Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

piątek, 6 lutego 2015

Kto mieczem wojuje, od miecza ginie

Spadła na mnie dzisiaj łaska, bo ordynator powiedział, że za to, że wczoraj dłużej byłem to dziś mogę wcześniej wyjść. Nie wiem czy przez złośliwość czy tylko przez przypadek wsadził mnie na salę z największą liczbą operacji. Z planu nie wynikało, abym sobie wcześniej wyszedł. A pewnie nie pozwoli odebrać sobie tego wczorajszego kwadransu w późniejszym terminie. Natomiast sobie wybrał taką salę, gdzie były tylko dwa zabiegi, z czego jeden krótki.

Mój plan był taki: dwie pierdółki po 10-15 minut, a później trzy większe operacje. Zmobilizowałem się z oddziałową do pracy. Zmobilizowałem operujących do pracy i o godzinie 11.25 odstawiłem ostatniego pacjenta na salę pooperacyjną. Kiedy wszyscy chcą zacząć weekend jak najszybciej to współpraca idzie naprawdę płynnie i ekspresowo.

Poszedłem na salę do szefa. On coś akurat w komputerze sprawdzał, więc uciąłem sobie pogawędkę z Kasią:
Ja: Jak wam idzie?
Kasia: Źle.
Ja: Serio? Już dawno myślałem, że skończyliście.
Kasia: Przed chwilą dzwoniłam po naczyniowców. Zaraz ktoś ma przyjść.
Ja: No to prędko nie skończycie. A ja już skończyłem występy na dzisiaj.
Kasia: Tak szybko? Myślałam, że jeszcze ze 2 godziny.
Ja: Dobra mobilizacja i można się szybko uwinąć.
Kasia: Do domu już idziesz? 
Ja: Jeszcze nie. Najpierw idę wypełnić wniosek o urlop. I mundurek do pralni oddać.
Kasia: To do poniedziałku.
Ja: Ano do poniedziałku.

Jak wychodziłem z pracy to operacja jeszcze trwała. Moim zmartwieniem było tylko co zrobić sobie na obiad oraz jaką sałatkę na wieczór przygotować, bo mała domówka się szykuje u znajomych.

32 komentarze:

  1. Dziwne ze wogole szef znieczula....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mały szpital. Brakuje trochę ludzi, anestezjologów też, więc szef normalnie siedzi na bloku i ma dyżury. Dzięki temu mogę się od niego dużo nauczyć. Jest moim opiekunem specjalizacji i wywiązuje się z tego zadania. Na szczęście to nie klinika, że profesor ma kogoś na specjalizacji, a nawet nie wie jak ta osoba się nazywa, nie mówiąc o przekazywaniu wiedzy praktycznej.

      Usuń
    2. No to faktycznie dobrze trafiles. Pewno w klinice bylyby zapisy do intubacji :)

      Usuń
    3. Pracuję w klinice i szkolimy młodzież 1 na 1- nie ma żadnych kolejek ;) Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. A tak z ciekawości zapytam: ile taka młodzież dziennie znieczula??

      Mam znajomego, co pracował w dużym szpitalu (nie pamiętam już czy to była klinika, czy wojsko, czy jakiś inny wojewódzki moloch), ale opowiadał, że było 3 rezydentów do jednej operacji. Wytrzymał pół roku, spakował się i się wyniósł.

      Usuń
    5. Jak zawsze wszystko ma swoje zalety i wady. Z mojego doswiadczenia wynika ze klinika to duze zabiegi , nowe technologie i leki maly szpital to samodzielnosc szybsze " nabijanie reki", umiejetnosc radzenia sobie ograniczonymi srodkami. I jedno i drugie jest, moim zdaniem, potrzebne by zostac dobrym spiworem.

      Usuń
    6. Ty i te Twoje określenia;P "dusiciel","śpiwór"...W Hiszpanii tak określa się anestezjologów?Hmm,oryginalne nazewnictwo.

      Flo

      Usuń
    7. Te okreslenia to jeszcze z Polski :)

      Usuń
    8. No to ciekawe:) Pewnie każda profesja ma jakieś swoje ksywki;)

      Flo

      Usuń
    9. Ja u siebie na brak dużych operacji nie narzekam, tak samo na sprzęt bo wszystko nowe (albo w przeważającej większości) i ordynator też nie lubi zostawać w tyle jeśli chodzi o technologię. Aczkolwiek znajdą się jeszcze stare respiratory używane sporadycznie w pracowni endoskopowej.
      Jednak co jest zaletą to brak "konkurencji" i cała wiedza starszych lekarzy jest ładowana we mnie :D

      Usuń
    10. No przeszczepow watroby to chyba jednak nie robicie ? ;)

      Usuń
    11. Jeszcze nie :P
      A tak serio, takich zabiegów to dużo się nie robi. Tak wiem, Hiszpania zdecydowanie lepiej stoi z przeszczepami, ale w Polsce to watrobę zgarnia głównie Warszawa:P Do większej anestezjologii to w dużych szpitalach jest dużo doświadczonych chętnych. Rezydent to bardziej będzie tam przez przypadek,a już tym bardziej trudno o to aby zdobył tam jakieś wielkie doświadczenie. Z drugiej strony to jak niedużo jest takich zabiegów, to i niedużo takich wykwalifikowanych lekarzy potrzeba.
      Chociaż nie mówię nie, ale na transplantologii to bym sobie chętnie posiedział :D

      Usuń
    12. jedyny zwiazek jaki mam z hiszpanska translantologia to znieczulanie dawcow narzadow co zdarza sie dosc czesto. Transplantologia czy. Kardio anestezja to dosc waskie dziedziny i masz zupelna racje , niech zajmuja sie tym ci ktorzy robia to na codzien. Mnie zupelnie wystarczaja erazenia ktorych potrafi dostarczyc chirurdzy flaczani np. podczas laparoskopowego zaopatrzenia przepukliny rozworu przelykowego ze o jednym laryngologi nie wspomne ktory uwielbia wyciagac rurke intubacyjna podczas operacji migdalkow.

      Usuń
    13. Dziwne,że akurat Warszawa głownie,przecież we Wrocławiu też by było chyba gdzie przeprowadzić takie zabiegi,tym bardziej że w tym roku(czytałam,że w czerwcu)uda się w końcu otworzyć szpital na Stabłowicach,tam warunki chyba będą ku temu.Przeszczepy robi się na jakich oddziałach?
      Z tym,że W-wa zgarnia wątrobę,to co?każdego pacjenta-heja do Warszawy się śle? bez względu na narząd jaki się przeszczepia...Ostatnio dowiedziałam się,że można zostać tzw. żywym dawcą nerki,coś czytałam na ten temat.Nawet gdzieś był wywiad z kobietą,która oddaje nerkę dla swojego syna i co to też tylko w Warszawie?

      Flo

      Usuń
    14. Chociaż w sumie pamiętam,że już kilka lat temu była głośna sprawa kiedy Saleta oddawał swoją nerkę córce.

      Usuń
    15. Szpital na Stabłowicach (Pilczycach czy Kozanowie, bo wersje są już różne) nie będzie żadnym nowym szpitalem tylko przeniesionym Marciniakiem (owszem z nową nazwą, ale struktura zostaje taka jak była, ewentualnie zmniejszona liczba łóżek na niektórych oddziałach). Będzie tylko trochę nowego sprzętu ( i nowych długów). W transplantologii nie chodzi o to czy będą ładne korytarze w budynku. Tych specjalistów nie ma zbyt wielu. Nt, przeszczepów wątroby w Warszawie nie będę się zbytnio rozpisywać - chodzi o doświadczenie. We Wrocławiu nie ma zbyt wielu lekarzy (chyba dwóch może trzech jest) co dobrze znają się na tej robocie. Z nerkami jest zdecydowanie lepiej. To nie jest tak że w każdym szpitalu robi się wszystko, albo że każdy chirurg potrafi wykonać każdą operację. Kiedyś chirurg ogólny był uznawany za nie wiadomo kogo. Teraz w dużych miastach jak ktoś nie zrobi dodatkowo jakiejś nadspecjalizacji (lub ewentualnie nie pracuje w klinice) to będzie wycinać pęcherzyki, wyrostki i guzy jelita, no i jeszcze dojdą przepukliny. No chyba że jest odpowiednio ustawiony to mu wtedy nic więcej nie potrzeba.

      Usuń
    16. Wersja jest jedna-Stabłowice,chociaż mniejsza o to,nie będę się przecież sprzeczać o lokalizację;). Nigdzie nie napisałam,że transplantologia kojarzy mi się z ładnymi korytarzami-skąd taki pomysł w ogóle...Szpital to ludzie(lekarze,pielęgniarki itd.),a nie świeża farba na ścianach.Pisząc o warunkach,miałam na myśli warunki sprzętowe i wykwalifikowany w tym temacie personel właśnie.
      Może ludzie zarządzający szpitalem,będą mieli głowę na karku i obędzie się bez długów.

      Flo

      Flo

      Usuń
    17. Poza nowym budynkiem i nowym sprzętem to nic więcej nowego nie będzie. A skąd ma się tam pojawić wykwalifikowany personel? W Marciniaku go nie ma, więc nagle nie pojawi się znikąd. W kuluarach mówi się nawet o zwolnieniach. Zresztą otworzenie kolejnego oddziału transplantacyjnego nic by nie dało, skoro nie ma dawców.
      Długi to ten szpital już ma, bo sprzęt za coś trzeba było kupić....

      Usuń
    18. Pisząc pierwszy komentarz nie wiedziałam,jak ma się sprawa personelu,który zna się na tym temacie i odpisując na Twój komentarz z wczoraj,tylko odnoszę się do tego,co co mi chodziło wtedy-nie wiem czy nie zagmatwałam tej odpowiedzi jeszcze bardziej! Mniejsza z tym.


      Flo

      Usuń
    19. teraz to się już pogubiłem ...

      Usuń
    20. Wiesz co-ja też;P .W ogóle moje logiczne myślenie pogubiło się dziś i coś nie chce ze mną współpracować teraz ;)

      Flo

      Usuń
  2. Hej czy nazwy łaciny czyta się tak jak pisze? Jestem w LO i mam przedmiot angielski medyczny mamy łacine i nie wiem jak się czyta a nie chce źle operować tym slownictwem. ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz łacinę, to nie chyba mówili o zasadach wymowy, że nie wszystko się tak samo czyta.

      Usuń
    2. Przejrzyj w necie zasady wymowy i po problemie (proste są, szybko załapiesz).

      Usuń
  3. Erjot! Świetny blog! Przez zeszle wakacje w 2 tygodnie przeczytałem całego. Naprawdę świetny! Powiedz mi, języka jest się lepiej (da sie lepiej) nauczyć na studiach (wyjazdy itp.) czy w liceum. Wiem, ze głupie pytanie, ale musialem je zadac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że lepiej się uczyć wcześniej niż później. Nigdy nie wiadomo, kiedy się może przydać. A im więcej się ich zna tym lepiej :)

      Usuń
  4. Mogę mieć taką ładną prośbę? *maślane oczka* Mógłbyś zmienić szablon mobilny na bardziej przejrzysty? Jakieś białe tło, czarna czcionka? Bo chciałabym rano poczytać wpisy, ale nie mogę, bo mnie dobija tło, przez które się w ogóle czytać nie da ._. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co Ty wymyslasz? Przeciez masz biale tlo i czarna czcionke, jest okej wedlug mnie.

      Usuń
    2. U mnie na telefonie w miejsce tła jest dziwaczna faktura i się nie da czytać. No cóż, może to tylko mój telefon.

      Usuń
    3. przez mój telefon idzie wszystko przeczytać. Krzysiek

      Usuń
    4. No to ja chyba za wiele tutaj nie pomogę. Może masz coś z oprogramowaniem telefonu?

      Usuń
    5. może masz jakiś starszy model telefonu? Wtedy bedzie trudniej...

      Usuń