Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

czwartek, 22 września 2011

PeKaPe

Podróż polskimi kolejami zaczyna być coraz większą szkołą życia.

Skorzystałem kiedyś z InterRegio. Dwa lata temu jechałem sobie takim śmiesznym pociągiem z Katowic do Wrocławia. Podróż przypominała istną drogę do obozy zagłady. Miejsc stojących prawie brak. Jakaś blacha wisi mi nad głową i skrzypi, dach przecieka. No dosłownie koszmar. Byłem nawet skłonny dopłacić i mieć bardziej ludzkie warunki, jednak w związku z likwidacją połączeń nie było możliwości wybrania innego przewoźnika.

Teraz przejechałem się na trasie Wrocław - Gliwice.
Kiedyś podróż zajmowała 2 godziny z minutami. Dzisiaj zajęła mi prawie 3 godziny, w tym 15 min opóźnienia.

Jakoś oferowanych usług nadal woła o pomstę do nieba. Od mojej ostatniej podróży nic nie uległo poprawie. Jazda rozklekotanym pociągiem, którym rzuca na wszystkie boki zdecydowanie nie należy do przyjemności:/ Szanse na jakikolwiek sen w podróży legły w gruzach). A nawet jeśli to i tak nie było jak się wygodnie ułożyć, ani w pozycji siedzącej, leżącej, ani stojącej. Jedyna rzecz na którą nie mogę narzekać to było ogrzewanie. Mam nadzieję, że w zimie też będzie tak działać.

W Włoszech też miałem okazję korzystać z pociągów regionalnych. Za tą samą cenę jednak miałem warunki jak w InterCity - czyściutki pociąg, wygodne siedzenia, czysty stoliczek, otwierające się okna, na punktualność też narzekać nie mogłem.

Powrót do Wrocławia na szczęście wygodniejszy. Wagon 1 klasy oznakowany jako klasa 2, połowa przedziału zajęta, więc podróż w zdecydowanie ludzkich warunkach. I nawet pociąg punktualnie przyjechał... ale dojechał już spóźniony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz