Roboty było dzisiaj niewiele, bo ordynator pojechał na jakąś konferencję. Ze wszystkim co miałem do roboty się szybko uwinąłem i tak siedziałem bezczynnie na oddziale. Przeglądałem sobie mapę świata w poszukiwaniu jakiegoś fajnego miejsca na urlop. Na intensywnej terapii połowa łóżek wolna, więc z pielęgniarkami udawaliśmy, że pracujemy.
Karolina: A ty Rafał nie idziesz do domu?
Ja: Poszedłbym, bo coś kiepsko się dzisiaj czuję.
Karolina: Zaraz Julita pewnie przyjdzie i każe ci iść.
Nie dalej jak 10 minut później przyszła Julita.
Julita: A ty co tu jeszcze robisz? Jak pacjenci na jutro obejrzani to możesz iść do domu. Tym bardziej, że szefa nie ma
Karolina: A nie mówiłam?
Julita: Co takiego?
Karolina: Że jak przyjdziesz to mu powiesz, że może iść do domu.
Ja: W takim razie poproszę jeszcze szczęśliwe numery na totolotka.
Karolina: I co jeszcze?
Ja: No przecież się podzielimy wygraną.
Julita: Ja też bym chciała coś z tej wygranej dostać.
Ja: Nie ma problemu. Te kilka milionów z łatwością podzieli się na trzy. Ja wszystkich nie potrzebuję.
Życzę więcej spokojnych dni na oddziale;) im mniej personel lata na ERce tym lepiej wróży pacjentom.
OdpowiedzUsuńPs. W tym dobrym znaczeniu