Kiedyś jak nie chciało mi się z domu ruszać, to się nie ruszałem. Budziłem się rano i stwierdzałem, że uczelnia nie zając i poczeka. Teraz tak łatwo nie ma. Muszę sobie takie lenistwo wcześniej zaplanować, sprawdzić czy mam jeszcze prawo takie leniwe dni wziąć, zgodę na nie dostać, wniosek wypełnić, pieczęć przełożonego dostać, do kadr wniosek złożyć.
Dziś i jutro się urlopuję. Oczywiście wszystkie powyższe czynności posłusznie wypełniłem. Ordynator to wczoraj z rana głośno ogłosił na odprawie, że urlop biorę. Nie zdziwiła mnie wymuszona radość na ten fakt ze strony mojego ulubionego lekarza, która brzmiała: a to teraz musisz ten urlop brać?? Zanim zdążyłem się wypowiedzieć czy muszę czy nie, to ordynator mnie wyręczył krótkim i stanowczym: tak musi teraz. I nawet mi postanowił życie ułatwić, bo kazał się z przyjmowaniem pacjentów do 11 wyrobić i ewakuować się do domu.
Wszystko pięknie się zapowiadało. Obecnie prowadzę jedną salę chorych, na której mam dwóch pacjentów z którymi nic specjalnego się nie dzieje - poranna wizyta trwa w porywach 1,5 minuty. Druga sala jest akurat remontowana i przerabiana na salę VIP. Zostawało mi tylko czekać, aż planowych dwóch pacjentów przyjdzie, ja ich przyjmę i moja aktywność zawodowa na ów dzień będzie zakończona.
Plan się szybko zmienił, bo rezydnet z ortopedii nie pojawił się w pracy i musiałem go zastąpić przy zabiegu. Pierwszy raz mi się zdarzyło, że operator był na sali wcześniej niż anestezjolog i nie mogliśmy operacji zacząć. Zawsze jest na odwrót. Ordynator nadal dobrze pamiętał, że mnie szybko do domu wyrzuca i kiedy zajrzał na salę operacyjną kolo 9 to stwierdził, że się guzdramy i kazał się przyspieszyć tempo, bo ja muszę przecież iść.
Dzięki operacji jeden z nowych pacjentów został przyjęty przez rezydenta, co zmniejszyło moją pracę o połowę.
Z drugim pacjentem szybko się rozprawiłem w pokoju badań, wywiad zebrałem, leki spisałem, badanie fizykalne przeprowadziłem, nieprawidłowości zapisałem, badania krwi zleciłem i o 10.30 miałem już wszystko zrobione. Wybrałem się jeszcze na wycieczkę na internę, bo dr K dzwoniła z prośbą o konsultację. Nie tyle co skonsultować poszedłem, ale tak zupełnie przy okazji zobaczyć jak to mój kubek jest użytkowany, czy w celach gastronomicznych czy np. ogrodniczych i ktoś w nim kwiatki hoduje. Akurat kawę w nim piła. Z wywiadu od koleżanki z sąsiedniego biurka dowiedziałem się, że bardzo dba o niego i baczy uważnie żeby mu się krzywda nie stała.
Trochę pochwaliłem dzień przed zachodem, bo przez cały dzień nie słyszałem marudzenia, że robiłem staż na chirurgii dziecięcej. No ileż można ten temat wałkować?? Każdego dnia to wysłuchiwać muszę. I wczoraj też jednak musiałem. A jak to tak można, a tutaj nie ma nikogo do pracy, a to a tamto. Rezydentów bardzo bawiło moje przewracanie oczami jak usłyszałem ponownie tą samą melodię. Aż się chciało mi powiedzieć, że skoro doktor ma czas, żeby w kółko biadolić o tym samym to znaczy że ma za mało roboty, więc sam może się pracą zająć.
Trochę pochwaliłem dzień przed zachodem, bo przez cały dzień nie słyszałem marudzenia, że robiłem staż na chirurgii dziecięcej. No ileż można ten temat wałkować?? Każdego dnia to wysłuchiwać muszę. I wczoraj też jednak musiałem. A jak to tak można, a tutaj nie ma nikogo do pracy, a to a tamto. Rezydentów bardzo bawiło moje przewracanie oczami jak usłyszałem ponownie tą samą melodię. Aż się chciało mi powiedzieć, że skoro doktor ma czas, żeby w kółko biadolić o tym samym to znaczy że ma za mało roboty, więc sam może się pracą zająć.
Buahaha :D trzeba było tak powiedziec, tylko ująć to w slowa, ktore nikogo nie urażą, a jedynie zabrzmią jak.... Mały docinek :D
OdpowiedzUsuńMiłego urlopiku :)))
może na odchodne mu coś powiem:D
UsuńTo mi trochę przypomina zrzędzenie wykładowców na pierwszym wykładzie/ćwiczeniach, którzy jęczą jak wyrobimy się z ogromem materiału, skoro odjęli nam x h, a przecież wszystko jest ważne i zamiast przejść do meritum wywnętrza się pół godziny, obecność sprawdza 15 minut, a później taki zonk, bo prawie trzeba kończyć, a on jeszcze nie zdążył zacząć właściwego tematu.
UsuńAle powiedz mu, powiedz:D Na pewno ktoś z tego powodu się uśmiechnie:D
A można wiedzieć w jakim szpitalu robisz staż?
OdpowiedzUsuńnie można
UsuńTen zastępca ordynatora to jest jakiś czad :D Taki dupotrujec, wiecznie gitarę zawracający :D
OdpowiedzUsuńNo dokładnie tak się jawi jego obraz
Usuńtrzymam kciuki w sobotę! ;D
OdpowiedzUsuńtylko pytania zapamiętaj, spisz i podziel się nimi potem, bo nie mają zamiaru ich opublikować tym razem ;P
ślicznie proszę ja! xD
NAPRAWDĘ? To z czego będziemy się uczyć na wrzesień? :D
Usuńno właśnie nie wiem :P
Usuńweź obczaj: https://konsylium24.pl/petycja_egzaminy
A to pytania się nie powtarzają ??:P
Usuńurlop? no wiesz, na co Ci urlop?:P
OdpowiedzUsuńa żeby pospać chociażby do 9 :P i później cały dzień się obijać :D
UsuńPrzeskok ze studiów na staż jest ogromny (mimo wszystko na korzyść stażu, choć fakt, konieczność urlopów daje w kość) - ale potem przeskok staż/praca jest jeszcze większy. Tu o urlop możesz prosić - i często i tak nie dostaniesz :D Na szczęście to nie z autopsji, ale bazując na doświadczeniach rodziny ;)
OdpowiedzUsuńRaz jeszcze- powodzenia!
Dobrze wiem, że od przyszłego roku wszystkie święta, długie weekendy, wakacje będą pracujące :D
UsuńNiedługo mam zamiar wybrać się na studia medyczne. Ciężko jest? Jak dużo ma się mniej więcej czasu wolnego?
OdpowiedzUsuńChciałabym dawać korepetycje z angielskiego, żeby zarobić trochę, bo to według mnie najlepszy sposób. Będę miała czas? :)
Z góry dzięki za odpowiedź ;D
Przeczytaj sobie poprzednie wpisy.
OdpowiedzUsuńHej! Dumałam, dumałam i nadal nie wiem czy dobrze robię, ale zaryzykuję.Proszę o odrobinę wyrozumiałości i nie krzyczenia na mnie "bo tu nie przychodnia!", odmowę odpowiedzi (posmutniała:c) oczywiście przyjmę. A dokładniej chodzi o mini konsultację lekarską ;]. Sprawa błaha, a może i nie. I tu zaczynają się schody, bo jak problem wygoogluję to przypadłość ma przy zagłębianiu się na forach itp. do śmiertelnej choroby podobna. A może pójdę do lekarza rodzinnego, coby się pośmiał ze mnie trochę? Tak czy siak, zgłaszam się obecnie tu, anonimowo, bo jakby co to siara mniejsza ;D. Już, już przechodzę do mej zdrowotności: Niby wszystko ok, mam się dobrze. ALE zmarźlak jestem niesamowity. Dłonie i stopy przez większość czasu mam lodowate. Jaki przypadł komu rękę podać to nie powiem. W domu średnia temperatura to 24 stopnie, niżej jak 22 to rzadko (wtedy dla mnie istna Syberia). Rodzice po domu biegają "na krótko", goście przychodzą mówią, że gorąco... a ja? Ciepłe kapcie, polarowa bluza i gorąca herbata. Dopiero jest mi ciepło i wszystko ciepłe mam. Gdziekolwiek indziej poza domem jest mi zimno, jestem zimna. I może nawet się przyzwyczaiłam do tego faktu, ale czy to normalne? Taki to już mój organizm i wszystko ok, czy może coś z tym robić?
OdpowiedzUsuńNajlepiej jednak będzie jak pójdziesz do lekarza. Lekarz powinien Cie zbadać i zebrać wywiad. Może zleci jakieś badania i coś poradzi. Internet to nie jest dobre miejsce do stawiania diagnozy.
UsuńOk.
Usuń