Ja powinienem zająć się organizowaniem eventów. Najlepiej czterech jednocześnie w tym samym czasie. I to na ostatnią chwilę, bo ciągle odkładam, że jeszcze ze wszystkim zdążę.
Zrobiłem sobie listę rzeczy, które muszę jeszcze zrealizować, i nie wiem jak to się dzieje, ale niezbyt szybko je skreślam, a czas mi umyka nieubłaganie. Rozpierdolnik jaki mam w takich sytuacjach w mieszkaniu jest naprawdę efektywną konstrukcją dekoracyjną jakiej żaden dekorator wnętrz by nie stworzył:D Gdzie to ja położyłem ten telefon i klucze?? Ale żeby nie było, to ja zawsze wszystko ostatecznie ogarnę. Reklamacji jeszcze nikt nie zgłaszał.
Swoją drogą im więcej mam do zrobienia i zorganizowania, tym większą mam frajdę. Nie lubię siedzenia w miejscu, zbytniego spokoju. Musi się coś dziać. Tu zadzwonić, tam pojechać, to zamówić, tamto olać, tu kogoś opieprzyć i karuzela się kręci :D Zdecydowanie nie nadaję się do życia z ludźmi zbyt flegmatycznymi, bo ich powolność mnie by wymęczyła.
A w międzyczasie jeszcze prasuję i wymieniam z koleżanką zdanie na temat współczesnej polskiej literatury.
Jak dobrze, że inni też tak mają...i to lubią... Ja też, gdy mam więcej "na głowie" to bardziej wszystko ogarniam i ze wszystkim się wyrabiam, niż jak mam wszystko poukładane, bo jest tego niewiele. A flegmatycy również mnie drażnią, mogę z nimi przebywać, ale nie współpracować. I cieszę się bardzo, że moje własne dzieci nie są flegmatykami, bo czasem się zastanawiam, jakbym się wtedy zachowywała. Pozdrawiam w lipcowy, w końcu słoneczny,wieczór. Aneta
OdpowiedzUsuń