodajże trzecim straciłem rachubę, na którym jesteśmy ponieważ jeszcze światła nie było. Na moim zgrabnym tyłku mogłem wylądować szybciej niż myślałem i to jeszcze zanim na dobre zacząłem się bawić.

Spragnieni, lecz pełni życia i radości wpadliśmy do mieszkania, gdzie mieliśmy spędzić ostatnie dwie godziny 2012 roku. Ku naszemu zaskoczeniu impreza była przebierana. Całe szczęscie, że nie wszyscy się zastosowali i nasza trójka nie wyróżniała się wśród tłumu.

Bawiliśmy się przeto w 40 osób na 120 metrach kwadratowych, więc z prostej matematyki wychodzi, że każdy miał 3 metry przestrzeni dla siebie - dla jednych to mało, a dla innych stanowczo za dużo. Z okna był przepiękny widok na szpital, więc w razie nieszczęścia po pomoc daleko nie było. Hitem imprezy oczywiście został kawałek Ona, która tańczy dla mnie (dla mnie też nie jest to zaskoczeniem). W sumie przy tym głownie tańczyłem, wiec nie miałem za wiele okazji do zaliczenia parkietu... tyłkiem.

Dobrej strawy i gazowanych napojów nie brakowało. Były sałatki, kanapki, krokiety z kapustą i grzybami (tym to się nawet zadławiłem około pierwszej), koreczki, zapiekanki, kawałki kurczaka, skrzydełka, marchewka, chipsy. Był rum, był cytrynówka, był gin, była wódka, było martini, była cola. Pewnie z połowa tego wszystkiego została.

Koło północy wyszliśmy na podwórze przywitać się z nowym rokiem i obejrzeć fajerwerki. W bliskiej odległości godziny zero zaczęły strzelać ruskie szampany i składaliśmy sobie życzenia. Każdy z każdym. Znani sobie i nieznani sobie, a co! Każda okazja jest dobra by się stuknąć butelką xD

I przyszedł 2013 rok 

A powrót?? Ehh to już na inną historię ...

35 komentarzy:

  1. Akurat w radiu usłyszałam pierwszy wers tej piosenki, kiedy wlazłam na Twój blog, haha :P Przez chwilę znowu wydawało mi się, że coś ze mną nie tak, ale... tym razem wszystko jest OK:P

    Ile Wy mieliście żarcia! :D Pewnie połowa została. Wiadomo, ze na imprezach to najszybciej schodzą chipsy i koreczki :D

    Ja na miejsce, w którym imprezowałam (Miasteczko Studenckie AGH) dotarłam po 21 i widziałam już sporo... nawalonej młodzieży tudzież żuli, którzy oczywiście zaczepiali mnie i koleżankę :) Normalna sprawa.

    Skoro sylwestrowy post, to jeszcze raz wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. "wiec nie miałem za wiele okazji do zaliczenia parkietu... tyłkiem."
    Zważywszy na szerzoną tu renomę Twojego tyłeczka, to parkiet musiał być niepocieszony. :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dajesz mi się uczyć :D! A tak! Pozwalam na kogoś winę :D Ciągle coś nowego u Ciebie.
    Mój sylwester najeżony był niebezpieczeństwami: najpierw prawie zginęłam w moich szpilkach na lodzie, potem prawie zostałam zmiażdżona gałęzią z lodem, a na koniec prawie udusiłam się, krztusząc się piernikami z choinki :D Było genialnie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A sesja nie jest za miesiąc dopiero??:P

      Usuń
    2. Trzeba dostać dopuszczenie do sesji :D Przed czeka mnie zaliczenie z histologii, dwa kolosy z anato jeden z parazytów, poprawa genetyki i dodatkowo jakieś psychologie lekarskie, angielski, socjologia żeby nie było za łatwo. Sesją to ja się w ogóle nie martwię ;)

      Usuń
  4. Szczęście, że nie dopadła Cię koleżanka grypa, która jak mnie poznała przed świętami, tak dotrzymała mi towarzystwa nawet w sylwestra. Niewyżyta kochanka ciągle w łózku leżec chciała i puścić mnie nie miała zamiaru. Ale jeszcze 36x dni i sobie odbiję!

    Dobrze się czyta o sylwestrze, zwłaszcza gdy patomorfa przed nosem czeka na swoją kolejkę ^^
    pHi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katarek jakiś tam miałem i nosek zatkany :P

      Usuń
    2. Bo Wy wszyscy jacyś mało odporni jesteście:P Ja nie pamiętam kiedy byłam chora, chyba przed studniówką! Kiedy to było, hoho, stare dzieje:P

      Usuń
  5. a mi narobiłeś smaka na tego kurczaka... weź podsmaż kolejne porcje i podrzuć mi do stolicy, co?:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nikt mi nie zapakował na wynos i nie mam nic :(

      Usuń
    2. heh, żadnego pożytku z Ciebie :P

      Usuń
    3. patrzcie go!! myśli że sobie restaurację z dostawą znalazł :P

      Usuń
  6. Ja idę na Sylwestra w piątek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie przesuwanie sylwka jak to w "Lejdis" było :D

      Usuń
  7. Mam tylko nadzieję, że w 2013 wszyscy zapomną o tej piosence i niczego nowego w tym stylu nie wymyślą :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczegóż by nie?? :P

      Usuń
    2. A jeśli wymyślą coś gorszego? Koleżanka mi podesłała 'Bożenkę'. To ja już wolę tytułowy hit posta xD

      Usuń
    3. @Rafał - no jakoś to w mój gust muzyczny nie trafia, a dobija mnie, że po alkoholu dobrze się do tego bawię ^^

      @M - Obejrzałam to...'Ona tańczy...' musi ustąpić z podium :P

      Usuń
    4. Jak to zobaczylam to wybuchlam smiechem :D Zero melodii, słowa sprawiają wrażenie przypadkowych... Ale dla podpitych sylwestrowiczow... Wszystko jest zabawne i jest im wszystko jedno :D

      Usuń
    5. proszę Was.. tylko nie 'Bożenka'! :D

      Usuń
    6. Dlaczego? Nie lubisz Bozenki? :D

      Usuń
    7. Ze względu ma moje imię wszyscy mi ją wysyłają... w sumie już się przyzwyczaiłam :D Ale i tak jej nie lubię :P Wolę "Ona tańczy dla mnie" i "Gangnam Style" :D

      Usuń
    8. Pierwszy raz słyszałam "Ona tańczy dla mnie" kiedy wyszłam na piwo z przyjaciółkami i jakaś ok. 16-18-letnia młodzież uparcie zamawiała kilka razy z rzędu tą piosenkę:P Pomyślałam sobie... Okeeej, takich hitów zapewne się teraz słucha, a ja już widocznie jestem za stara na to:D Później zaczęli ją często puszczać w radiu:P Przyzwyczaiłam się i nawet podśpiewuję:P
      Pierwsza reakcja na Gangnam Style: WTF?! (A teraz sobie lubię posłuchać, potańczyć ha!:D)
      No... cóż:D Jeśli chodzi o Bożenkę to... imię ładne, ale piosenka...:D Raczej się do niej nie przekonam:D

      Usuń
    9. Bożenka to na wakacjach była w cenie :P gdy wracałam z wakacji to w autobusie gromadka warszawskich nastek i nastków ją nuciła :P żeby nie powiedzieć "darła się na cały autobus" ;D

      Usuń
  8. Ja chyba jestem jakimś alienem. Tej nieszczęsnej piosenki jeszcze całej nie słyszałam, a o jej istnieniu dowiedziałam się może tydzień temu. xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Zastanawiałam się właśnie, dlaczego nie piszesz nic o sylwestrze :D Ale w końcu się pojawiło - moja ciekawość została zaspokojona :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie przypuszczałam, że facet może mieć problem 'w co się ubrać?' ;)

    Wszystkiego dobrego Rafale w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  11. "Ona tańczy" to nawet wczoraj na karaoke śpiewałam=wyłam :D

    a ja mam w nosie sylwestra, bunt na pokładzie. Impreza jak każda inna, tylko data konkretna :D

    OdpowiedzUsuń