Poprosiłem dra Kowalskiego, aby przypilnował mi pacjenta, bo chciałem zjeść śniadanie. Do kompletu zostawiłem mu Michała, który miał dzisiaj urodziny. Razem sobie stanowili niezwykle odpowiedzialne combo. Michał nawet jabłecznik przyniósł z okazji, że stuknął mu kolejny krzyżyk. Dopóki nie przyznał się, że to żona piekła to bałem się spróbować. Zresztą nawet wtedy czekałem, aż ktoś inny zje pierwszy kawałek:P
Jeszcze spokojnie do połowy śniadania nie doszedłem, nie poplotkowałem z pielęgniarkami, dzisiejszej gazety nie otworzyłem, a Michał już dzwoni. Oddziałowa akurat siedziała koło telefonu i odebrała: ale Rafał teraz je śniadanie, mam mu tak przerywać? I podała mi telefon, a ja wymownie przewróciłem oczami.
Ja: Co się dzieje?
Michał: Ciśnienie jest 168/105.
Ja: No i?
Michał: Może dodam 0,1 fenatynlu?
Ja: Może najpierw zacznij od uciszenia Szymona, bo nawet przez telefon go słyszę, że znowu coś głupiego opowiada. Pacjenta na pewno boli od tego głowa i ma wysokie ciśnienie. A jak to nie pomoże to możesz później możesz z fentanylem.
Michał: A może jednak najpierw z fentanylem?
Ja: Niech będzie jak się już tak upierasz. Z okazji urodzin pozwolę ci zacząć od fentanylu. A gdzie jest Kowalski?
Michał: Gdzieś sobie poszedł.
Ja: No i tak można na niego liczyć. W spokoju zjeść nie da. Ja za jakieś 10 minut skończę to przyjdę.
Po tym czasie wchodzisz,a tam reanimacja.
OdpowiedzUsuńZawsze zostaje Ebrantil :P
OdpowiedzUsuńMat