Znieczulałem dzisiaj laryngologię. Mieliśmy poślizg czasowy przez naczelnego ortopedała, którego mój szef opieprzył - a mi się też lekko dostało rykoszetem.
Mieliśmy w planie 7 osób pozbawić migdałków (lub ich części), ale ostatecznie 5 się zgłosiło na operację.
Laryngolożka: Panie doktorze, to dzisiaj tak szybko będzie. Nie pogadamy za bardzo o tym co w świecie słychać.Ja: No tak bywa.
Laryngolożka: Ale widzę, że na urlopie pan był. A gdzie pan był?
Ja: Na księżycowej wyspie.
Laryngolożka: I jak? Podobało się?
Ja: Podobało się.
Laryngolożka: Widać po opaleniźnie. Dwa lata temu tam byłam. Ale w marcu.
Ja: I jak? Podobało się?
Laryngolożka: Podobało się. Za każdym razem jak pana widzę, to pan jest po jakimś urlopie.
Ja: To widzę, że może pani się dogadać z ginekologami.
Laryngolożka: A dlaczego?
Ja: Bo oni twierdzą, że ja tylko mam urlop i od czasu do czasu dla rozrywki pracuję.
Laryngolożka: A na kolejny urlop gdzie pan się wybiera?
Ja: Zobaczymy. Pomysły są różne. Na pewno gdzieś gdzie będzie ciepło i mnie jeszcze nie było.
Swoją drogą faktycznie mam zagwozdgę gdzie tu się wybrać.
Hahaha, ten dialog jest taki, nie wiem, ale you made my day :D Kocham ludzi, którzy też uważają że mam wiecznyurlop ^^
OdpowiedzUsuń