Nieco spóźniona, ale notka post-sylwestrowa musi być. Dojść do siebie musiałem :D
Nowy rozpoczął się od kaca, czyli tak samo jak zeszłoroczny nowy rok. Tak więc rewelacji nie ma. Ale mamy jeszcze 361 dni to może jakoś ten rok się rozkręci. Ale zanim ten nowy rok przyszedł ostatnie godziny dostarczały moc atrakcji.
Wiecie jak to się umawiać z kobietami... Spóźniłem się co prawda chwilę, ale one dalej nie były gotowe. Co ja mówię, one nawet nie zaczynały się jeszcze gotować, znaczy szykować. Jedynie przyszykowały mięso do smażenia, które usmażyć miałem. Dobrze... Panny się szykowały, pachniały, tapetowały, przebierały, a ja smażyłem. No i usmażyłem, żeby nie było. Bo tak sobie wymyśliły, że zrobimy kurczaka w przyprawach zapiekanego z serem i pieczarkami. Nie wiem czy dobre było, gdyż mieliśmy jeszcze tyle innego jedzenia, że ostatecznie nie spróbowałem. Ale pachniało zachęcająco. Podobnie moja kreacja pachniała. A to wcale nie takie proste wybrać jakaś aranżację sylwestrową. Oczywiście musiałem mieć kogoś kto mi doradził co i jak. Gdy człowiek ma za dużo ciuchów to nie wie co ma wybrać. Czy lepszy długi rękaw czy krótki?? A spodnie to lepsze niebieskie czy czarne?? A koszula ciemna czy jasna, w kratkę czy w paski?? Bo na ten przykład pierwsza koszula to mi w ręce wpadła fioletowa (albo raczej taka wrzosowa), ale po namysłach wolałem w kratę czarnobiałą.,
Dobra, nieco zboczyłem z tematu. O czym to miało być?? Aaao sylwestrze!