Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

poniedziałek, 21 listopada 2016

Dzień kiepskich spinalek

Poniedziałek mnie tak zmęczył, że czuję się jakby był już piątek, a przynajmniej środa. Zaczęliśmy od zgonu na oddziale, a później kilka (bodajże dwa) krótkich zabiegów na ginekologii. Jakaś praktykantka z pielęgniarstwa jest na bloku operacyjnym - Michał jej próbował jakieś podstawowe rzeczy tłumaczyć a ja w tym czasie zastanawiałem się co ona się w tej medycznej szkole uczy skoro tego nie wie. No nic, nie moje zmartwienie.

Kiedy ginekologię obskoczyłem, zjadłem śniadanie, to w bardzo kulturalny sposób wykolegowałem szefa z zabiegu usunięcia tarczycy. Tak niechcący wyszło, bo na mojej sali pacjenta nie było jeszcze, a ja nie lubię bezczynnie siedzieć. W sumie to i tak siedziałem bezczynnie, bo wszystko przebiegało stabilnie, a ja sobie gazetkę fachową mogłem czytać.

Wtedy to przeszliśmy do znieczuleń podpajęczych. Michał mnie wydzwonił, abym przyszedł szefowi pacjenta wybudzić, bo on się ze spinalką męczy. Zdziwiłem się trochę, że szefowi coś nie wychodzi, ale widać pacjenta była wina, bo przecież nie jego. Pacjenta mu wybudziłem i kiedy już miałem wyjeżdżać na salę budzeń to go przejął ode mnie.

A że akurat moja tarczyca dobiegała końca to ja przystąpiłem do kolejnego, sprawnie przeprowadzonego wybudzania. Wymyśliłem sobie, że zjem później obiad. Przyniosłem wszystkie zabawki, zacząłem odgrzewać kotlecika, a pan i władca mnie odesłał do ortopedałów, bo im spinalkę zrobić trzeba.

Zacząłem pana kłuć po plecach i efektu żadnego - w myśl zasady, że jak brak płynu pmr to leków nie podajemy, nadal próbowałem zlokalizować odpowiednią przestrzeń. Szef przyszedł, popatrzył, ubrał sterylne rękawiczki i sam zaczął próbować. Kiedy usłyszałem ciche kurwa, to wiedziałem że na pewno wina jest pacjenta. Przynajmniej miałem usprawiedliwienie dlaczego mi nie wyszło. Szefowi też trochę zajęło osiągnięcie odpowiedniego efektu końcowego, ale się udało. Ja tymczasem mogłem zjeść obiad i jeszcze na deser jakiś torcik się trafił (nawet nie wiem kto go zasponsorował).

Na koniec chirurdzy wymyślili coś ostrodyżurowego do roboty. Trochę nam zajął transport pacjenta ze względu na jego wagę i ilość kabli i pomp dookoła. Nie obyło się bez ich głupich komentarzy. Widzę, że młodzi chirurdzy zaczynają wychodzić na prowadzenie w rankingu idiotów przed ortopedałów. Skończyło się na tym, że postanowiłem dyżurnego uraczyć tym znieczuleniem i sobie do domu poszedłem w nieco poddenerwowanym nastroju. Moja cierpliwość powoli się kończy. Ja już od dawna odliczam miesiące, a powoli zaczynam już dni, kiedy to zostawię ten cały bajzel w cholerę. Ot wtedy się zdziwią.

Na poprawę humoru włączyłem sobie Rickiego Martina, a w międzyczasie koleżanka od wyjazdu do Berlina wymyśliła, aby gdzieś razem na weekend wyskoczyć. Pomysł dobry, ale w tym roku się nam terminy nie zgrają.

11 komentarzy:

  1. No, wreszcie znowu opowieści kitlowe. Już się zaczynałem obawiać, że ordynator bloga znalazł. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio w kratkę pracuję i w dodatku czasu mi brakuje na wszystko (no może poza czytaniem książek). A kiedy mam już coś tutaj napisać to i siadam do kompa to mi wena ucieka :(

      Usuń
    2. Wab dziwkę dobrym trunkiem. :-)

      Usuń
    3. Mam dobry likier bananowy :P

      Usuń
    4. Z weną być!
      Ach, z weną być!
      I na tym tu e-Parnasie
      Bananówkę pić!
      :-)

      Usuń
    5. Chyba za mało bananówki, bo coś z rymem nie do końca tego :P

      Usuń
    6. W tej kwestii to pretensje do nieboszczki Osieckiej - moja przeróbka zachowuje układ rymów oryginału. :-P

      Usuń
  2. Czesc Rafale. Odkrylem Twojego bloga bedac na pierwszym roku medycyny, a wtedy nawet nie wiedzialem, czym jest anestezja. Czasy sie zmienily, jestem na 6. roku i raczej juz postanowilem, ze moj wybor za 1,5 roku padnie wlasnie na anestezje:). Ot, los bywa dziwny:). W zwiazku z tym mam pytanie. Robisz specke z etatu i czy aby na nia aplikowac szpital musi oglosic wolne miejsce w trybie pozarezydenckim? Czy raczej samemu trzeba sie pofatygowac i przeszukac jednostki akredytowane? Powodzenia we wszystkim, co robisz i z gory dzieki za odpowiedz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się bezpośrednio dogadałem ze szpitalem w którym chciałem pracować. Jak to było od strony formalnej w wydziale zdrowia w urzędzie wojewódzkim to nie wiem.

      Usuń
  3. Bardzo dziękuję za odpowiedź. Tak też zrobię, gdy przyjdzie czas.

    OdpowiedzUsuń