Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

piątek, 31 lipca 2015

8:19

O godzinie 8:19 czasu miejscowego byłem już po robocie. Trzeba było tylko wymyślać sobie jeszcze jakieś zajęcie, aby udawać że się pracuje. Zacząłem od śniadania, które trwało godzinę. Pielęgniarki oddawały się jednej ze swoich ulubionych zabaw jaką jest czytanie nekrologów. Później udało mi się załapać na jedną premedykację - myślałem, że będzie ich zdecydowanie więcej.

I tak koło 10 już nie było totalnie nic do roboty. I tak siedzieliśmy, nogi trzymając na stołach, aby zakrzepicy nie dostać.
Omówiliśmy sobie kto jaką kieckę jutro ubiera na wesele, kto z kim jedzie, kto będzie pić, a kto będzie robić za taksówkarza. Przeczytałem miejscową prasę, obejrzałem jakie promocje są w sklepie "nie dla idiotów."

Jedna pani postanowiła umierać na oddziale, ale robiła to na tyle powoli, że wszyscy aż zasypiali. Papiery już były przygotowane i tylko należało wpisać godzinę zgonu. Punktualnie o 11 stwierdziłem czas zgonu. Myślałem, że będzie to już fajrant, ale ordynator do domu jeszcze nie pozwalał iść. Zlitował się nad nami o 11:30.

Takiej nudy to dawno u nas nie było.

Jadę na basen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz