Wróciłem do pracy. Streściłem Julicie pokrótce co tam na konferencjach i sympozjach mówią, co dla niej nie było niczym specjalnie nowym. To może by tak namówiła ordynatora na jeszcze jeden aparat do mierzenia indeksu bispektralnego?
Oddział zawalony w 90%. Widać, że nie było profesora, bo nie miał kto czystki przeprowadzić. Pani po ileusie postanowiła jeszcze żyć i mimo dwóch kolejnych operacji dzisiaj opuściła intensywną terapię. Za to drugi pan po ileusie postanawia powoli umierać i dzisiaj zrobił się znowu niedrożny. Jak rano pacjenta widziałem to się zastawiałem gdzie jeszcze można jakąś pompę do niego podłączyć. Gdy na blok doszła informacja, że będziemy go na ostro operować, to wszystkim równo się wyrwało 'o nie'. Akurat z jednym chirurgiem prowadziliśmy sobie dyskusję poliglotyczną (która właśnie nam została przerwana), bo on się zna na językach słowiańskich, a ja na romańskich.
Oddział zawalony w 90%. Widać, że nie było profesora, bo nie miał kto czystki przeprowadzić. Pani po ileusie postanowiła jeszcze żyć i mimo dwóch kolejnych operacji dzisiaj opuściła intensywną terapię. Za to drugi pan po ileusie postanawia powoli umierać i dzisiaj zrobił się znowu niedrożny. Jak rano pacjenta widziałem to się zastawiałem gdzie jeszcze można jakąś pompę do niego podłączyć. Gdy na blok doszła informacja, że będziemy go na ostro operować, to wszystkim równo się wyrwało 'o nie'. Akurat z jednym chirurgiem prowadziliśmy sobie dyskusję poliglotyczną (która właśnie nam została przerwana), bo on się zna na językach słowiańskich, a ja na romańskich.
Przez ileusa, trochę się spóźniłem na szkolenie z konikotomii do spółki z internistami. Każdy sobie poćwiczył wbijanie igły i rurki przy moim akompaniamencie "saturacja spada... game over, ale masz jeszcze dwa życia" :D Chyba też z tego powodu chciano ze mnie zrobić fantom do ćwiczeń.
Na koniec dnia ordynator mnie udupił premedykacją na internie (ileus nie chciał się udrożnić i nie mógł sam tego zrobić). Interniści znaleźli jakiegoś guza i od razu załatwili operację na jutro - Szymon był zdziwiony, że on został do tej operacji nawet rozpisany (a z jakiego powodu na hemikolektomia?). Poszedłem na oddział internistyczny, który słynie z tego, że pacjenci prezentują liczne rozdziały Szczeklika i opasłe tomy farmakologii. Mimo późnej pory dorwałem jeszcze Pawła - lekarza prowadzącego, któremu po koleżeńsku zdiagnozowałem niedrożność u innej pacjentki jak tylko zobaczyłem rtg. Taka moda ostatnio...
Generalnie zmęczony dniem, poprosiłem o historię choroby, a tu się okazuję, że pacjentka w sumie zdrowa. Ciśnienie i bóle pleców jej doskwierają na co dzień. Poza tym się ostatnio nieco zanemizowała, ale Paweł już dawno mi krew na jutro zabezpieczył - mógłby nauczyć zabiegowców takich nawyków. Dla ciebie wszystko. Podsunął mi jeszcze całą paletę różnych wyników, z których wynikało, że nie ma czym się za bardzo martwić. Przynajmniej na razie.
Z pacjentką sobie pogadałem, nawet długo pogadałem, stwierdziła, że jestem godny zaufania, jest w stanie mi powierzyć swoje życie w czasie operacji, podpisała zgodę na znieczulenie i ewentualne dodatkowe zabawki jakie mam nadzieję, że jej założę.
Kolega internista, w ramach dalszego samorozwijania umiejętności, zapytał czy może przyjść swoją pacjentkę zaintubować jeśli to ja będę znieczulać. Nic przeciwko temu nie mam. Chociaż po operacji to pacjentkę ja przejmuję bo już łóżko na intensywnej terapii jej zaklepałem. Generalnie może przyjść sobie kiedy chce do mnie żeby zaintubować.
- Jak ci nie wyjdzie intubacja, to i tak konikotomię już umiemy zrobić... przynajmniej teoretycznie :P
Z pacjentką sobie pogadałem, nawet długo pogadałem, stwierdziła, że jestem godny zaufania, jest w stanie mi powierzyć swoje życie w czasie operacji, podpisała zgodę na znieczulenie i ewentualne dodatkowe zabawki jakie mam nadzieję, że jej założę.
Kolega internista, w ramach dalszego samorozwijania umiejętności, zapytał czy może przyjść swoją pacjentkę zaintubować jeśli to ja będę znieczulać. Nic przeciwko temu nie mam. Chociaż po operacji to pacjentkę ja przejmuję bo już łóżko na intensywnej terapii jej zaklepałem. Generalnie może przyjść sobie kiedy chce do mnie żeby zaintubować.
- Jak ci nie wyjdzie intubacja, to i tak konikotomię już umiemy zrobić... przynajmniej teoretycznie :P
jesteś na rezydenturze i masz więcej do powiedzenia niż profesor, docent, specjalista...nudne te Twoje bajeczki. Wierzysz w to co piszesz?zejdź na ziemię, może licealista uwierzy, lecz osoba znająca się na życiu szpitala nigdy. Nie rób sieczki w głowie młodszym.
OdpowiedzUsuńZazdrościsz mu pracy i tego że widać że jest w niej dobry czy co? czy może że fajnie pisze? a może sam masz coś mądrzejszego do powiedzenia niż pisanie takich komentarzy?
UsuńAnusia
Bajeczki? Jedyną bajką to jest to, że wg Ciebie jestem rezydentem.
UsuńA jak Ci się nie podoba, to po co czytasz co piszę, skoro wiesz lepiej?
No chyba niejedyną. Masz zbyt wysokie miemanie o sobie. Śmierdzi od Ciebie pychą.
UsuńJa wiem, że w internecie pełno osób niespełnionych, ale proszę lecz swoje kompeksy w innej części sieci. Nie znasz mnie i mnie oceniasz, na podstawie tego że coś mi się w życiu udaje, że pracuje w sumie w fajnym szpitalu gdzie mogę się dużo uczyć i rozwijać, że się z ludźmi bardzo dobrze dogaduję i nie jest mi nudno i że o tym piszę? Cudzy szczęście zawsze wiele osób zaboli - taki ten polski naród, co jest wiecznie niezadowolony. Nikt Cię nie zmusza żebyś to czytał.
UsuńKiedyś mnie jeszcze takie osoby bawiły, teraz mnie to już nie rusza. Co najwyżej mogę tylko współczuć.
Bardzo ciekawy blog :) marze o medycynie i Twoje wpisy motywuja mnie do nauki :)
OdpowiedzUsuńNa med we Wro mogą Cię początkowo rozczarować, bo anatomia tak łatwo nie wchodzi do głowy:) chociaż uczelnię polecam;) Kasia
OdpowiedzUsuńO tak, drugie koło z anaty dało nieźle popalić. Za to czwarte było samą przyjemnością :)
UsuńSzczególnie kiedy ma się zajęcia z profesorem...
UsuńNa moim roku ludzie na niego nie narzekali. Na asystentów z anatomii mało kto narzekał. Każda grupa uważała, że ich asystent jest najlepszy, moja także :)
UsuńMy również nie narzekamy:) tylko każde kolokwium jest dla nas jak egzamin;) zajęcia jednak dużo nam dają, raczej grupa jest zadowolona:)
UsuńTo ja w Kielcach mam jakieś dziwne osoby i każdy się "licytuje", jaki to ich asystent z anatomii jest najgorszy :D
UsuńBardzo fajny blog, Erjota. Czytam Cię od dłuższego czasu i przestawać nie zamierzam!
Pozdrawiam.
straciłeś kiedyś cierpliwość do jakiegoś pacjenta? (od pierwszych praktyk do obecnych dni) w jakiej sytuacji? wgl co Cię denerwuje u pacjentów?
OdpowiedzUsuńNie straciłem. Nie mogę sobie na takie coś pozwolić. Prędzej tutaj tracę cierpliwość jak widzę niektóre komentarze...
UsuńA poza tym odnośnie rozmów z pacjentami to przeczytałem ostatnio bardzo fajny post: http://medycynablog.blogspot.com/2015/10/everybody-lies.html#comment-form
My niestety,nie mamy takich zdolnych internistow co potrafia intubowac w RSI ;) w Ileusie :)
OdpowiedzUsuńZapraszałem, żebyś wpadł do mnie na nauki :P
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa nie musze , ale internistow do Ciebie wysle :p
OdpowiedzUsuńZapraszam :P
Usuń