Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

niedziela, 10 maja 2015

Kalimera

... a właściwie to o tej porze powinienem powiedzieć kalispera, czyli dobry wieczór

Pewnie niektórzy myśleli, że ja ciągle na grille chodzę, a później na drugi dzień do pracy, a muszę jednak zaskoczyć, że od ostatniego grilla nie byłem na żadnym kolejnym (chociaż mięso grillowane jadłem jeszcze parę razy). Jednocześnie pragnę nadmienić, że dla mnie grill i libacja alkoholowa to nie jest to samo. Dlatego uprasza się, aby niektórzy komentatorzy nie mierzyli mnie swoją miarą. Do pewnego momentu jeszcze czytałem te komentarze i nawet odpisywałem, ale znudziło mi się wyczytywanie jak to co poniektórzy są bardziej świeci niż papież i dałem sobie spokój.

Skoro te kurtuazyjne uprzejmości mamy za sobą, to poopowiadamy sobie jak minęła majóweczka. Jak wspomniałem to na żadnym kolejnym grillu nie byłem, za to poleciałem sobie na południe, między innymi na jedną z greckich wysp. Nauczony przygodą z wyprawą do Bangkoku od razu zrezygnowałem z usług polskiego lotnictwa i wszystko rezerwowałem przez niemieckie biuro podróży. Ordnung muss sein. Nie jest to żadną tajemnicą, że Niemcy mają lepsze oferty wycieczek (nawet w tych samym biurach co w Polsce też są). Nawet rozmawiałem z kolegą, który pracuje w Lufthansie to mówił, że Polacy których spotyka skarżą się właśnie na lotnictwo i na to, że propozycje wycieczek w Polsce są zbyt sztywne i nie da się wybrać terminów niestandardowych.

Mówi się, że Grecja jest na skraju upadku, a jakoś ja nic takiego nie zauważyłem. Turystyka kwitnie. Nie było scen  rodem z Neapolu, a sami greccy tubylcy byli uśmiechnięci. Ładną pogodę mają, to i zadowoleni z życia są. Bez problemu można było się z nimi dogadać. Czasami miałem wrażenie, że oni po włosku mówią, ale jakoś ja tego włoskiego nie rozumiałem. Bo wiecie, ja grekę świetnie znam, tylko ze słówkami mam problem :P

Sałatka grecka całkiem inaczej jest podawana niż u nas. Do tego zawsze chleb z masłem czosnkowym. I przepyszne oliwki. No i oczywiście feta, której się objadłem w różnych postaciach. Za to jeśli chodzi o owoce morza a zwłaszcza ulubione przeze mnie krewetki, to jednak w Tajlandii pod tym względem było zdecydowanie lepiej. Ale może to dlatego, że w nieodpowiednią porę roku trafiłem.

Typowe greckie jedzenie bardzo mi przypadło do gustu. Codziennie co innego próbowałem. Jeszcze ten cały gwar, grecka muzyka, dobre wino, słońce i Grecję można czuć pełną parą. Najlepiej zamówić grecki talerz, gdzie wszystkiego będzie po trochę i można rozkoszować podniebienie. Oczywiście na dobre trawienie musi być na początek Ouzo - jednym smakuje, innym nie, że względu na anyżową nutę. Jeden kieliszek moim zdaniem wystarcza, aby dodatkowo pobudzić apetyt, bo zbyt duża ilość może do mdłości doprowadzić.

Warto wybrać się na wycieczkę na okoliczne wysepki. Każda jest w swoim rodzaju urokliwa z przepięknymi widokami. Mi najbardziej zapadła w pamięci wysepka Simi, dlatego że ja tam byłbym bezrobotny. Nie ma tam żadnego szpitala, porodówki nie ma, więc nie zrobiłbym nawet podpajęczego do cesarki:P

Grecja jak najbardziej jest jeszcze w planach do odwiedzenia, ale nie wiadomo kiedy. Jest tam mnóstwo zakątków żyjących antyczną historią, do których chciałbym zajrzeć, bo starożytna Grecja to było okres który w historii najbardziej mi się podobał.

5 komentarzy:

  1. To ja polecam odwiedzić Santorini i polecam zabrać tam mnie - bo zawsze chciałam, a jeszcze nie było jak :(
    N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcześniej chyba Kreta jednak będzie. Już tyle osób mi ją poleca:)

      Usuń
    2. Też polecam Krete, a dokładnie Balos, nie pożałujesz:)

      Usuń
  2. Ja polecam Korsykę, jesli jeszcze nie byles. Drogo, ale pięknie:3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm wczoraj właśnie tak pomyślałem o tej wyspie :)

      Usuń