Jeśli ktoś by mnie zapytał na czym polega obecnie moja praca to bym odpowiedział, że na odsiadywaniu dupogodzin. Szef się kręci tu i ówdzie i nie ma jak się wyrwać wcześniej z pracy. A zwykle dwie ostatnie godziny udaję, że próbuje pracować. Za to chirurgicznego szefa nie ma, to i nie ma zbyt wielu operacji. Ginekolodzy też się gdzieś porozjeżdżali.
Jak dzisiaj wpadły dwie nadprogramowe operacje to ordynator stwierdził, ze nie ma sensu abym się na blok fatygował i on obarczy tym zadaniem pana Czesława, bo on się nudzi. Za to ja nie. Niby miałem pilnować oddziału, ale tam też za wiele do roboty nie było. Nawet żadnego wypisu do rozpoczęcia. Przebiegi też już były napisane. Teoretycznie mógłbym się czegoś pouczyć, ale czas na samokształcenie poświęciłem między 9 a 10 rano.
Wyjadłem truskawkowe i brzoskwiniowe lody z zamrażalki w ramach kuchennych porządków. Trzykrotnie obliczyłem swoją składkę w tym kwartale na urodzinowe kwiaty. Dwukrotnie sprawdziłem czy nie zalegam z płatnością za śniadania. Uporządkowałem papiery w mojej szafce. Oddzieliłem dokumenty ważne od tych nieważnych. Poukładałem według dat moje certyfikaty potwierdzające moje dodatkowe umiejętności o jakich się wielu nie śniło, aby mi było łatwiej je wpisać do CV, które próbuję stworzyć od tygodni dwóch.
Oczywiście żeby nie było nudno to punktualnie przed fajrantem, tak między powiedzeniem szefowi 'do widzenia' a uściskiem jego ręki, chirurgia sprzedała nam pacjenta z roboczą diagnozą: hiperkaliemia. Odkryli u swojego pacjenta poziom potasu powyżej 7 mmol/l. Oczywiście nie mogli o tym poinformować przed godziną, abym miał zajęcie. Specjalnie sprawdziłem w komputerze i laboratorium wrzuciło wyniki ponad godzinę wcześniej. A panie w labie są na tyle miłe, że jak widzą jakieś dziwne wyniki to dzwonią na oddział z ową informacją zanim jeszcze je wstukają w system (np. dzisiaj mnie poinformowały że u mojego pacjenta nie istnieje krzepnięcie). Może odebrała jakaś pielęgniarka i sprawę olała. Ważniejsze było wyjadanie czekoladek z alkoholem - wiem, bo jak szukałem tam kogoś do premedykacji to same mi proponowały - w tej robocie ryzyko wpadki w alkoholizm jest duże ale żeby już tak bezpośrednio prowokować problem?
Odnośnie pielęgniarek to znowu nam jedna odeszła z pracy. Mieliśmy od maja na bloku młodą siłę roboczą. Wczoraj poinformowała telefonicznie, że z pracy rezygnuje (wcześniej przez dwa tygodnie była chora). Hmm... Blondi dłużej wytrzymała. Najlepiej to skomentowała Kasia: te młode pielęgniarki to są takie wrażliwe, nieodporne na pracę i stres. Myślą że tu się tylko siedzi i podaje fentanyl, a w praktyce to wcale nie taka sielanka.
Sam bym tego lepiej nie ujął.
Młode pielęgniarki po prostu nie chcą pracować za gówniane pieniądze, a już na pewno nie tak ciężko, co jeśli chodzi o IQ życiowe stawia je dwa rzędy wielkości ponad młodymi lekarzami, którzy owszem, bardzo chętnie pozapierdalają za 55/h brutto na SORze, a i prestiżowym wolontariatem w niemniej prestiżowej klinice u jeszcze bardziej prestiżowego profesora nie pogardzą.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się jakim cudem ludzie, którzy indywidualnie są całkiem rozumni en masse prezentują poziom śliniących się idiotów.
tak porownujac to do warunkow Szwajcarskich, gdzie imigranci zajmuja najgorsze stanowiska i czesto placeni sa ponizej taryf a pracuja 2 razy dluzej i w efekcie nie maja stawki godzinowej wynoszacej 40% stawki godzinowej sprzataczki - to stwierdzilem ze ma w tej psychopatologii znaczenie mechanizm psychologicznego wyparcia polaczonego z nadzieja. No ok, biore gowniane miejsce gdzie placa mi tylko tyle zebym z glodu nie zdechl, ale przeciez to rozwiazanie tymczasowe - bede mily i grzeczny i przeciez uda mi sie zmienic miejsc e pracy na uniwersytecka klinike, gdzie bede mogl rozwinac skrzydla...
Usuńi im dluzej w takim szambie tym ...mniejsza szansa ze sie z niego wyskoczy. Potem czlowiek sie przyzwyczaja i jest ok..
Chyba wolałabym odpracowywać dupogodziny niż ćwiczyć medycynę korytarzową jak to ma miejsce teraz ;)
OdpowiedzUsuńTroche wiecej poprawnosci jezykowej, prosze Was doktorow. Nie stoicie przy kiosku ale wykonujecie szlachetna i zaszytna prace.Tu nie ma miejsca na takie nudne dywagacje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dr Ciekawa
szlachetna i zaszczytna prace? No coz, dopoki niektorzy w ten patos etos wierza to bedzie dupos
UsuńAż mi kawa poszła nosem przy tej "zaszczytnej i szlachetnej pracy"; otóż droga dr - w dupie mam zaszczyty i szlachetność, pracuję tylko i wyłącznie(jak wiekszość zdrowych na umyśle ludzi) dla pieniędzy i nie zamierzam z tego powodu nikogo przepraszać, bo pracuję bardzo dobrze, oraz skutecznie.
UsuńDopóki w naszym środowisku będą "powołani" idioci pracujący 5 dób z rzędu, bo "pacjenci wymagają opieki", dopóty równia będzie pochyła, a diagnoza ministra Sienkiewicza obowiązująca.
Myślisz że nie trzeba mieć predyspozycji i "powolania"? Skoro nie posiadasz tych cech i trzaskasz od dzwonka do dzwonka to śmiem twierdzić że ani dobrze ani skutecznie nie pracujesz:|
UsuńDr.morfeusz
A do tego płytki jesteś ze az strach prawie nie ma ludzi którzy pracują wyłącznie dla pieniędzy, jest coś takiego jak samo spełnienie, satysfakcja, jest Ci to obce? Liczy się tylko kilka cyfr na koncie? Współczuję
UsuńDr.morfeusz
Naiwniak z Ciebie. Myślisz, że wszyscy biorą po ileś tam dyżurów z miłości do pacjenta i pragnienia bycia spełnionym? Nie rozśmieszaj mnie. Biorą dyżury, aby zarobić, bo pensje lekarzy są żałośnie niskie.
UsuńPowołaniem się nie nakarmisz, dzieci nie ubierzesz, na urlop też sobie nie pojedziesz aby zregenerować siły i dobrze pracować.
Samospełnienie mam kiedy widzę stan mojego konta. I szczerze mówiąc suma jaką dostaję mi wystarcza, że moje 'powołanie' jest bardzo odporne na jęki narodu, że brakuje lekarzy. Serdecznie mam gdzieś problem że brakuje kadry i nie ma kim obsadzić dyżurów - miałem dwa razy rozmowę z dyrekcją odnośnie dyżurów na SORze i spotkali się z moim stanowczym NIE. Wolę spokojnie spędzić czas w domu, poczytać dobrą książkę, pouczyć się, pojechać na wakacje.
UsuńI zapewniam, że wynagrodzenie potrafi dobrze zmotywować, tak że mój szef wie iż w pracy wykonuję swoje obowiązki dobrze i skutecznie.
Młody jesteś jeszcze Panie kolego, życie Cie doswiadczy boleśnie...
UsuńNiby jak? I co to ma do tematu?
UsuńTakie gadanie o doświadczaniu przez życie zawsze podnoszą osoby, co nie mają nic sensownego do powiedzenia.
Jeśli "Dr Morfeusz", to ten sam, co niespełniony anestezjolog-niedoszły Pop, to współczucie może być nieco źle ulokowane;-)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że to chyba nie jest ta sama osoba co ó sławny doktor Morfeusz.
UsuńNo w sumie - wiele rzeczy można mu zarzucić, ale nie styl wypowiedzi egzaltowanego 15latka.
OdpowiedzUsuńDlatego nie sądzę aby to była ta sama osoba. Trudno żeby to ktoś napisał co zna jednak medycynę 'od kuchni'.
Usuńa jakie to ma znaczenie tak w ogole?
UsuńOt taki branżowy sport narodowy, tylko my, jako że jesteśmy jeszcze młodzi i co najmniej jeden z nas piękny(nawet jeśli tylko w tyłku), to sobie roztrząsamy takie bzdety.
OdpowiedzUsuńJak będziemy starzy i zgorzkniali, to będziemy siedzieć na konsylium i strzykać jadem spomiędzy poplamionych nikotyną jedynek i silić się na zgryźliwie dowcipne uwagi nt. aktualnych rozporządzeń aktualnego MZ i ministerstwa.
no nie pisz ze palisz...
UsuńNie palę - figura retoryczna.
OdpowiedzUsuń