Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

środa, 18 września 2013

Miejscówka

Przejechałem się dzisiaj pociągiem. Nie jednym, a w trzema - jeden był taki sobie, a pozostałe dwa ładne i wygodne. Przez pół drogi czułem się jak w samolocie, bo wagon był bezprzedziałowy. Prawie 350 km zrobiłem. Bez żadnego opóźnienia. Czasami osiągając międzyplanetarną prędkość 123 km/h.

Ja wsiadałem we Wrocławiu. Początkowo miałem cały przedział dla siebie, mimo iż opłaciłem tylko jedno miejsce. Teraz tak jest, że w pociągach są obowiązkowe miejscówki, które wliczone są w cenę biletu. Pewnie dlatego cena biletu była taka a nie inna. Na pierwszej stacji wsiadły dwie panie:
Pani nr 1: A to nie jest tak, że teraz miejscówkę trzeba kupić??
Pani nr 2: Nie. Jak ktoś sobie kupi to może tylko to miejsce zająć. A my jak nie mamy to możemy siedzieć gdzie chcemy.
Pani nr 1: Rozumiem. Wiesz, gazetkę do czytania mogłyśmy sobie kupić na podróż.

Ja tam siedziałem cicho, bo w nastroju do rozmów nie byłem. Pomyślałem, że jak kupowałem bilet to nic nie mówiłem o miejscówce, a na bilecie miałem jasno wydrukowane, który wagon, które miejsce. Te informacje tak mimochodem rzuciły mi się w oczy, bo pierwsze co zrobiłem, to sprawdziłem czy bilet jest na odpowiedni pociąg zakupiony. Przy okazji zobaczyłem, gdzie pani kasjerka mnie zakwaterowała.

Pociąg sobie ruszył. Panie coś tam sobie gadały między sobą. Mnie nie zaczepiały, więc ja nie zaczepiałem ich. Na kolejnej stacji wsiadły jeszcze dwie osoby, które były bardziej obeznane w sytuacji, bo wiedziały gdzie siedzieć miały. A się okazało, że siedzieć miały tam gdzie już miejsca zajęte były. No i wywiązała się dyskusja, bo ktoś chciał siedzieć przy oknie, a tam już ktoś był.

Ostatecznie dwie pierwsze panie ustąpiły miejsca. Chciało mi się skwitować całą sytuację: Gazetkę do czytania by chciały, a informacji na bilecie doczytać już się dało.

10 komentarzy:

  1. Chleb powszedni. W pociągach, w autobusach. Pytam grzecznie kierowcę, czy mam zająć miejsce z biletu, czy to bez znaczenia (bo wcześniej widzę, że pasażerowie przede mną pakują się gdzie chcą). Pan kierowca głośno odpowiada, że można siadać jak się chce. Więc siadam. A za chwilę słyszę na drugim końcu autobusu "to moje miejsce".
    Trasa Warszawa - podkarpacie. Ogólnie prawie 10 godzin podróży. Kierowca kazał zajmować miejsca zgodnie z numerami na biletach. Otóż mi przypadło miejsce obok Pana starszego z nogą w gipsie, który moje siedzenie tą wyprostowaną nogą zajął. "No niechże się Pani zlituje, przecież nic z tą nogą nie zrobię". Litościwa Magda więc poszła i zajęła miejsce na tyle, licząc, że może akurat to nie jest wykupione. A skąd, trzy razy się przesiadałam, zanim cztery litery usadziłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już są miejscówki to lepiej się tego trzymać (moim zdaniem). Jakiś czas temu miałem tak, że jak z Krk jechałem to zająłem ostanie (albo przedostanie) wolne miejsce :)

      Usuń
    2. No tylko że działaniu tych miejscówek nawet sami kierowcy przeczą. Często mówią wprost "siadać gdzie się chce" i się nie przejmują. a potem przychodzi ktoś, kto chce usiąść na swoim miejscu i kierowca przesadza kogoś, tylko dla tego jednego człowieka. chore to jest ;) nawet jeśliby wszyscy się stosowali do miejscówek, zawsze znajdzie się ktoś, kto swoją szanowną usadzi tam gdzie chce. i jest to najczęściej (bez obrazy oczywiście dla starszych ludzi" jakaś babcia, albo dziadzio "a bo ja nie mam siły iść na koniec autobusu", "nie będę siedzieć na kole", "zaraz wysiadam, muszę widzieć drogę", "muszę siedzieć z przodu".
      Ok, ja też bym wolała mieć widok na drogę, bo mam chorobę lokomocyjną i nie musiałabym się truć żadnymi chemikaliami na pierwszym siedzeniu. Ale biorę aviomarin i odjazd. Ludziom tak ciężko być po prostu ludźmi.

      Usuń
  2. Ostatnio w ekspresie ICC z Krakowa jechałam do Warszawy 157 km/h, śmierć w oczach :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakbyś jednak skwitował na głos tą sytuacje z dużym prawdopodobieństwem wspomniana gazetka wylądowałaby Ci na głowie za sprawą wielce oburzonej baby;-p

    Mia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie chodzi o to, że one gazety nie miały. CO najwyżej mógłbym biletem po oczach dostać :D

      Usuń
    2. jak po oczach to tez niebezpiecznie;-)

      Mia

      Usuń
  4. Ostatnio jakaś miła pani zajmująca moje miejsce przy oknie stwierdziła, że mam usiąść obok, bo ona i tak zaraz wysiada -.- Ale trzeba przyznać, że wygodnie jest w ICC, bo moja ostatnia podróż w pociągu bez przedziałów (osobowym?) skończyła się chyba 40-min staniem. A rekordowe opóźnienie miał pociąg ze stacji początkowej poprzedzającej tą, na której stałam, a wynosiło ono: 140 min :) Trzeba jednak przyznać, że podróż pkp bywa owocna, i w nowe znajomości, i wrażenia xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tymi miejscówkami w pociągach też różnie bywa, bo ludzie siadają, gdzie lepiej, np. przy oknie, a potem z tekstem, że ktoś inny może usiąść na ich miejscu. ;)

    OdpowiedzUsuń