Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

poniedziałek, 23 maja 2011

I ch***

... czyli o tym jak najbliższy miesiąc szykuje się zakaźno - chirurgiczno - internistycznie...

[W dzisiejszym poście będzie dużo słów wulgarnych dlatego z góry przepraszam osoby wrażliwe...]

Po tytule postu można się z łatwością domyśleć, że egzamin nie poszedł mi pozytywnie, i że mam dziś bardzo ale to kurwa bardzo zły humor.

Wstałem o godzinie 7.00. Wystroiłem się jak stróż w Boże Ciało. Włosi akurat na egzaminy przychodzą normalnie ubrani. Przyjechałem do kliniki na godzinę 8.30. Mieliśmy sobie wybrać sami pacjentów do praktycznego. Dwie dziewczyny już sobie wybrały w sobotę. Ja miałem wybór pomiędzy: plamicą Henocha-Schonleina, RZS, SLE.

Wybrałem SLE.

Przypadki koleżanek: Colitis ulcerosa + vasulitis cerebrale (to chyba neurologia), druga koleżanka miała coś z chorobą zwyrodnieniową.
Praktyczny minął bez większych problemów. Z językiem sobie nieźle już radzę, więc z moją pacjentką się dobrze dogadywałem. Lekarz prowadzący za dużo nie umiał mi powiedzieć o tej pani, więc musiałem sobie sam radzić. Pani miała historię od DLE przez zespoły nakładania i mieszaną chorobę tkanki łącznej do SLE (dermatologia zajeżdżało na kilometr!!).,

O 11.20 egzamin teoretyczny.

Najpierw koleżanka od pacjenta z chorobą zwyrodnieniową. Opisała przypadek. Później profesor wypytywał ją o odwodnienie, i odwodnienie w cukrzycy. Miała trochę problemów ale w końcu dała radę.
Moja kolej. Zreferowałem pacjentkę. No i zaczęły się pytania o SLE. Więc wymieniłem kryteria ARA, opisałem jakie zmiany moga być w narządach. Zaczęła się dyskusja o diagnostykę. Profesor z racji tego że jest immunologiem, zaczął mnie wypytywać o p/ciała etc Ja udają głupiego zacząłem mówić o morfologii, na co mnie poprawił i tylko chodzi mu o część immunologiczna. No po prostu zajebiście kurwa... już miałem ochotę spierdolić... Zacząłem coś wymyślać o kompleksach immunologicznych, o jakiś C3, C4, ale nie szło mi to zbyt dobrze. Później leczenie ostrej niewydolności nerek w przebiegu SLE. No tutaj to się nie popisałem bo nie wiedziałem :/ Powiedział, że mu przykro ale muszę się douczyć i przyjść za miesiąc czyli 22 czerwca. No kurwa zajebiecie!!! Akurat miałem być u znajomych w Padwie. To sobie poleciałem. Dobrze, że nie kupiłem jednak biletów.

Z pozostałych osób ciekawym pytaniem było: mechanizm działania leków immunosupresyjnych. Objawy chorób mało ważne...

Profesor stwierdził, że może i byłem na uczony, ale zabrakło mi podstaw (zapewne tych immunologicznych). Dobra, wiem że jestem niedouczony, ale to tylko i wyłącznie zawdzięczam mojej Alma Mater. Na każdym roku jest jakiś jeden (lub więcej) ważnych przedmiotów, z któych wiedzy na pewno będę później korzystał. Nie wiedzieć czemu, ale zwykle nacisk jest kładziony na przedmioty z których super-szczegółowa wiedza nie jest mi potrzebne... No bo do czego mam wykorzystać cykl Krebsa?? Ostatni raz wspominane było o nim na 2 roku na biochemii... przez kolejne 3 lata do szczęścia nie był mi potrzebny. Oczywiście we Wrocławiu od paru miesięcy punktem kluczowym jest rektor-plagiator. A to, że trzeba zreformować sposób nauczania to już mało istotne.

Jak przyjechałem do Włoch to na początku uznałem, że tutaj sie o wiele mniej uczą. I to prawda, bo przerabiają mniej chorób. Ale za to umieją je o wiele lepiej, a nie na zasadzie "3 Z" lub "4 Z". To, że w Polsce uczymy się więcej nie znaczy że później więcej umiemy, bo jak się okazuje brakuje nam podstaw.

Na co jestem wkurwiony:
  • primo: nie ma rozpiski z interny do egzaminy; hasło: interna niewiele mi mówi, właściwie wiele mi mów, aż za wiele
  • secondo: to, że jestem niedouczony- co często gęsto wynika z tego, że na mojej macierzystej uczelni nie potrafiono mi czegoś wytłumaczyć lub wyegzekwować wiedzy ode mnie (bo fajnie jest jak test zaliczeniowy się co roku powtarza, tylko jakim ja będę lekarzem- uczyć się sam dla siebie niby mogę, ale tylko to co mnie interesuje, a immunologia na pewno tym nie jest)
  • terzo: prof mógł mi zadać jeszcze wiele innych pytań z innych części interny, i może bym jakoś w jego oczach wyciągnął się na te 18 pkt (na 30 możliwych)
  • quarto: planuję być zabiegowcem, więc przeciwciała, immunoglobuliny, i tym podobne chuje muje (jak to się pisze??) dzikie węże nie będą mi bardzo potrzebne do szczęścia.
Jutro zaczynam ćwiczenia z chirurgii. Dziś mam się ochotę upić...

3 komentarze:

  1. Kurde no to niefajnie :| czyli tak naprawdę to miałeś z immunologii, a nie z interny ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. mlodapielegniarka24 maja 2011 16:06

    uuuu....to prze...ne;/ napij się, odstresuj a jutro będzie lepiej:)pozdrawiam i 3mam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chuje muje, dobrze. Bardzo mi sie podoba twoj blog xd

    OdpowiedzUsuń