Zaczynamy operację. Ja znieczulam z pielęgniarką Anią. Szymon i Janek po drugiej stronie. Procedura sprawdzenia czy dobrego pacjenta mamy na stole, czy dobra strona operowana będzie (żeby nie był wstyd jak w szpitalu klinicznym) odbyła się tak jak powinna i chłopcy dostali zielone światło, aby wykonać cięcie. Godzinę im dałem.
Szymon: Mogę prosić stół trochę wyżej??
Janek: Uważaj, bo zaraz on ci zrobi wykład, że to jego dobra wola, że stół podniesie i że tu najważniejszy jest.
Od razu wyczułem tę figlarną ironię, że chodzi o naszą wczorajszą dyskusję.
Ja: Oczywiście, że mogę podnieść stół wyżej...
Po krótkiej chwili stanowczo dodałem:
Ja: Ale to będzie ekstra kosztować.
Janek: Widzisz jaki on jest. Widzisz!
Szymon: Przecież przyniosłem dzisiaj dwie tacki kanapek na śniadanie.
Ja: Kiedy rano poinformowałeś mnie, że wpadnie dodatkowo ta operacja, od razu powiedziałem, że to będzie kosztować dodatkowe dwa tysiące. Nie dwie tacki kanapek. To miło z twojej strony, że troszczysz się o wyżywienie, tym bardziej, że kanapki bardzo dobre. Powiem więcej, nawet to doceniam. Ale praca tak świetlnego zespołu anestezjologicznego nie jest tania. Dobra jakoś kosztuje. Zobacz jak moja pielęgniarka protokół pisze. Ładnie i czytelnie, a nie tak jak twoje bazgroły, których czasem rozczytać nie mogę:P
Szymon: Ja ci wróżę świetną karierę jak będziesz jakimś dyrektorem szpitala.
Ja: Zwariowałeś? Ja nie zamierzam żadnym szpitalem dyrektorować. Żeby ludzie na mnie psy wieszali jak u nas? A tak pracujemy sobie w miłej i przyjemnej atmosferze, którą głownie ja tworzę moim serdecznym słowem :D
Podjeżdżam stołem do góry.
Ja: Jak będzie dobrze, to powiedz 'już'.
Szymon: Ok, stop.
Jadę stołem dalej w górę.
Szymon: Już, już, już. Teraz to za wysoko jest.
Ja: Od kiedy 'już' wymawia się jak 'stop'? :P
Szymon: To teraz jedź w dół :P
Ja: Powiedz 'stop'.
Szymon: Już.
Ja: No głową w mur można walić. Proste polecenie nawet sprawia ci trudność:P
Szymon: Weź idź może kanapkę zjedz.
Ja: Nie jestem egoistą. Zostawiłem resztę dla innych :D
Dobra zabawa widzę.
OdpowiedzUsuńszkoda że kosztem pacjenta
OdpowiedzUsuńA co takiego kosztem pacjenta?
UsuńNaprawdę taka miła atmosfera na sali operacyjnej? Widać, że lubicie to co robicie, fajnie :) Od kilku tygodni śledzę Twojego bloga, bo zaczęłam poważnie myśleć o medycynie i muszę powiedzieć, że czytanie o studiach zdecydowanie mnie w tym umocniło. Fajnie prowadzisz bloga i myślę, że ogromnie pomogłeś przyszłej (mam nadzieję) studentce :) Dzięki
OdpowiedzUsuńUśmiałam siędo łez :) :) :) Uwielbiam anestezjologów. Pozdrowienia od pacjentki (niestety raczej nie twojej) :D
OdpowiedzUsuń