Wiosna się zaczęła, to znaczy że trzeba wyjść ze swojej jamy. Dlatego też zaczynam weekendy spędzać coraz częściej poza domem. Łatwiej się przecież zebrać do wyjścia z domu, kiedy za oknem jeszcze są ślady słońca, a śnieg już nie sypie po oczach. Z tego powodu chętniej było mi przystać na propozycję koleżanki od nauki ortopedii, abym wpadł wieczorem do niej na gry planszowe.
Spotkania u koleżanki od nauki ortopedii mają tą wadę, że tam nie podają kolacji. Tam czasami trzeba nawet mieć swoją herbatę (i cukier), bo z tym też bywa krucho. Umycie sobie samemu kubka też jest mile widziane. Z tego powodu musiałem po drodze zahaczyć o sklep spożywczy i zakupić sobie coś dobrego do spożycia.
Oczywiście musiałem się spóźnić. A i tak wyszło, że byłem pierwszą osobą, więc miałem chwilę żeby z koleżanką pogadać na tematy indywidualne. Była to dosłownie chwila, bo jeszcze dobrze nie włożyłem moich napojów do lodówki, a już rozległ się dźwięk domofonu. Po paru minutach byliśmy już całą ośmioosobową grupą. Całe towarzystwo było kolorowe i międzynarodowe, bo mąż jednej z koleżanek aż z Ameryki Środkowej pochodzi.
Na wieczór zaplanowana była gra planszowa "Wysokie napięcie". Rozłożyliśmy planszę z mapą USA, karty do gry, kolorowe pionki (moje były żółte). Każdy otworzył to co przyniósł sobie do picia, na zagrychę otworzyliśmy chipsy i czekoladę, zapoznaliśmy się z regulaminem gry i przystąpiliśmy do elektryzującej rozgrywki.
Gra polega na budowaniu elektorowi, kupowaniu do nich surowców, zasilaniu miast i oczywiście zarabianiu pieniędzy. Jak w każdej grze chodzi o to żeby wygrać. Zabawa bardzo nas wciągnęła, bo nawet nie zauważyliśmy, kiedy minęły 3 godziny. Obraz gry potrafi w każdej chwili się zmodyfikować, i każdy posunięcie gracza może nagle zmienić całą sytuację. Trzeba dobrze analizować sytuację i przewidywać posunięcia kolejnych uczestników co nie jest takie proste. A im więcej uczestników tym więcej możliwych kombinacji i gra jest coraz bardziej ciekawsza i trzymająca w wysokim napięciu (jak sama nazwa zresztą wskazuje). W jednej chwili można było z najbiedniejszej osoby stać się najbogatszą i być na prowadzeniu.
W końcowej klasyfikacji udało mi się stanąć na podium i zająć drugie miejsce. Znowu zwyciężył właściciel gry, co zaczyna być coraz bardziej podejrzane. Stwierdziliśmy, że aby choć raz ktoś inny wygrał to musimy kupić sobie jakąś grę, sami w nią zagrać kilka razy, nauczyć się jak wygrywać i dopiero z nim zagrać.
Dobrze, że coraz cieplej się robi, bo będzie coraz więcej okazji żeby się wspólnie spotykać i pogoda nie będzie już w tym przeszkadzać. A po wczorajszym wieczorze przyznać muszę, że brakuje mi trochę takich towarzystkich spotkań.
Gra polega na budowaniu elektorowi, kupowaniu do nich surowców, zasilaniu miast i oczywiście zarabianiu pieniędzy. Jak w każdej grze chodzi o to żeby wygrać. Zabawa bardzo nas wciągnęła, bo nawet nie zauważyliśmy, kiedy minęły 3 godziny. Obraz gry potrafi w każdej chwili się zmodyfikować, i każdy posunięcie gracza może nagle zmienić całą sytuację. Trzeba dobrze analizować sytuację i przewidywać posunięcia kolejnych uczestników co nie jest takie proste. A im więcej uczestników tym więcej możliwych kombinacji i gra jest coraz bardziej ciekawsza i trzymająca w wysokim napięciu (jak sama nazwa zresztą wskazuje). W jednej chwili można było z najbiedniejszej osoby stać się najbogatszą i być na prowadzeniu.
W końcowej klasyfikacji udało mi się stanąć na podium i zająć drugie miejsce. Znowu zwyciężył właściciel gry, co zaczyna być coraz bardziej podejrzane. Stwierdziliśmy, że aby choć raz ktoś inny wygrał to musimy kupić sobie jakąś grę, sami w nią zagrać kilka razy, nauczyć się jak wygrywać i dopiero z nim zagrać.
Dobrze, że coraz cieplej się robi, bo będzie coraz więcej okazji żeby się wspólnie spotykać i pogoda nie będzie już w tym przeszkadzać. A po wczorajszym wieczorze przyznać muszę, że brakuje mi trochę takich towarzystkich spotkań.
aż niewiarygodne, że ktoś jeszcze gra w gry planszowe :D ale w sumie to zazdro, moje pokolenie jeśli już to zbiera się na kurniku ;| o Boożeee, nie pasuję do teraźniejszych nastolatków :(
OdpowiedzUsuńKurnik jest fajny jeśli grasz z kimś z kim nie możesz się akurat spotkać
UsuńKurnik jest fajny :P Proszę mi go nie obrażać, poza tym.. tak jak napisał Rafał... można sobie zagrać z kimś, z kim spotkać się nie można. z planszówkami jest ten problem, że musisz mieć kogoś z kim możesz zagrać... Mało jest niestety takich ludzi, a szkoda, bo ja sama bym chętnie nauczyła się czegoś nowego lub zagrała w coś, z czym miałam przelotną styczność :)) Pozdrawiam!
UsuńMi się zawsze planszówki kojarzyły z grami typu chińczyk :P
UsuńAle dla dorosłych są fajniejsze niż tylko bieganie pionkami w kółko po planszy :D
Haha... a ja czasem gram w chińczyka... będąc wyjątkowo zmęczona... przy tym nie trzeba myśleć :P
UsuńObecne planszówki są... o wiele trudniejsze, ciekawsze no i wymagają myślenia. O to właśnie chodzi :) Ale... taki chińczyk... no mam jakiś sentyment xD
Ze mną nikt nie chce grać w chińczyka :(
UsuńPamiętam, że miałem też taką grę jak "Drabinki"- też można było grać godzinami :D
Polecam gre planszową Dracula oraz Prawo Dżungli. Dracula jest grą dla troche starszej młodzieży, ponieważ trzeba trochę pogłówkować. Prawo Dżungli to fantastyczna gra dla wszystkich (liczy się koncentracja). Można się na prawdę uśmiać ;p Poczytaj o nich na rebel.pl ;p
UsuńPrawo Dżungli mamy, parę razy ta gra była używana ale akurat mnie nie było wtedy :P
UsuńHaha, możesz ze mna zagrać na kurniku :p Jak już wspomnialam mam sentyment do chińczyka :D
Usuńuwielbiam gry planszowe, jak tylko mam okazję, to w nie gram ;)
OdpowiedzUsuńTo prawie zabrzmiało jak propozycja :P
Usuńczemu nie, choć ostrzegam, że mam same gry planszowe, na które potrzeba masakrycznie dużo czasu :P
Usuńto znaczy że chciałbyś w moim towarzystwie spędzić dużo czasu :D
Usuńno jakbyś przyniósł jedzenie, to czemu nie :D:D:D
UsuńPodobno dobrze gotuję. Ostatnio usłyszałem komplement że powinienem porzucić medycynę i otworzyć restaurację, więc część kulinarna jest do rozpracowania :D
UsuńKoleżanka się pogniewa za taką reklamę :D albo zawstydzi i jednak zacznie serwować kolację :P
OdpowiedzUsuńKiedyś zaprosiła mnie i koleżankę na obiad. Najpierw koleżanka musiała zrobić zakupy, a później musieliśmy garnki i talerze umyć żeby mieć w czym ugotować obiad i go później zjeść:P
UsuńZmywanie po obiedzie darowaliśmy sobie :]
Wiesz może co dzieje się z Meredith (mynicu) ? ;p
OdpowiedzUsuńżyję, dzięki, że piszesz kochana ;*
Usuńniedługo powrócę :)
dam znać!
Uff ;p wracaj jak najszybciej ;p
Usuń@Natt maila checknij ;p
Usuńps. Rafał, sorry bardzo za prywatę ;D
Spoko:P ja przecież też zauważyłem Twoja nieobecność i się dopytywałem :)
UsuńTak wieeem :) Byłeś pierwszy ;D
Usuń