O 15:30 przejąłem dyżur. Zacząłem od drzemki. Nawet się nie meldowałem szefowi dyżuru, że nie mam żadnych zajęć. O 18:30 wyciągnięto mnie z łóżka i tak w sumie zostało przez kolejne 12 godzin.
Skończyłem za kolegę znieczulenie do torakotomii i miałem jeszcze chwilę przerwy na kolację. Nawet długą chwilę, bo zdążyłem książkę poczytać, internet przejrzeć i napisać życzenia urodzinowe do znajomych (w dodatku spóźnione).
Na zebraniu o 20:30 zapadły decyzje jak dzielimy się robotą na noc. Ja wziąłem ortopedię, bo liczyłem że i tak coś z tego planu zrzucę. I się przeliczyłem.
Złamanie szyjki kości udowej u 80-latka. Pacjent po rozpoczęciu znieczulenia postanowił wpaść w tachykardię, a po cięciu w tachykardię jeszcze bardziej uciekał. Pierwsze moje pomysły, aby ów stan opanować nie przynosiły rezultatu. Po konsultacji z szefem dyżuru zaczęliśmy myśleć o kardiowersji.
Szczęśliwie po zakończeniu operacji powrócił rytm zatokowy, a ja przytomnego pacjenta odesłałem na PACU.
Zanim na PACU dojechałem dostałem telefon, że mam później lecieć na SOR do politraumy. Nawet nie wiedziałem, że szpital jest w stanie przyjąć jednocześnie trzy politraumy. Dzięki temu zatrzymała się praca na bloku operacyjnym na jakaś dobrą godzinę.
Z politraumatycznych pacjentów na szczęście nic nie było do operowania i mogłem przystąpić do realizacji dalszej części planu operacyjnego. I tu zaczęła się najlepsza część wieczoru.
Pacjent przyjechał ze złamaniem kości udowej. Zanim jeszcze go przełożyliśmy na stół to postanowił zwrócić treść żołądkową. Szczęśliwie był do regionalki zaplanowany.
Bloki i podpajęcze bez problemu ukułem i pacjent standardowo zjechał z ciśnieniem w dół. Co prawda tylko do 80, ale od razu podłączyłem mu aminy.
Operację przeżył (ja także nadal żyłem jakby kto pytał). Mimo wlewania NORy to ciśnienie trzymało mu się na poziomie max 100. Problem się pojawił po operacji, bo nie dysponowałem żadnym łóżkiem z monitoringiem. Jedyną opcją była sala budzeń, na której ktoś z nas musi go pilnować.
Szef dyżuru postanowił przejąć obowiązki na sali budzeń, a ja zająłem się kolejną pacjentką. Po 20 minutach odbarczania krwiaka miałem na zegarze godzinę piątą. Jeszcze tylko 3 godziny i fajrant.
Zajrzałem na salę budzeń, a tam zamiast pustki zaczął się tworzyć nowy oddział intensywnej terapii.
Mój pacjent przyjechał z rozpoznaniem złamanej nogi, a przed 7 rano wyjechał na kardiologię z zawałem ściany tylnej.
Dodatkowo pacjent leżał już jakiś czas na ortopedii. Ortopedały zapomnieli zgłosić operację, ale powiedzieli pacjentowi, że ma być na czczo. Dzięki temu pacjent przez ponad 24 godziny nic nie jadł ani nie pił. Nikt z ortopedałów też nie pomyślał, żeby prowadzić zastępczą płynoterapię. Nikt też się tam nie zainteresował tym, że pacjent rzygał od rana (swoją drogą to nie wiem czym). O przeczytaniu zaleceń i realizacji tego co napisał premedykujący anestezjolog to już kompletnie nie było mowy - zdecydowanie przekraczało to kompetencję ortopedałów. Coż... opinie o ortopedałach nie są bez pokrycia.
O 6 rano na salę budzeń zjechał pacjent z naczyniówki, więc nowy oddział IT zapełniał się szybciej niż mogliśmy przewidzieć.
Miałem dość tego dyżuru. Wszyscy mieli dość. Przed 8 rano zanim wyszedłem, aż mnie mdliło, że pomyślałem czy aby sobie EKG nie zafundować - przecież lekarzom też zdarzają się zawały na dyżurach. Wszak nowy oddział IT miał jeszcze kilka wolnych miejsc.
Wiedziałem, że za dwa ostanie dyżury będę musiał nocną pracą odpokutować.
Zajrzałem na salę budzeń, a tam zamiast pustki zaczął się tworzyć nowy oddział intensywnej terapii.
Mój pacjent przyjechał z rozpoznaniem złamanej nogi, a przed 7 rano wyjechał na kardiologię z zawałem ściany tylnej.
Dodatkowo pacjent leżał już jakiś czas na ortopedii. Ortopedały zapomnieli zgłosić operację, ale powiedzieli pacjentowi, że ma być na czczo. Dzięki temu pacjent przez ponad 24 godziny nic nie jadł ani nie pił. Nikt z ortopedałów też nie pomyślał, żeby prowadzić zastępczą płynoterapię. Nikt też się tam nie zainteresował tym, że pacjent rzygał od rana (swoją drogą to nie wiem czym). O przeczytaniu zaleceń i realizacji tego co napisał premedykujący anestezjolog to już kompletnie nie było mowy - zdecydowanie przekraczało to kompetencję ortopedałów. Coż... opinie o ortopedałach nie są bez pokrycia.
O 6 rano na salę budzeń zjechał pacjent z naczyniówki, więc nowy oddział IT zapełniał się szybciej niż mogliśmy przewidzieć.
Miałem dość tego dyżuru. Wszyscy mieli dość. Przed 8 rano zanim wyszedłem, aż mnie mdliło, że pomyślałem czy aby sobie EKG nie zafundować - przecież lekarzom też zdarzają się zawały na dyżurach. Wszak nowy oddział IT miał jeszcze kilka wolnych miejsc.
Wiedziałem, że za dwa ostanie dyżury będę musiał nocną pracą odpokutować.
Pewnie nieopatrznie wypowiedziałeś na początku dyżuru słowa-przekleństwo: "spokojny dyżur" :(
OdpowiedzUsuńOj nie... ja od rana wiedziałem że coś się będzie dziać, dlatego kiedy tylko mogłem to położyłem się spać.
UsuńAkcja lepsze niż u Housa.
OdpowiedzUsuńTylko, że o 5 rano dzieją się one w zwolnionym tempie:P
UsuńCo to znaczy standardowo obniżyć ciśnienie? Dlaczego i po co to się robi?
OdpowiedzUsuńNie wiem. Ja nikomu standardowo nie obniżam RR.
UsuńProszę o więcej wpisów. Kamila
OdpowiedzUsuńSorry, brak czasu.
Usuńmiejmy nadzieję, że nie miał zawału po dyżurze i doczekamy się kolejnego wpisu ;)
OdpowiedzUsuńZawału nie miałem, ale miałem kolejny dyżur :P
Usuń