Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

poniedziałek, 13 maja 2019

Kierownik imprezy vol. 2

8:30 czasu miejscowego w niedzielę to nie jest pora na odbieranie telefonów spod niezapisanych numerów. Numer w sumie był znany, tylko ja się dokładnie nie przyjrzałem. Trudno było mi analizować cyferki jednym okiem, kiedy mózg był jeszcze w krainie Morfeusza.

Kierownik imprezy: Szpital kliniczny. Dzień dobry. - skądś znam ten głos - Tomek mówi. Rafał jest sprawa... - pomyślałem że może doszło do masowej katastrofy i ściągają wszystkich do roboty.
Ja: Mmmm... - więcej nie byłem w stanie wykrztusić.
Kierownik imprezy: Wypadł nam jeden dyżurny. I może mógłbyś koleżankę zastąpić.
Ja: Tomek, ale ja mam w poniedziałek dyżur.
Kierownik imprezy: Wiem, ale to się da jakoś załatwić.
Ja: Yyy... - ja nadal się zastanawiałem czy ja jeszcze śnię.
Kierownik imprezy: Można by podzielić ten dyżur, ale to jest głupi pomysł, bo wtedy w poniedziałek i tak musisz pracować.
Ja: Zróbmy tak, jak nikogo nie znajdziesz to mogę przyjść.
Kierownik imprezy: Rafał jesteś ostatnią osobą, do której dzwonię i w tobie cała nadzieja.
Zastanawiałem się czy taki tekst wciskał wszystkim, czy to była prawda. Z jednej strony łatwiej obdzwonić innych co nie mają dyżuru w poniedziałek, niż właściwie przesuwać problem nieobsadzonego dyżuru o 24 godziny. Z drugiej strony były pewne przesłanki, że to ja byłem pierwszym kandydatem do gaszenia pożaru.
Ja: Dobra, ale w 5 minut to ja się nie wyrobię. Tak na 9:30 będę.
Kierownik imprezy: Bądź na 10. Dzięki. Do zobaczenia. 

Od kiedy zacząłem specjalizację, to nikt nigdy nie zadzwonił do mnie ze szpitala na mój prywatny telefon poza godzinami pracy - kiedyś musiał być ten pierwszy raz. W sumie nie miałem zbytnich planów na niedzielę. Do aquaparku chciałem pojechać. W basenie bym się pomoczył, w saunie poleżał. Przynajmniej niedziela jest bardziej lukratywna pod względem finansowym niż poniedziałek. Nie wiedziałem jeszcze, że za parę godzin u nas będzie też gorąco jak w saunie.

O 15 przyjmowałem polytraumę. Na SORze sytuacja nie wydawała się zbyt dramatyczna. Po wstępnej diagnostyce okazało się, że mogę rezerwować salę operacyjną, wiadro KKCz i osocza. Sytuacja zaczęła się dramatycznie sypać od momentu rozpoczęcia znieczulenia. 6-cio osobowa obsługa anestezjologiczna ledwo nadążała podłączać worki z krwią, osoczem, płyny, zmieniać strzykawki w pompach, robić gazometrię i diagnostykę krzepnięcia, prowadzić znieczulenie i dokumentację.
Miałem swoją saunę. Do wieczora.

Po kolacji miałem znieczulać laparotomię. Zadzwoniłem po pacjenta, aby na 20:30 mi go przywieźli, a sam pooglądałem jego wyniki. 
Kierownik dyżuru: Pewnie będziesz chciał mnie zajebać, ale na urologii jakiś ciul nie obejrzał dwóch pacjentów piątek do prostatektomii.
Ja: Mhmm...
Kierownik dyżuru: Idź ich obejrzyj, a ja zacznę laparotomię.

Po godzinie wróciłem z urologii, a Tomek uraczył mnie nowinkami. 
Kierownik dyżuru: To tutaj nie powinno długo trwać. Chirurdzy się upierają, że chcą robić jeszcze ten kolejny zabieg, ale ja będę próbował go zrzucić, bo to nie jest nic pilnego.
Taaa, nie pierwszy raz chirurdzy chcą zmienić kwalifikację zabiegu i planową operację robić jako na ostrą.
Ja: Tym lepiej dla nas. Na urazówce też widać mają co robić do rana.
Kierownik dyżuru: Jak się nie uda, to ten kolejny zabieg podobno jest na 40 minut, więc do północy powinni się wyrobić i pójdziesz spać.

Okazało się, że do północy to się wyrobiliśmy z pierwszym zabiegiem, bo chirurdzy dobrą godzinę pierdolili się z zszywaniem pacjenta. Kolejny zabieg za to spadł, dzięki temu że naczyniówka wkroczyła z re-embolektomią nogi, którą operowali w ciągu dnia ze 4 godziny.

Koło 1 w nocy wybudziłem kierownika imprezy z lekkiej drzemki.
Ja: Mam na stole pacjenta z naczyniówki.
Kierownik dyżuru: I jaki masz z nim problem?
Ja: Po poprzedniej operacji na intensywnej pacjenta wybudzili, dali mu nawet jeść, a godzinę temu wypił sobie 200 ml wody. Chciałem tylko poinformować, że zrobię mu RSI.

Do 3:30 naczyniowcy się wyrobili, o 3:50 zadzwonili z chirurgii dziecięcej że robią,a raczej chcieliby zrobić laparoskopię. Uznałem, że to nie robota dla mnie, bo miałem się w nocy zajmować chirurgią dorosłych, więc pojechałem odwieść pacjenta na intensywną terapię. O postępach powiadomiłem kurtuazyjnie kierownika imprezy, kiedy już leżałem w łóżku.
Kierownik dyżuru: Skończyliście?
Ja: Tak. 
Kierownik dyżuru: Ok, to idź spać. Na dziecięcą ściągnę Renię.
Ja: Dobranoc.

O 7 rano chirurgia dziecięca nadal szukała czegoś w brzuchu. Urazówka skończyła o 5 rano, a między 3 a 4:30 neurochirurgia grzebała komuś w głowie. Brakowało nam tylko ostrego cięcia cesarskiego i reanimacji, aby jeszcze bardziej podkręcić emocje.

5 komentarzy:

  1. Hej, tak z innej beczki, jak jestem na położnictwie które skończę (tak jeden rok) czy jest możliwość przeniesienia się na lekarski ?
    Wogóle da sie z jakiegos kierunku przeniesc na lekarski, bo kilka osob zawsze odpada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dokładnie taka sama możliwość jak przeniesienie się na polonistykę.

      Usuń
    2. Możliwość przeniesienia jest jedna: dostajesz się na studia i zaczynasz pierwszy rok. Zarówno z położnictwa na lekarski jak i w drugą stronę.

      Usuń
    3. kaffe: no niby mozna, ale k..wa po co? Czemu chlopak mialby sobie tak zmarnowac zycie? Jest obecnie tyle ciekawszych i lepszych fuch niz praca w lazarecie czy jakims innym miejscu...

      Usuń
    4. Oj Medyk, ja tak po prostemu i na temat, a Ty byś chciał od razu edukację szerzyć! Chociaż może i lepiej, wiadomo, praca.u podstaw :D

      Usuń