Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

poniedziałek, 9 listopada 2015

Lekarz dyżurny

Siedzę sobie przy złamaniu kości ramiennej. Operacja trochę nie wychodziła i zacząłem się nieco niecierpliwić, bo fajrant się powoli zbliżał. Po konsultacji z ordynatorem zdecydowałem, że pacjentka trafi na intensywną terapię. Właściwie wskazań żadnych ku temu nie miała, bo trzymała się bardzo stabilnie jak na swoje 88 lat. Jednak szef uznał, że ponad dwugodzinny zabieg, to lepiej niech noc spędzi pod naszymi monitorami. Tym bardziej, że ostatnio mamy ledwo połowę oddziału obłożoną, więc trzeba coś z tymi wolnymi łóżkami robić

Ordynator się pożegnał. Właściwie to wszyscy już poszli do domów. Ja też już powoli kończyłem robotę. Po złamaniu miał być jeszcze jeden zabieg. Myślałem, że spadnie na jutro, bo wychodziło na to, że zostanie na dyżur. Ale skoro operator miał dyżur to uznał, że nie będziemy bez sensu przesuwać na jutro. W takim razie dyżurny anestezjolog też będzie miał zajęcie.

Wypisywałem zlecenia dla pielęgniarek, kiedy to telefon przerwał mi konstruowanie terapii przeciwbólowej. Odebrałem, przedstawiłem się.
Ja: Sala numer 2. Lekarz urody przecudnej ze zgrabnym tyłkiem.
Lekarz dyżurny: Doktorze, ja słyszałem, że pan mnie teraz zastępuje. Ja się chwilę spóźnię. Rozmawiałem już z ordynatorem i on o wszystkim wie. Pan zacznie ten kolejny zabieg, a ja niebawem przyjadę, bo trochę utknąłem w korku.

Super, czyli zostałem sam, bez żadnego specjalisty pod ręką. Średnio mi się to uśmiechało. W ten korek to raczej nie uwierzyłem. Chyba, że chodziło o korek w kolejce do kasy w supermarkecie. Mogłem go poprosić, żeby mi pomidory kupił, to bym czas zaoszczędził.

Będąc dobrym, młodszym kolegą zostałem w pracy. Znieczuliłem kolejnego pacjenta, co mu się jedynki i dwójki rewelacyjnie ruszały. Tak trochę wyglądałem lekarza dyżurnego jak Żydzi mesjasza, ale się nie doczekałem. Długo operacja nie trwała i jakieś pół godziny później przyjechałem na salę budzeń. Pielęgniarki siedziały w dyżurce, więc poszedłem do nich poinformować kogo przywiozłem. A tam sobie mój lekarz dyżurny siedzi z pielęgniarkami i w najlepsze kawę popija.
Ja: Nooo doktorze, to ja tu wszystkiego i wszystkich pilnuję, narkozy za pana robię, a pan sobie kawę popija. 
Lekarz dyżurny: Dopiero co przyszedłem. Nie widziałem sensu, abym się przebierał tylko po to, żeby pacjenta wywieźć z sali operacyjnej. 
Ja: Po kończącej się kawie w pana kubku wnioskuję, że już trochę pan tu siedzi. A jakby się coś tak zaczęło dziać, to co wtedy?
Lekarz dyżurny: To byś sobie poradził. Jakieś ciekawostki dla mnie odnośnie pacjentów?
Ja: Morfologię niech pan sprawdzi tej pani po złamaniu kości ramiennej. Trochę pokrwawiła, ale wyjściową Hb miała dobrą, więc nie sądzę, aby coś się działo. Poza tym nic ciekawego.
Lekarz dyżurny: No to miłego dnia.

Już podejrzałem pan na jutro i w roli głównej występuje chirurgia plastyczna. Zakładając optymistyczną wersję, to może do 16 się wyrobią.

7 komentarzy:

  1. Tak z czystej ciekawości, bo może się przydać na przyszłość :) : co można w podziękowaniu podarować lekarzom czy pielęgniarkom ze szpitala?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc to uważam to za zbędne. Ewentualnie kwiaty czy czekoladki. Alkohol? Też raczej nie, bo nie wiadomo co lekarz pije (o ile pije).
      Uważam, że zarówno lekarz jak i pielęgniarka czy ogólnie ktokolwiek inny wykonuje swoją pracę to dostaje za nią wynagrodzenie. Jakbym każdemu miał coś dawać za to, że wykonuje swoją pracę to bym zbankrutował. Sam nie oczekuję od pacjentów żadnych dowodów wdzięczności - chociaż miło jest usłyszeć dobre słowo po operacji. Mnie interesuje tylko to, aby szpital na koniec miesiąca przelał mi odpowiednią kwotę - to mi wystarcza. Jedynie napiwki w restauracjach daję często, zwłaszcza jak jestem naprawdę dobrze obsłużony.
      Już kiedyś pisałem o 'dowodach wdzięczności' - http://erjota-zzyciastudenta.blogspot.de/2015/02/sponsor.html

      Usuń
    2. Popieram erjotę co do czekoladek: jakieś skromne możne ewentualnie dać. Jak sam nie zje, to da komuś, a prezent taki nie jest pretensjonalny.

      Usuń
  2. A Ty nie możesz dyżurować? Jak to jest z lekarzami w trakcie specjalizacji?

    OdpowiedzUsuń
  3. Lekarz na stażu chyba nie ma takiej możliwości, potrzebny jest nadzór, mam rację?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja pytam o lekarzy w trakcie specjalizacji a nie stażystów.

      Usuń
    2. Póki ordynator nie zaczyna ze mną dyskusji na temat dyżurów, to ja się nie zamierzam w nie pchać. Wolę poświęcić czas na coś innego niż na pracę. Dyżury nie uciekną. A wszyscy mówią że im później je zacznę tym lepiej dla mnie. Teraz trzeba korzystać z tego, że mam każdy weekend i święta wolne.

      Usuń