Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Tylko na godzinkę

To miało być tylko spokojne spotkanie w domu. Później to miało być wyjście do miasta tylko na chwilę, tylko na godzinę. Jeżeli założyć, że cały ten jaki spędziliśmy w klubie trwał rzekomą godzinę, to w takim razie była to długa godzina.

Ja wczoraj naprawdę myślałem, że spotykamy się wieczorem, posiedzimy, pogadamy, pośmiejemy się, piwko wypijemy i każdy sobie pójdzie tam skąd przyszedł. Mniej więcej tak jak było tydzień temu. No bo co innego można by pomyśleć dostając smsa o treści: Zapraszamy do nas na 20 :) Zapraszają to mam przyjść i tak będziemy spędzać resztę wieczoru, nigdzie się nie ruszając. Nie było żadnej informacji, że robimy bifor, a później lecimy na miasto czy coś w tym stylu.

Przychodzę do koleżanki od nauki ortopedii (bo to ona zapraszała), a ona wystrojona jak stróż w Boże Ciało z paznokciami pomalowanymi na czerwono. Lekko się zdziwiłem, ale dobra. To był tylko taki wstępny plan, że może gdzieś pójdziemy, może nie. Po 15 minutach to się okazało, że się w ogóle całkiem wyłamałem, bo to całe towarzystwo wódkę chce pić, a ja sobie tylko Koźlaka przyniosłem. Myślę sobie: wódki popiją, zapchają się paluszkami i chipsami, skrwawią się do brzucha i nie będzie się im chciało nigdzie ruszyć. Liczyłem, że przeforsuję pomysł pozostania w miejscu gdzie jesteśmy, ale to mnie jednak przeforsowano.

Tylko na godzinkę. Dłużej nie będziemy.

No dobra, niech stracę, mimo iż super wyjściowo ubrany nie byłem. Jakoś wolę do klubów chodzić w koszulach niż koszulkach. Przynajmniej przystano na moją propozycję, żeby miejsce tańców wybrać zanim wyjdziemy z domu a nie wtedy kiedy dojedziemy na rynek i będziemy się licytować kto gdzie chce iść.

Poszliśmy na tramwaj numer 9. Koleżanka od nauki ortopedii pokazała ładnie kolanko to motorniczy się posłusznie zatrzymał. Wsiedliśmy do drugiego wagonu i kiera północy dotarliśmy na rynek. A na rynku ludzi od cholery. Musieliśmy uważać, żeby nasza kolonia nie zmieszała się z inną kolonią i żebyśmy się nie pogubili, dlatego szliśmy w zwartej kupie parami i trójkami.

Jakaś naganiaczka próbowała zburzyć nasz plan i zaciągnąć nas do innego klubu niż wybraliśmy oferując nam darmowego drinka. Zapomniała dodać, że wstęp jest 15 zł, więc de facto ten drink taki darmowy nie był. Naiwniaczka. Po drodze jeszcze zahaczyliśmy o Przedwojenną, bo koleżance zachciało się tatar zjeść, którym mnie poczęstowała. Ona tatar, a reszta po kolejeczce.

Tatar zjedzony, kolejka zagryziona, to poszliśmy lewitować do klubu. W klubie miejsca mało jak wszędzie o tej porze, ale znaleźliśmy wolny stolik i zorganizowaliśmy krzesła. Później to nawet udało nam się zająć lożę, gdzie mogliśmy sobie wygospodarować kawałek prywatnego parkietu do tańczenia - przynajmniej nikt mnie nie oblał piwem (co przydarzyło się akurat koleżance od nauki ortopedii i w ramach rekompensaty od oblewacza dostała drinka).

Muzyka była całkiem całkiem. Wyginać śmiało ciało było przy czym. Ponieważ byliśmy w składzie dużo dziewczyn vs. mało chłopaków to miałem się z kim wyginać i to bardzo wyginać. Były melodie polskie i niepolskie. Gdy Ona tańczyła dla mnie to na parkiecie nie było się gdzie ruszyć. Ale była też Rihanna ze swoją Umbrellą, która akurat takiej sensacji nie robiła. Był też Taniec Kuduro, Follow the river czy Shakira. I będą też pamiątkowe zdjęcia.

Miało być tylko na godzinę, a zeszło nam prawie do czwartej. Zawsze tak jakoś wychodzi, że gdy nie planuję imprezy to świetnie się na niej bawię (żeby nie było ale na planowanych też się świetnie bawię). Dodam tylko, że osoby co deklarowały od początku chęć wyjścia do klubu wyszły przede mną. Ciekawe do której bym siedział jeśli powiedziałbym, że zostaję do końca xD

16 komentarzy:

  1. tak offtopując bo może jesteś z tym na bierząco.
    załóżmy, że:
    walnąłem drzewo autem i skończyło to się jakimś tam powiedzmy dłuższym leczeniem w szpitalu to czy moje OC pokrywa koszty leczenia czy wszystko leci z naszych składek z ubezpieczenia zdrowotnego?


    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło spędziłeś tą 'godzinkę' wiec nie narzekaj:D Często stawiasz taki opór? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. często mówię stanowcze: czemu nie??

      Usuń
    2. Tak, gdzieś już o tym wspominałeś:D Stanowcza postawa nigdy nie jest zła :P

      Usuń
  3. zawsze tak się kończy! że niby tylko na chwilunię, tylko na momencik, tylko obczaimy co dziś ciekawego na mieście słychać, a potem kończy się tak jak się kończy :)

    niech żyją spontany! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy napiszesz coś o medycynie ??? O stażu... ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie dzieje ciekawego to nie ma o czym pisać.

      Usuń
    2. A właśnie dobrze, że piszesz o czymś niezwiązanym z medycyną. Trzeba łamać stereotyp, że medycy nie wychodzą z domów przez nawał pracy i nauki :D

      Usuń
  5. skąd ja to znam? aa niech pomyślę... z zeszłego tygodnia! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo godzinka trwa raz krócej, a raz dłużej :D

    OdpowiedzUsuń
  7. To motorniczy zatrzymują się "na kolanko"? Wow! Muszę wypróbować :D

    OdpowiedzUsuń