Kto poznaje miasteczko na obrazku ręka do góry.
Widzę, że każdy łatwością odgadł, że na widoczku znajduje się Wieczne Miasto. Bo wszystkie drogi prowadzą właśnie do Rzymu. Moje również.
Rzym - moje nowe miejsce pracy. To taka informacja dla tych co rzekomo dokładnie wiedzą gdzie i dlaczego tam pracuję. Chociaż zapewniam, że i tak nie wiecie.
Nie, jeszcze nie jestem w Rzymie, ale jutro o tej porze na pewno już
będę. Aktualnie skończyłem przeżywać ból pakowania. 23kg + 8kg oznacza, że muszę
zabrać podstawowe rzeczy ze swojego aktualnego dobytku.
To dlatego Szymon zdziwił się w środę moją obecnością w pracy, bo myślał, że prosto po zakupach w Milano, polecę do Rzymu. Dziwił się też, że jeszcze nie siedzę na walizce na lotnisku. Nocowanie na lotnisku przerabiałem kilkakrotnie, ale w obecnej sytuacji terrorystycznej mogłoby to być kapeczkę niebezpieczne. Zastanawialiśmy się gdzie będzie najbliższy atak. Ja typuję kolejne stolice: Warszawa, Berlin, Rzym. Duże i w sumie strategiczne miejsca. Szymon skreślił Berlin za to dopisał do listy lotniska w Monachium i Frankfurcie nad Menem. Tym samym zwiększył moje szanse na udział w eksplozji, bo przesiadkę mam akurat w Monachium.
Od miesiąca niektórzy już przeżywali mój wyjazd. Mówiłem nieraz, że będą płakać jak mnie zabraknie i lament zaczął się zanim jeszcze wsiadłem do samolotu. Co poniektórzy byli niezadowoleni z faktu, że informacja o takim wyjeździe nie była za bardzo rozgłoszona. Koleżanka z chirurgii bardzo chciała ze mną jechać (w sumie nie wiem czemu). Ja wiedziałem o tym od kilku miesięcy. Nawet nikt mnie nie pytał czy chcę, tylko ordynator sam wyraźnie mi "zasugerował", że ja mógłbym pojechać. A ja nie bardzo interesując się w co się dokładnie pakuję po prostu się zgodziłem. Później tylko sekretarka dyrektora wszystko ze mną dogadała i formalności załatwiła. Poza mną lecą jeszcze 3 osoby (w tym nasz były internista stażysta) i z tego co wiem to na początku marca były jeszcze dwa wolne miejsca. Jednak sposób rekrutacji jest dla mnie tajemnicą.
Swoją drogą to nie wiemy nadal co tam będziemy robić, poza tym że będziemy zdobywać doświadczenie zawodowe. Jutro z lotniska mamy zostać odebrani i odwiezieni do mieszkania, które nam przydzielono. Nieoficjalnie zostałem przewodnikiem turystycznym z racji znajomości miasta. Chociaż wbrew pozorom nie jedziemy tam na urlop tylko do pracy.
Ja wiedziałem, że z Włochami i lingua italiana tak łatwo się nie rozstanę :D
Mi piace :D
Ja wiedziałem, że z Włochami i lingua italiana tak łatwo się nie rozstanę :D
Mi piace :D
oj wiemy wiemy :D na ile zostajesz we Włoszech? na stałe czy to tymczasowy pobyt po czym wracasz do starego miejsca pracy?
OdpowiedzUsuńAla
Na pewno wrócę. Tylko nie wiem jeszcze kiedy. No chyba, że mnie w Italii nie wypuszczą :P
UsuńCałkiem miło Ci się to życie zawodowe układa, oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podoba :)
UsuńNo dokładnie, ci, co Cię czytają, usychają z zazdrości (głównie włoskiego ciepełka, bo w Gdańsku piździ) :D
Usuńnie jesteś taki anononimowy jak Ci się wydaje :) kamenz ładne miasto :)
OdpowiedzUsuńJak ktoś się podpisuje to raczej nie jest anonimowy :>
UsuńChociaż w Rzymie trudniej na siebie wpaść niż we Wrocławiu.
Szczęśliwego pobytu. Prośba by nie zapominać o czytaczach :))))Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKiedy nowy post?
OdpowiedzUsuńChciałbym mieć czas na pisanie :)
UsuńHalo halo tęsknimy
OdpowiedzUsuńWłaśnie, halo, Panie Rafale! Proszę wracać do nas!
OdpowiedzUsuńNie mam czego czytać do kolacji. Tak nie można :(
Kuchnia w italii smakuje niczym disporivan o poranku
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje upodobania i porównania :)
Usuńlubie zapach sevofluanu o poranku...brzmi zdecydowanie lepiej...
UsuńBardziej poetycko :D
Usuń