Wybrałem się do kolegi na mini parapetówkę. Nowe mieszkanie wynajął i chciał się pochwalić jak sobie żyje. Ogoliłem się, kąpieli zażyłem, włosy uczesałem, wypachniłem się i w świat poszedłem. Po drodze odwiedziłem sklep spożywczy by z pustymi rękami nie przychodzić w gości. .
Z prostej matematyki wychodzi, że:
kolega + ja + 2 piwa = kurs do sklepu po wódkę
Jakby nie liczyć to zawsze tak wychodzi, ewentualnie można tę wódkę potęgować.
Niestety wczoraj jakiś błąd się wkradł w wyliczenia, bo zamiast kursu po wódkę był kurs po dwa piwa. Ja jeszcze próbowałem negocjować zaczynając od małych wartości jak zero pół. Kolega stanowczy był i ewidentnie nie chciał się skusić. To ja zacząłem iść na kompromis. To może chociaż smakową. Wyborowa mango wchodzi jak soczek, nawet nie poczujesz. Precz szatanie!! Dalej nie ... Nie sądziłem, że dożyję takich czasów. Zawsze to ja byłem ten początkowo asertywny, a później i tak uległy.
Wchodząc do sklepu jeszcze miałem jakaś nadzieję, że kolega zdanie zmieni - nadzieja wkońcu umiera ostatnia. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności okazało się, że za lada stała moja koleżanka z kursu językowego. Jaki ten świat mały. Myślałem, że ona nam coś doradzi co by można spożyć w ostatkową sobotę. Może na jej sugestię kolega będzie wrażliwy. Propozycji było wiele, bo wybór duży. Ja dalej trzymałem się swoich faworytów czyli wódki smakowej. Kolega niestety też się zamierzonego celu trzymał i dopiął swego i dwa piwa zakupił. Nie zostało mi nic innego tylko zrobić to samo. Za to dałem się namówić na pizzę z salami i czarnymi oliwkami.
Ehh... nie te lata. Starość nie radość...
Żeby atrakcji nie brakło to postanowiłem zafundować sobie nocny maraton. Przyszedłem na przystanek, bo czymś do domu wrócić trzeba, a na taxy to mnie jeszcze nie stać. Stoję i patrzę na rokład jazdy o której to mój nocny autobus będzie, a rozkładu ni ma. Dopiero po chwili doszło do mnie, że mój auobus jeździ inną trasą i mam do pokonania dwa przystanki i około 5 do 7 minut czasu. Żebyście widzieli jak szybko przebierałem nóżkami modląc się jednocześnie żebym zdążył, bo następny za godzinę jest. Choroby zwyrodnieniowej jak widać jeszcze się nie dorobiłem, więc taki stary to jednak nie jestem. Żadnym zaskoczeniem nie było, że autobus się spóźnił.
słabo coś kusiłeś ;) trzeba było kupić za jego plecami wódkę i wyciągnąć ją w domu, wtedy musiałby ulec xD
OdpowiedzUsuńnastępnym razem tak zrobię. postawię go przed faktem dokonanym :D
Usuńżeby wódki nie chcieć pić... Co się dzieje z tymi ludźmi... :<
OdpowiedzUsuństarzeją się :/
UsuńMoże kolega faktycznie się starzeje? :p ja u siebie tez zauważyłam jakąś niechęć do alkoholu :p Tak ot, bez powodu :))
OdpowiedzUsuńno to tylko współczuć :p
Usuń:D przecież wodka jest ohydna! Ale.... Jakimś egzotycznym drinkiem i oczywiscie grzancem nie pogardzę :D
UsuńSwoją drogą to żaden powód do współczucia o niedobry Ty :p
Ahh ci lekarze ... xp
OdpowiedzUsuńHej, może sorry, że nie w temacie, ale może się orientujesz. Czy to prawda, że są takie plany, że na 6 roku mają zrobić bezpłatny staż, znieść rezydentury i skrócić czas specjalizacji do dwóch lat? Coś nie chce mi się wierzyć, bo było by to bezsensowne.
OdpowiedzUsuńPS przez co polskie specjalizacje nie będą uznawane za granicą....
ŚWIETNY BLOG!!!!!!
To już nawet jest wprowadzone, ze staż będzie bezpłatny.
UsuńA odnośnie zmian specjalizacji to są zmiany, ale na pewno nie chodzi o to że mają trwać dwa lata.