W Warszawie odbyła się manifestacja zawodów medycznych, że jest im źle i chcą, aby było im lepiej. Miałem jechać, transparent nieść, już nawet trasę zaplanowałem, znajomych odwiedzać przy okazji chciałem, u rodziny nocować, ale koleżanka postanowiła zrobić urodziny, a to był jedyny weekend, który nam wspólnie pasował. Każdy normalny człowiek by postąpił tak samo na moim miejscu. Urodziny są jednak priorytetem. Chociaż gdyby to był koncert Rickiego Martina to bym wybrał koncert - oczywiście w aucie przez całą drogę piłowałem jego dwie płyty. Ale wtedy koleżance bym kupił też bilet w ramach prezentu. Na manifestację nie było sensu jej zabierać, bo z medycyną nie ma nic wspólnego. Wynudziłaby się tylko i nigdy więcej by mnie na żadną imprezę nie zaprosiła. Poza tym do niej miałem bliżej niż do Warszawy. Ograniczyłem się do tego, że życzyłem manifestującym powodzenia - to i tak dużo z mojej strony.
Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.
sobota, 24 września 2016
środa, 21 września 2016
Rozmowa bez sensu
Rzecz się dzieje na jednej z sal operacyjnych. Według planu obywa się naprawa złamanego przedramienia. Dzwoni telefon anestezjologiczny. Osobiście odebrałem.
wtorek, 20 września 2016
Podobało się
Znieczulałem dzisiaj laryngologię. Mieliśmy poślizg czasowy przez naczelnego ortopedała, którego mój szef opieprzył - a mi się też lekko dostało rykoszetem.
piątek, 16 września 2016
Piątkowy melanż
Od dwóch dni żyję na melanżu. W środę impreza u Irlandczyka, wczoraj u mnie, a dzisiaj w sumie się już zaczęła. Wstałem rano, błogi i zadowolony z życia, bo czym miałby się człowiek w moim wieku martwić. Włączyłem sobie Rickiego Martina do śniadania, a później jeszcze razem pojechaliśmy do pracy. Szczęśliwość ze mnie, aż biła. Odliczanie do weekendu już rozpocząłem. Spotkałem na parkingu pana Czesława, który stwierdził, że dzisiaj będzie mieć dużo pracy. Przez noc trochę plan operacyjny się zapełnił.
wtorek, 13 września 2016
Służbowy obiad
Mało pracy dziś na bloku miałem, to udało mi się na obiad wybrać do szpitalnego bufetu. Jakieś takie pielgrzymki młodych osób po szpitalu się spacerowały i dopiero po chwili do mnie doszło, że wakacje to okres praktyk. Nawet jedna praktykantka jest na bloku, ale chyba tylko do końca tygodnia.
poniedziałek, 12 września 2016
"Drop it on me"
W szpitalu rozniosła się wieść, że na urlop się wybrałem. Oczywiście jest to wersja oficjalna, bo wiadomo, że urlopy są dla ludzi co pracują. Ja jestem anestezjologiem in spe hobbistycznie, aby sobie dorobić. To czym się będę zajmować w życiu dorosłym to jeszcze jest pod dużym znakiem zapytania.
Subskrybuj:
Posty (Atom)