Zbieramy się codziennie rano w sali odpraw. Jakoś tak zwykle wychodzi, że ja jestem pierwszy. Po mnie przyszła młoda stażystka z Malezji, a później mój ulubiony stażysta. I tak siedzieliśmy we trójkę. Jak to w XXI wieku jest to każdy wpatrzony w swój telefon. Nagle podchodzi do mnie stażystka i pyta czy mogłaby być dzisiaj ze mną. Hmm... czyżbym miał deja vu? Podobna sytuacja miała już jakiś czas temu miejsce.
Hmm... miałem trochę inny plan, ale głupio mi powiedzieć nie. Zerknąłem jeszcze kontrolnie na stażystę, ale ten zdawał się nie słyszeć, że trwają negocjacje. Jasne, że możesz - odpowiedziałem uprzejmie. Reakcji ze strony stażysty brak.
Jakiś kwadrans później skończyliśmy omawiać plan zabiegów i szef pyta stażystów gdzie chcą iść. Koncert życzeń zaczął od mojego ulubionego stażysty, który dosłownie na ułamek sekundy na mnie spojrzał:
- To ja może na trzecią salę dziś pójdę.
I w tym momencie powinien polecieć dżingiel ogłaszający zwycięzcę. A kto został zwycięzcą? Oczywiście, że ja!!
Ewidentnie rozumiemy się bez słów. W końcu mamy stetoskop w takim samym
kolorze i ten sam rozmiar butów. A wiem to dlatego, że on czasem
brał moją zapasową parę, bo na niego idealnie pasowała.
Kiedy schodziliśmy na blok operacyjny odezwała się cicho do mnie koleżanka:
- Nie nawidzę cię.
- Czemu? - zapytałem z nieukrywaną satysfakcją.
- Ja go dzisiaj chciałam mieć.
- Jutro mam dyżur, to możesz go sobie jutro wziąć. O ile go czymś zachęcisz do siebie.
- Jutro mam premedykacje, szansa że go będę mieć jest żadna.
No cóż, nie powiedziałbym, że zerowa. Ja mojego ulubionego stażystę miałem też na premedykacjach. I choć nikt tej roboty nie lubi, to on sam się do niej pchał. Oczywiście po tym jak się upewnił, że to ja będę odwalać pracę biurową.
Przyszedłem do męskiej szatni. Po chwili przyszedł stażysta i się cwaniacko uśmiecha.
Ja: Wiesz, że twoja koleżanka chciała dziś być u mnie na sali?
Stażysta: Wiem. Słyszałem.
Ja: Rozumiem, że wykorzystałeś swoją pozycję, bo jesteś tutaj najdłużej i masz ten przywilej, że pierwszy wybierasz sobie miejsce pracy.
Stażysta: Dokładnie tak. Poza tym wiem z kim jest fajnie spędzić dzień. - w tym momencie zdjął koszulkę, a uśmiech mu z twarzy nie schodził. Ja zresztą też miałem banana na twarzy. Ciekawe czy to dlatego, że się zapatrzyłem na niego.
I tak się zastanawiam nad pierwszym pacjentem i co by tu młodzież nauczyć.
Ja: Zakładałeś już wkłucie dotętnicze?
Stażysta: Nie.
Ja: A widziałeś jak to się robi?
Stażysta: Może ze dwa razy się trafiło.
Ja: No to wystarczy. Chcesz założyć?
Stażysta: Pewnie.
Jakby było więcej czasu to bym dał mu założyć wkłucie centralne. Ale przynajmniej zrobił później dwa podpajęcze i jedną intubację.
Okej, uwielbiam takie historie z życia lekarzy 😍
OdpowiedzUsuńJesteś chlopcolubny?
OdpowiedzUsuńA co to za nowomowa?
UsuńBardziej poetyckie wyrażenie na bycie gejem 😛
UsuńPoetyckie? Jak dla mnie niepotrzebnie tworzone na siłę.
Usuń