Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

wtorek, 2 sierpnia 2016

Premedykacja

Pan Czesław został dzisiaj wprowadzony w kolejne obowiązki. Mnie właściwie w ten zaszczyt wkopano. Krzysiek zadzwonił do mnie, że musi z pracy się urwać, a pan Czesio został posłany na chirurgię, aby spremedykować pana do hemikolektomii na jutro. Hmm.. to już wyższy stopień wtajemniczenia. I czy ja nie mógłbym tam pójść mu pokazać gdzie co sprawdzać, wpisywać i oglądać. Z racji tego, że nie miałem planów na kolejne półtorej godziny uznałem, że mogę podjąć to wyzwanie. Niby błahostka.

10 minut później przyszedłem na chirurgię. Pan Czesław już znalazł dokumentację pacjenta i przystąpił do bardzo dogłębnej analizy owej lektury. W tym momencie wiedziałem, że zbyt szybko to nie pójdzie i do wieczora możemy się nie wyrobić. I nie miałem pomysłu jak przyspieszyć proces premedykacji. Pan Czesław skupiał się na niezwykle nieistotnych informacjach i raczej nie zmierzał w stronę tych istotnych. Monika widząc moje próby forsowania omówienia tego co pacjent bierze i co należałoby odstawić, popatrzyła na mnie z wyrazem twarzy: o kurwa, że ty masz jeszcze cierpliwość.

Kiedy doszliśmy do karty z lekami (po 15-minutowej analizie kilku morfologii z czerwca) rozpocząłem żmudny proces tłumaczenia na co są leki (halo, to pan jest specjalistą a nie ja), jak je odstawiamy i jak to wpisujemy w zlecenia - część problemów pana Czesława kwitowałem twierdzeniem: panie pielęgniarki będą wiedziały o co chodzi jak tak się napisze.

Tłumaczyłem, że opisu ekg nie trzeba wpisywać w nasz protokół, bo pacjent i tak na blok z nim przyjedzie - nie ma sensu powielać tego. Ale pan Czesław się uparł i swoim lekarskim pismem przepisał wszystko co internista z szlaczków na bladoczerwonym papierze milimetrowym wyczytał.

Dobrze, ja mam czas. Jeszcze 40 minut do fajrantu. Przeliśmy do chorób towarzyszących i w jakiej kolejności je wpisywać, kiedy to zadzwoniła do mnie pielęgniarka z sali budzeń: Rafał, masz lecieć na porodówkę i to szybko. Widzę, że w tym tygodniu taka moda się robi, aby tuż przed końcem pracy coś operować.

Zerknąłem na Pana Czesława i stwierdziłem, że my jeszcze w połowie nie doszliśmy do końca zadania jakie miał wykonać. Niestety nie miałem czasu na dalsze tłumaczenie i prowadzenie za raczkę przez cieśniny premedykacji, więc raz i konkretnie wyartykułowałem kilka zdań: Panie Czesławie, tu jest już ankieta wypełniona przez pacjenta, tutaj wpisuję zwykle to, to i to. Nie ważne czy przeczytał wszystkie informacje czy nie, ja z nim zawsze wszystko omawiam co go może spotkać, żeby później nie był zaskoczony. A teraz przepraszam, ale muszę iść do cesarki. 

I tak pobiegłem na porodówkę i to w podskokach. Nawet się nie zastanawiałem dlaczego byłem informowany przez salę budzeń, a nie przez położne. Pół godziny później kiedy odstawiłem pacjentkę po szczęśliwych narodzinach pan Czesław powoli zbliżał się do finalizacji premedykacji.

24 komentarze:

  1. to się serio dzieje....? Ten pan Czesław jest serio mniej ogarnięty ode mnie i serio jest zatrudiony przez jakiś szpital? Nie mieści mi się w głowie trochę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest norma w ochronie zdrowia przynajmniej niemieckiej i szwajcarskiej ostatnio. Nie wazne jest co umiesz i ile wiesz, wazny jest papiurek formalny. Jak w dawnym ludowym wojsku polskim. Jest papiurek to jest zdolnosc bojowa. Praktycznie ma to implikacje dalej idace - idiotow bierze sie celowo i rozmyslnie na stanowiska zastepcow - wtedy taki nie zagraza Chefarztowi bo primo ambicji na Chefarzta nie ma a secundo - musi bronioc swojej pozycji takowy i walczyc z zespolem poswiecajac na to energie. Glowny ataman ma spokoj.

      Usuń
    2. Pan Czesław jest naszym rodzynkiem aktualnie. Nawet mi się tłumaczy ze swoich poczynań. Wczoraj chciał mi przez pół godziny referować pacjenta, którego oglądał do prostego zabiegu.

      Usuń
  2. Urodzony gryzipiórek. Do urzędu go!

    OdpowiedzUsuń
  3. A co sie chlop bedzie przejmowal,czy sie znieczula czy premedykuje, kasa na koncie sztymuje

    OdpowiedzUsuń
  4. Pan Czesław mógłby być internistą, skoro tak pilnie przegląda wyniki morfologii sprzed miesiąca. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod warunkiem, że miałby izolatkę do prowadzenia, a nie salę 3- czy 4ro osobową :P

      Usuń
    2. Byłby z niego prawdziwy doktor House. ;)

      Usuń
    3. Tak gadu gadu ale on jest specjalista a Ty specjalizantem. Jakby mialy byc ciecia to niekoniecznie on by wylecial bo on ma papiurek.

      Usuń
    4. Tylko, że jemu wiek emerytalny się zbliża, a jak narazie jedyna przewaga jego taka, że ma papier, ale plusów więcej za bardzo nie ma. Nie dyżuruje, wolno się porusza i jest na pół etatu - fakt że prawdopodobnie przy cięciach ekonomicznych to bardziej mnie by opłacało się zwolnić :]

      Usuń
    5. W swoim krotkim aczkolwiek obfitym anestezjologicznym zyciu nauczylem sie przede wszystkim ze laska Chefarzta na pstrym koniu jezdzi. Dzis uwielbia swojego podwladnego lekarza, jutro nienawidzi, pojutrze nie pamieta nawet jak sie nazywal. To szybko przychodzi. Natomiast w kwestii oszczednosci to mam nadzieje ze nie beda po szwajcarsku. choc w kazdych reorganizacjach to liczy sie tylko polityka i bla bla bla.

      Usuń
  5. Może Pan Czesław to jeszcze lekarz spec. ze specjalizacji Anestezjologia i reanimacja :D ?-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedzę chłop ma, przyznać trzeba, ale tempo pracy wolne... Póki wszystko jest stabilne to ok, ale jak pacjent się zaczyna sypać to nie wiem jak on sobie radzi.

      Usuń
    2. Zabic pacjenta to jest wbrew pozorom trudno. Zwlaszcza pacjenta polimorbidnego co niejedna dekompüensacje przezyl. Stany ostre u mlodych zdrowych sa przeciez gorsze ze wzgledu na brak waltercannonowskiej tolerancji na zaburzenia homeo i hemostazy

      Usuń
  6. Ach te Mlode Wilczki... Zawsze wiedza wiecej i robia lepiej... Az do chwili kiedy taki stary basior musi im ratowac 4 litery ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach ci starzy wyjadacze, co wiedzą wszystko najlepiej i nie potrafią czasem popatrzeć na siebie krytycznie, że ktoś młodszy może coś zrobić lepiej... a później zdziwienie...

    OdpowiedzUsuń
  8. mlodszy moze zrobic cos lepiej, mniej doswiadczony raczej nie

    OdpowiedzUsuń
  9. A kto powiedział, że młodszy jest mniej doświadczony?

    OdpowiedzUsuń
  10. no przecie nie ja:)
    ja zwracam uwage na rozroznaianie tych 2 pojec.
    choc nie da sie ukryc ze doswiadczenie zazwyczaj przychodzi wraz z wiekiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Te słowne przepychanki. Jak ja je lubię :D

    OdpowiedzUsuń