Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

piątek, 19 maja 2017

Na ostatnią chwilę...

Zawsze sobie obiecuję, że nigdy więcej nie doprowadzę do takiej sytuacji, że zostawię wszystko na ostatnią chwilę.

Udzielają mi się zwyczaje mojej niedoszłej narzeczonej, która mi wczoraj oznajmiła: lecę na Majorkę. a przynajmniej próbuję zdążyć na samolot. Parę godzin później mi napisała, że doleciała i żebym nigdy nie leciał z Modlina. Nie wiem o co chodzi, ale pewnie ją wkurzyła obsługa. Może ktoś tam był zatrudniony przez LOT - to by wyjaśniało.

Ale tak wracając do mojej skromnej osoby, która zostawiła wszystko na ostatnią chwilę. Próbuję się ogarnąć w tej nieogarniętej czasoprzestrzeni. Efekt jest taki, że jestem w środku jednego wielkiego rozpierdolnika. Moje mieszkanie wygląda jakby przeszło przez nie tornado. Dzięki temu czuję przypływ pozytywnej energii, bo wiem że inni i tak mają gorzej np. mają dyżur i chcieliby być na moim miejscu.

Znalazłem te zielone spodenki. Nie do końca były takie jakie chciałem, ale uznałem że nie będę wybrzydzał. Znalazłem jeden sklep gdzie były koszule i sweterki we wszystkich kolorach tęczy, a każdy kolor dodatkowo w siedmiu odcieniach, ale szorty to tylko były prezentowane przez cały wachlarz koloru blue.

Nigdy więcej nie zostawię niczego na ostatnią chwilę.
Obiecuję.



Przynajmniej do następnego razu.

4 komentarze:

  1. cytując idealny koniec jednego z odcinków Grey'sów "we will see" :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przebierasz się za Bawarczyka, że koniecznie zielone spodenki? ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niet:p
      Po prostu takie spodenki sobie wymarzyłem parę miesięcy temu i postanowiłem ten odzieżowy kaprys spełnić :p

      Usuń