Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Centrala telefoniczna

Dzisiaj to sobie robiłem za centralę telefoniczną (oczywiście w biegu). Obskakiwałem premedykacje, szpitalne konsultacje, oddział, leczenie bólu, a w międzyczasie robiłem sobie znieczulenia.

Telefon nr 1 (ordynator): Na SORze jest pacjentka do zabiegu na ostro. Niech pan pójdzie i obejrzy. 
Poszedłem, obejrzałem, nie zacząłem jeszcze pisać papierów.
 
Telefon nr 2 (ordynator): I jak? Co pan tam znalazł?
Hmm... pacjentka się upierała, że chciałaby mieć blok, a nie ogólne.
- Nie, ja nie mam czasu, niech pan tak to przedstawi, że się nie da.
No dobrze, coś naściemniałem i ostatecznie uzyskaliśmy kompromis, że będzie LMA.

Telefon nr 3 (przychodnia): Potrzebuję pana do premedykacji, bo pacjent czeka.
Niech nadal czeka, teraz jestem na dole. 10 minut mi dajcie i zaraz będę.

Telefon nr 4 (ordynator): Wie pan, zastanowiłem się i jakby panu się chciało dłużej zostać to może pan sobie zrobić ten blok.
Fajnie, oczywiście, że chętnie zostanę dłużej. Ja uwielbiam swoją pracę. Czyli w piątek  to ja już o 11 sobie wyjdę.

Telefon nr 5 (intensywna terapia): Doktorze, przyjdzie pan krew podłączyć?
Co takiego? A nie ma tam innego lekarza? Gdzie oni wszyscy się pochowali?

Telefon nr 6 (ginekologia): Pani po operacji się skarży na ból. Czy może pan przyjść i coś zlecić?
Przecież ja dziś nie znieczulałem ginekologii, więc nawet nie wiem co oni tam operowali, chyba jakaś histerektomię mieli robić. PCA podłączyć, a ja to przyjdę później rozpisać.

Telefon nr 7 (chirurgia): Przywieźli pacjenta do cholecystektomii. Może pan przyjść wizytę zrobić?
Z ginekologii na chirurgię mam blisko, więc podskoczyłem po chwili. Następnym razem proszę dzwonić pół godziny później, to się wtedy dyżurny ucieszy.

Telefon nr 8 (blok operacyjny): Pacjentka jest na śluzie. Idziesz już?
Pędzę w podskokach.

Telefon nr 9: Dzień dobry. Tu szpital kliniczny. Cały dzień się próbuję do pana dodzwonić...
Serio? A ja już z tyloma osobami dzisiaj sobie przez telefon rozmawiałem. Pewnie pani kłamie, że próbuje się do mnie przez cały dzień dodzwonić.

Jakby ktoś jeszcze czegoś ode mnie dzisiaj potrzebował, to jest pod telefonem.

8 komentarzy:

  1. Profesor pokazał jak spławiać? Pokazał. Inaczej na głowę Ci wejdą. Z drugiej strony,jeśli zbytnio nie spociłeś się pod skrzydłem,to fajnie czuć się potrzebnym jako spec od wszystkiego. Markę sobie widocznie wyrobiłeś:
    -widzę problem-myślę erjota.
    Podaj numer do siebie,tak w razie wypadku:)

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie racja, bo jak coś potrzeba to walą wszyscy do mnie, a ja najwyżej uniżam się przed szefem. Chociaż nawet ostatnio szef zrzucał na mnie swoją pracę.
    - słyszę telefon --> będą kłopoty :]

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo na kłopoty najlepszy jest anestezjolog. Kto naprawi pacjenta,gdy popsują go ortopedzie ,a w dodatku w "rudej"atmosferze. Tylko szpitalny alchemik. Szef zwala na Ciebie,bo to namaszczenie. Też kiedyś komuś zaufasz i zwalisz robotę na niego. Gen szefa. Też go masz.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, zarządzanie zasobami ludzkimi i mobilizacja do pracy :D

      Usuń
    2. I to bez wazeliny!

      Usuń
  4. No nie powiesz,że rudą byś nie zarządził. Pewnie do czasu objęcia przez Ciebie stanowiska szefa już jej nie będzie. "Mobilizacja" do pracy,to u nas staropolska zasada kija i marchewki. W sektorze publicznym owa tradycja przetrwa na wieki.
    Dobra. Zejdźmy na ziemię,bo fantazja mnie ponosi :D
    Notkę wrzuć w końcu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja robię karierę w zawrotnym tempie i przy dobrych wiatrach trafię na końcówkę jej lat pracy podczas mojego szefostwa :D

      Usuń
  5. :D czyli ruda osiwieje! Od chwili,kiedy zawitałeś do placówki w której pracujecie, klepsydra odliczająca czas jej życia,otrzymała kosmiczne przyspieszenie. Leci szybciej niż pacjenci w narkozie w kierunku marsa. I bardzo dobrze!
    Może,jako szef,ułożysz na łóżku to niesforne dziewcze i..podpajęcze plus wiertateczka?

    OdpowiedzUsuń