Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

sobota, 1 lipca 2017

"Primus"

"W Instytucie Dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim zjawia się policjant prowadzący sprawę zaginionego studenta. Patryk Olszewski, syn bogatego biznesmena, przepadł bez śladu w czasie weekendu, który spędzał z przyjaciółmi za miastem. W rozmowie z opiekunem roku policjant dowiaduje się o wyjątkowym zainteresowaniu studenta jednym z profesorów, Andrzejem Paterem. Podczas rozmowy z nim, policjant Jacek Kowalik sam ulega nieco fascynacji tym człowiekiem. Jest pewny siebie, niesztampowy, mówi rzeczy, których Kowalik nigdy nie usłyszał…"

Ten krótki opis przyciągnął mnie na tyle, że postanowiłem zainwestować w nieznaną autorkę. 


Marta Osadowska - Primus

Historia w sumie banalna. Grupa studentów, morderstwo, śledztwo. Nie było jak nagłych zwrotów akcji, zaskakujących momentów. Wszystko idzie lepiej lub gorzej, krok po kroczku, mniej lub bardziej układa się w logiczną całość.

I tak obok głównego wątku, moje zainteresowanie wzbudziły filozoficzne tyrady jednego z bohaterów. Dotyczyły tego, że ludzie sami, na własne życzenie, dają się zamknąć w schematach życia, a później są zdziwieni, że czują się niespełnieni.

Taka mnie refleksja naszła, że owe zamknięcie w schematach bardzo przypomina środowisko lekarskie. A dokładnie rezydentów. 
Stękają, że jest im źle, że czują się wyzyskiwani że mało zarabiają. Na fejsie mają swoją grupę wzajemnej adoracji. Co rusz ktoś wrzuca tkliwy post jak jest niewolniczo traktowany, a cała reszta ubolewa nad losem takiego kolegi. Każdy dobrze wiedział jak to wygląda, więc nie rozumiem czemu ludzie się tak na nią pchają i uważają ją za dar od losu. To po co poszli na rezydenturę? Bo tak robią wszyscy...

A przecież nigdzie nie jest powiedziane, że trzeba się pchać na rezydenturę. Nigdzie nie jest powiedziane, że trzeba robić specjalizację akurat z rezydentury. Nie jest powiedziane, że trzeba w ogóle zrobić speckę. Nie jest powiedziane, że trzeba dyżurować. Kasę można zarabiać nawet nie mając specki, wystarczy mieć pomysł i go zrealizować. Niech wszyscy co gadają o tym powołaniu wsadzą sobie to między bajki. Każdego interesuje jaka suma wpływa mu co miesiąc na konto i czy mu wystarczy na zaspokojenie swoich (względnie swojej rodziny) potrzeb.

Nie będzie żadnych zmian systemowych, nie będzie przyjęty projekt ustaw obywatelskiej w sprawie wynagrodzeń, nie będzie polepszenia warunków pracy, nie będzie też strajków lekarzy. Ciemny lud zawsze będzie powtarzał, że nie widział biednego lekarza (nie ważne że pracuje na 3 etaty); że inni mają gorzej; że lekarze to konowały; że w trakcie robienia specjalizacji to się tylko uczą i za nic jeszcze dostają kokosy; że lekarze zarabiają po 20k miesięcznie. Oszem są tacy. Ale to jednostki, które zrobiły karierę po swojemu, a nie tak jak wszyscy.

Trzeba samemu się ruszyć, wyjść poza schemat i łapać byka za rogi. Życie należy przeżyć po swojemu, a nie pozwalać innym decydować jak ono ma wyglądać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz