Siedziałem sobie przy dużej operacji brzusznej. Z Rudą. Poprosiłem ją, aby pobrała krew na gazometrię i zaniosła ją na oddział. I ewentualnie niech poczeka na wynik i go przyniesie. A jak nie przyniesie to któraś z dziewczyn z oddziału mi go podrzuci.
Minęło 15 minut a jej nie ma. Zastanawiam się czego ona się tak guzdra. Wyjrzałem na korytarz, bo może bidulka się przewróciła i nikt jej pomóc nie chce.