Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

sobota, 4 lutego 2023

Stażysta

Mamy na anestezji trzech stażystów. Jednego chłopca od listopada i dwie dziewczynki od stycznia (w tym jedna z Malezji, która stara się o uznanie kwalifikacji czy jakoś tak, bo podobno już dwa lata pracowała na bloku w azjatyckich warunkach).

 

Wczoraj był piątek. Przyszedłem do pracy niewyspany, bo do 3 się rzucałem w łóżku i zasnąć nie mogłem. Przez to trzeba przyznać że przyjechałem do pracy na lekkim wkurwie. I to oznacza, że mogę mieć dzień bardzo, bardziej albo najbardziej do dupy, a zależne to jest dosłownie od wszystkiego.

Jeszcze zanim raport się zaczął to dziewczyna z Malezji zapytała mnie czy ją dziś wezmę pod swoje skrzydła. Hmm... nie znałem planu operacyjnego na swojej sali, bo ostatnio w pracy pojawiam się okazjonalnie, ale się zgodziłem. Co mi tam. Niech się uczy. Była ze mną w zeszłym tygodniu i nawet jej dobrze szło.

Zaczął się raport. Przeglądamy co tam na dziś zaplanowane. Mi się dostała chirurgia ogólna. 4 przepukliny. No nie jest źle. Nie narobię się. Za to pacjenci ASA III. Przy okazji wyszło, że jakaś operacja na ostro się szykuje - jeszcze nie wiadomo co i kto będzie operować. Do koleżanki stojącej obok powiedziałem pod nosem:

- Kurwa, na pewno mi się trafi. Jak mam mieć dziś zjebany dzień, to po całości. - jednak to ona miała pecha, bo to jakiś pacjent naczyniowy, któremu się coś zatkało.

Kiedy już wiedzieliśmy kto jak bardzo spierdolony dzień będzie mieć to przyszło do podziału stażystów. W zależności kto jest koordynatorem danego dnia, to albo sam dzieli ich miedzy nas, albo każe im sobie wybrać salę. Ogólnie to poszła plotka, że ja daję młodym wszystko robić i młody narybek lgnie do mnie jak pszczoły do miodu. Trzeba też im przyznać, że angażują się w pracę, więc skoro mają okazję zobaczyć jak specka wygląda od początku do końca to niech robią. A jak się dobrze spisują to i 15 minut wcześniej do domu wypuszczę.

Pierwszy został zapytany chłopiec:
- To ja chcę iść salę numer dwa do pana Rafała.

O taaak!!! You made my day!!! Jestem zwycięzcą!!

Myślałem, że zacznę piszczeć i skakać z radości xD Jak wspomniałem to jestem dziś na wkurwie co się objawiało hiperaktywnością słowną (oj nie żałowałem sobie 'milusich' komentarzy podczas raportu) a tutaj takie szczęście, że prawie orgazm miałem.

Chłopiec-stażysta poza tym, że dobrze wygląda (zwłaszcza w przebieralni) robi za mnie na sali operacyjnej dosłownie wszystko. A ja dziś potrzebowałem dwie sprawne, prawe ręce do pracy. A jeśli właścicielem tych rąk będzie ktoś ładny na kim można oko zawiesić to nawet i lepiej - może dzień nie będzie aż tak bardzo do dupy nawet gdy chirurdzy popsują pacjenta.

Cztery laparoskopowe przepukliny. Ja będę stał z boku i będę się przyglądał jak chłopiec-stażysta wsadza rurę. Młody sobie cztery razy zaintubuje - jak sobie przypomnę mój staż to kiedy dwa razy udało się zaintubować to był sukces. 

W międzyczasie kolega przysłał mi zdjęcie z wakacji. Zamiast ładnych widoczków, okazało się, że kaszelek to nie drobna infekcja tylko jednak covid. Myślę sobie, że to nawet jest jakieś rozwiązanie, aby mieć dzień wolny.
- Dziewczyny, mamy testy na covida? Bo może zaraz będę mógł sobie legalnie pójść do domu.
- Są w biurze u oddziałowej.
Poszedłem, zrobiłem. Podstaw do wysłania mnie do domu nie było żadnych. Może powinienem nosić przy sobie mój stary test z dwiema kreskami. Kazali by pewnie PCR zrobić, żeby na kwarantannę wysłać i kłamstwo by wyszło na jaw, ale przynajmniej jeden dzień miałbym wolny xD

Wróćmy do roboty, bo to źle wygląda jak się nic nie robi. Młodzież znieczula, ja patrzę. Między kolejnymi mierzeniami ciśnienia komentujemy poczynania chirurgów po drugiej stronie bariery krew-mózg. Zespół chirurgów też trafił się nam całkiem sprawny, bo pierwszy zabieg zrobili o pół godziny szybciej niż planowali. Odbili sobie przy drugim, choć też byli kwadrans przed czasem na mecie. A w związku z tym, że zrobiło się trochę wolnego miejsca na mojej sali to koordynator wcisnął mi jeszcze jakąś wymianę VACa.

Zadzwoniłem do przychodni zapytać czy ktoś już obejrzał klienta.
- Obejrzałem.
- I co? - tutaj nastąpiła litania chorób. Po trzeciej mi się już dalej słuchać nie chciało.
(...)
- Ale krzepnięcie ma dobre, to podpajecze możesz mu zrobić.

Mówię do moich ładnych prawych rąk:
- Na deser ukłujesz pacjenta w plecy.
- Zajebiście. - tuż mu chciałem dzisiaj zrobić dobrze, niech się cieszy xD

Tak jak wspomniałem wcześniej to nie narobiłem się. Łącznie moja praca skończyła się na podpisaniu pięciu protokołów znieczulenia i pięciu zleceń pooperacyjnych (które oczywiście wypisał stażysta swoimi sprawnymi rękami). Jak mój szef to zobaczy to zaraz się okaże, że młodzież mnie wygryzie ze stanowiska. Przy okazji wydało się, że stażysta coraz bardziej myśli o zostaniu anestezjologiem jak dorośnie, bo wcześniej planował zostać internistą.

- Daj spokój, nie wierz w tabletki. Na człowieka działa najlepiej to co dajesz mu w żyłę.

Spodobała się mu praca manualna. I to dzięki mnie, bo kiedy byliśmy już w szatni to przyznał, że nikt nie daje mu tyle robić na sali co ja. No kurwa myślałem, że mnie za to wycałuje xD

Robota poszła nam całkiem konkretnie, bo pół godziny przed fajrantem poszliśmy do domu. I muszę przyznać, że dzień zaliczyłem do udanych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz