Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

niedziela, 4 września 2011

Rafał nie widziałeś mnie tutaj

Nie, nie, nie, widziałem Cię, i widziałem z kim byłeś:P

Poszliśmy z Paulą wczoraj na imprezę, po wcześniejszym biforku u niej. Ja wystrojony w nową koszulę i buciki (uwielbiam jak się ludzie za mną na ulicy obracją), Paula też fajną kiecunie przywdziała, czyli jak zwykle ładni, boscy i beztroscy xD

Wspominałem, że dziewczyny się nie orientują w terenie?? Nie?? To stwierdzam, że dziewczyny zupełnie się nie orientują w terenie. Paula wsadziła mnie do tramwaju, który zamiast na rynek pojechał do zajezdni, która jest całkiem w druga stronę. I na nic mój lament, że nie dojedziemy tam gdzie chcemy. Bo ja przecież lubię sobie chodzić pieszo z dworca na rynek... walizki mi tylko brakowało... kobiety ...

Poszliśmy do Metropolis. Wstęp po 10 zł [skandal!!]. Ja miałem zapłacić 15 zł, ale pan biletowy stwierdził, że po legitkach widzi, że razem studiujemy to 10 zł - taaaaa, Paula dziennikarstwo, a ja medycynę, czyli bardzo razem studiujemy.

Melodyjki leciały znośne. Nasze perforomance jednak nie było takie jak chcieliśmy. Lambady nie było :(( Zbyt mała publiczność była. Co Ibiza to Ibiza :D Za to musieliśmy iść na wycieczkę do bankomatu, bo oczywiście nie można płacić kartą:/

Po godzinie nastąpiła zmiana klubu. Paula chciała iść do Bezsenności, gdyż tam niby erasmusi bywają, ale ja jestem asertywny i namówić się nie dałem, bo tego miejsca nie znoszę.
Poszliśmy zatem do innego, mniejszego, bardziej kameralnego. I jak to w małych klubach bywa od razu się znajomych spotyka. Na początek ktoś przy barze stwierdził, że mnie zna i pyta się  co u mnie. Na szczęście potrafię prowadzić konwersację z osobą której nie kojarzę, udając że kojarzę. Wredny jestem, wiem :P

Postanowiłem zamówić sobie mojito. Taki drink jakby kto nie wiedział. Mówię do barmana co chcę, a on, że nie rozumie. No to ja powtarzam. Nie wiem czy to było jakieś kalambury czy co, pokazać miałem. W końcu mówię po włosku i udało się (jakby ktoś chciał sobie po włosku pokonwersować to zapraszam, bo chętnie pogadam:)). Dostałem mojego upragnionego drineczka. Ale kto by przypuszczał, że napicie się czegoś wiąże się z tak skomplikowaną procedurą zamawiania.

Ale najlepsze było jak zrobiłem sobie małe 'il giro' po klubie i spotkałem kolegę z roku, który na dzień dobry, a raczej na dobry wieczór mówi: Ale Ty mnie Rafał nie widziałeś tutaj.
Ehhh, widziałem czy nie, to nie moja sprawa z kim się zdajesz, gdzie imprezujesz, z kim się całujesz czy z kim sypiasz. I vice versa!
Oczywiście spotkanie owo zostało odnotowane w mojej pamięci bardzo dokładnie.Kto wie kiedy ta wiedza mi się przyda. A ja podobno jestem kopalnią wiedzy, tylko nikt nie wie jak ją ze mnie wydobyć:]

Głowa mnie boli, i coś mnie mdli... pewnie te paprykowe chipsy mi zaszkodziły:/

Od jutra praktyki na gastroenterologii dziecięcej.

4 komentarze:

  1. taaa. chipsy. ^^

    m.

    OdpowiedzUsuń
  2. bo to zawsze czipsy są winne ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Rafał następnym razem idziemy na imprezę w czwartek, to nie będziemy za wstępy płacić xD aa i zapomniałeś jeszcze napisać, że w przeciwieństwie do Twoich moje buciki nie były nowe i się po naszym giro z dworca na Niepolda oraz krótkim ballare totalnie rozwaliły :P. Ale spoko kupiłam już sobie 2 pary nowych ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaaak... Twoje buciki niestety rozpadły się. Ale one rozpadały się już zanim od Ciebie wyszliśmy, a właściwie wtedy kiedy Ty przyszłaś po mnie na przystanek to już się rozlatywały :P
    ale ta Twoja kiecunia xD

    OdpowiedzUsuń