Wywiad lekarski i badanie fizykalne to podstawowe czynności jakie winien wykonać lekarz. Podobno dobrze przeprowadzone gwarantują 80% sukcesu diagnostycznego. Tych czynności zwykli się studenci medycyny uczyć na roku trzecim na propedeutyce interny. Przynajmniej ja tak miałem. Co wtorek miałem zajęcia z tego przedmiotu, co powodowało że już od niedzieli srałem po gaciach czy aby przypadkiem nie wylecę z ćwiczeń za nieumiejętność wypytania pacjenta o kolor plwociny lub niewiedzę, że serdeczny śmiech lub zapach świeżego chleba może wywołać napad astmy.
Ale tak patrząc z perspektywy czasu jestem bardzo wdzięczny mojej pani doktor za przekazaną mi wiedzę, bo faktem niezaprzeczalnym jest że wywiad i badanie fizykalne wbiła nam do głowy tak solidnie, że nikt już jej nie przebił przez całe studia - zarówno w jakości dydaktyki jak i zmienności nastroju.
Każdy ma inną technikę zbierania wywiadu - trzeba sobie jakiś schemat wypracować i go najczęściej stosować. Ja najczęściej zaczynam od wypisania co się z pacjentem dzieje, dlaczego został przejęty i co jest dalej planowane. Życie pokazuje jednak, że historiach choroby można znaleźć różne kwiatki. Dzisiaj na właśnie taki jeden trafiłem.
Pacjent przyjęty w nocy, z bólami brzucha. A w historii choroby takie wypracowanie: Mężczyzna rasy biały, o brązowych włosach i niebieskich oczach w godzinach wieczornych został przyjęty na oddział.... Nie wiem czy to gwarantowało sukces diagnostyczny (wszak są choroby, które np. u rasy białej mogą się częściej zdarzyć niż u czarnej), ale wywiad szedł bardziej w kierunku sukcesu matrymonialnego. Taki ideał partnera się zarysowywał. Dziwne jest tym bardziej to, że napisał to zabiegowiec, a oni nie są tak obfici w szczegóły w przeciwieństwie do internistów.
ja wywiad zaczynam od "dzień dobry jak ma pan/pani jakieś karty z poprzednich pobytów w szpitalu to proszę mi je dać" :D :)
OdpowiedzUsuńjak już wspomniałem, to każdy ma inną technikę :P
Usuńbo to niespełniony powieściopisarz pewnie był :P
OdpowiedzUsuńa może ten zabiegowiec nie miał pamięci do nazwisk i w ten sposób zapamiętywał, że niebieskooki brunet ma hemoroidy, a rudy niebieskooki wrzody! :D
OdpowiedzUsuńnieźle, tego jeszcze nie próbowałam :D wg mnie przede wszystkim trzeba zacząć od spytania o tak dosyć oczywistą rzecz, jak nazwisko - bo po 15 minutach zbierania wywiadu może się nagle okazać "o k... to nie ten pacjent!" :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z pierwszego roku, na którym według nowego programu mamy zajęcia ze zbierania wywiadu. Nic nie musieliśmy na nie wiedzieć, odbyły się w formie wykładu i były genialną okazją do wyspania się po nocnym kuciu OUNu... Współczuję naszym przyszłym pacjentom...
OdpowiedzUsuńTo bez sensu wsadzać nam takie przedmioty na sam początek, bo nikt nie zwróci na nie adekwatnej uwagi. Niby potrzebne, najbardziej związane z przyszłym zawodem a i tak wolimy posiedzieć w tym czasie nad histologią, której pewnie nigdy nie wykorzystam, ale zdać muszę...
M., założę się, że nie wolicie, tylko sytuacja Was do tego zmusza :P niestety tak przez całe studia.... największe ciśnienie wywierają te zakłady, których przedmioty są najmniej przydatne. Być może to taka forma dowartościowania czy coś =]
Usuńzbieranie wywiadów (tak się mówi w Warszawie) to bardzo trudna umiejętność i jak nam mówiła asystentka już na 3 roku że lekarz uczy się tego całe życie tak naprawdę. Laikowi (mi przyznam przed interną również) wydaje się, że to jest proste - porozmawiać o objawach. Ale tak nie jest - by zebrać dobrze wywiad należy mieć bardzo dużą wiedzę i o chorobach i o patofizjologii ale i wiedzę z innych dziedzin medycznych by móc to połączyć w całość. Ja pamiętam, jak na 3,4 roku ciągle nasze wywiady były złe, podobnie jak historie chorób pisane w domu, ale ciągłe poprawiania i wkurzanie się jednak się finalnie opłaciło.
OdpowiedzUsuńM - gdzie tak jest? jakie miasto? bo świadczy to o niebywałej impertynencji?