Wróciłem i powoli dochodzę do siebie. Od poniedziałku staram się odnaleźć w starej rzeczywistości. W każdym razie włoska rzeczywistość jest nieco inna. Inaczej się pracuje, w innym tempie i wszystko jakoś takie inne. Czasami miałem wrażenie, że to jedna wielka prowizorka. Mimo to przymiarki do specki z ratunków całkiem sprawnie minęły. Nieoficjalnie się dowiedziałem, że dobrze się spisaliśmy i włoska strona byłby chętna nawiązać bliższą i dłuższą współpracę z nami. W sumie czemu nie. Przelot za free, mieszkanie za darmo, wyżywienie, służbowe ubranie, a do tego 10 euro kieszonkowego na dzień. I krótszy czas pracy.
Byliśmy w zespole w 8 osób. Cztery osoby z mojego szpitala, cztery całkiem losowo nam przydzielone. To stwarzało pewne trudności. Trochę ciężko się pracuje z ludźmi, którym obce jest słowo punktualność. Stwierdzenie, że ktoś jest starszy ode mnie i nie mam prawa wymagać, żeby też był w pracy na czas jest nieco śmieszne. Ja sobie jednak nie pozwoliłem alby blond madame weszła mi na głowę. Całe szczęście, że nie musiałem z taką osobą prowadzić reanimacji, bo od razu mógłbym wypisywać papiery zgonowe. Niektórzy chyba nie rozumieliśmy, że to był wyjazd służbowy a nie wycieczka rekreacyjna.
Podzieleni zostaliśmy na dwie podgrupy. Jednej liderem byłem ja, a drugiej internista. Pracowaliśmy albo rano albo popołudniu. Z ludźmi z mojego szpitala się zajebiście pracowało. Z pozostałymi tragedia. Całe szczęście że nie przyszło nam jechać do Watykanu karetką, bo to też kupa formalności z przejazdem zagranicznym, a stamtąd to już bliżej do nieba niż do szpitala
Co tam robiliśmy? Poza zajmowaniem się medycyną ratunkową to codziennie chodziliśmy na rauszu. Zresztą my już w Monachium o 8 rano jak mieliśmy przesiadkę to się dobrze bawiliśmy. Włoskie wino sprzyja lekkości ducha. Obżeraliśmy się pizzą, a kiedy był dzień wolny to jechaliśmy nad morze. Ponadto ćwiczyłem włoski, angielski, trochę hiszpański. Dokumentację to najlepiej jakbym wypełniał po włosku i angielsku. W międzyczasie zleciałem na krótko w domu, bo na ślub przyjaciółki miałem zaproszenie. Na którym notabene też byli Włosi - nawet moja znajoma z egotycznej wyspy z Erasmusa.
W drodze powrotnej trafił nam się pilot żartowniś. Twierdził, że jesteśmy na pokładzie samolotu do Honolulu. Tylko dlaczego poleciał w całkiem drugą stronę? Pewnie przez pogodę.
Szpitalna rzeczywistość daje mi popalić. Jak jeszcze poniedziałek był spokojny. Wtorek w sumie też, ponieważ na karetce siedziałem, a ratownicy lubią ze mną dyżurować, bo wtedy nic się nie dzieje i można odpoczywać. Z drugiej strony trochę mi się nudziło, bo nawet zbyt dużo nie miałem papierowej roboty na oddziale i jakiś wyjazd by mi się całkiem przydał. Tak dla rozrywki.
Za to dzisiaj miałem jakieś nieziemskie pandemonium. Ginekologia na przemian z chirurgią. Ja już nie wiedziałem kogo mam znieczulać, jaka ma mieć operację i w jakim jest stanie pacjent/ka. W dodatku podkurwiał mnie mój ulubiony pan profesór, któremu się rzekomo pacjent rozwiotczał po podaniu atrakurium, bo poprawiłem ułożenie głowy. Przynajmniej uświadomiłem sobie dlaczego stoimy po innych stronach bariery krew-mózg i dlaczego ja jestem ku mojemu szczęściu po stronie mózgu. Pandemonium mieli też jak mnie nie było. Mówiłem, że będą płakać za mną. Chociaż kilka ciekawych operacji mnie niestety ominęło.
Podobno w Rzymie i Londynie był planowany atak terrorystyczny, więc moje przewidywania były całkiem trafne. Mogłem być naprawdę w centrum uwagi.
Dobrze Cię widzieć z powrotem :)
OdpowiedzUsuńFajna przygoda! Odnośnie propozycji- 10Eur/dzień to nie jest trochę mało jak na Włochy, nawet uwzględniając zakwaterowanie i wyżywienie?
PauB
To 10 euro to tak niechcący się okazało, że je dostaniemy. Właściwie to wyszło po 20 euro, bo nie wszyscy o tym wiedzieli, a kasę zwracali na podstawie rachunków, a tylko ekipa z mojego szpitala na wszelki wypadek kolekcjonowała rachunki :D
UsuńMieliśmy też bilet miesięczny na komunikację :D
Okazuje się że przezorny zawsze zabezpieczony :D
UsuńPauB
Kolego, dlaczego nie Ticino na przyklad?
OdpowiedzUsuńTo nie ja miejsce wybierałem :P
UsuńFajnie, że wróciłeś! To znaczy niefajnie, że wyjechałaś z Włoch, ale fajnie, że piszesz. ;)
OdpowiedzUsuńMi trochę Włochów już brakuje :P
UsuńJako jeden z bylych sugammadexow...polecam Ticino...nie Italie... zamien compound b na compound a
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się wybiorę :P
UsuńDobrze znów poczytać :)))
OdpowiedzUsuńMasz zamiar robić jeszcze speckę z ratunków?
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu pojawił się taki pomysł i możliwe, że skorzystam z takiej opcji.
Usuń