Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

czwartek, 17 listopada 2016

"Świt, który nigdy nie nadejdzie"

9 listopada 2016 A.D. odbyły się premiery kilku nowych pozycji w pisarskim świecie. Późnym popołudniem dotarły do mnie dwie z nich. Po powrocie z mroźnej Austrii na pierwszy ogień poszedł oczywiście Remigiusz Mróz.


Remigiusz Mróz - Świt, który nie nadejdzie

Siedziałem w przychodni, pracy miałem niewiele, to mogłem się spokojnie oddawać przyjemności czytania. Najnowsza powieść Remigiusza szybko mnie wciągnęła w mroczne, międzywojenne zaułki stolicy.

Urokliwe "Mokradło" przypomina mi "Przewojenną" z wrocławskiego rynku - brakuje tylko dymu papierosowego. Ówczesna Warszawa kompletnie nie przypomina dzisiejszej, którą kojarzą wszyscy z Dworcem centralnym i Złotymi tarasami. Warszawa, która z jednej strony intryguje, a z drugiej nieco przeraża.

Przygody Chyłki i Zordona rozwijały się w sposób wykładniczy. W przypadku historii Ernesta Wilmańskiego miałem do czynienia z sinusoidą. Czasami wszystko działo się logicznie i wywołane napięcie opadało, tylko po to by nagle znowu wprawić czytelnika w zaskoczenie i ciekawość dalszych losów bohaterów.

Znając styl Remigiusza nie da się przewidzieć co on nam zafunduje w kolejnym rozdziale. Trzeba się jak zawsze przygotować na dużą dawkę emocji i nieprzewidzianych zwrotów akcji.

Ciekawym manewrem jest otwarte zakończenie. Brak zaskakującego efektu końcowego wprowadza czytelnika w lekką konsternację. Ja swoje ostatecznie zakończenie wymyśliłem. Jeśli autor wpadłby na podobne to bym był zaskoczony.

Jedyne co można stwierdzić to to, że "Świt, który nie nadejdzie" warty jest polecenia, zwłaszcza na mroźny wieczór.

1 komentarz: