Wyrostek

Rozpoczynam znieczulenie. Maska z tlenem, 0,1mg fentanylu, propofol 1% i jedziemy. Wszystko idzie tak jak powinno. Zadzwonił mój telefon. Poprosiłem Patrycję, z którą przyszło mi dzisiaj pracować, aby odebrała, bo ja nie bardzo mogłem podejść do telefonu.

Patrycja (do telefonu): ... ale on teraz robi znieczulenie... dobrze... przekażę...
Patrycja: Rafał, dzwonili z SORu, że czeka karetka na Ciebie.

Ja: Zadzwoń po ordynatora, żeby mnie zastąpił. Jak nie będzie mógł przyjść, to najwyżej na maskę krtaniową zrobię. Ja muszę spadać.

Patrycja zadzwoniła, ordynator przyszedł, a ja sobie poszedłem. W mojej dyżurce się przebrałem (btw. ostatnio coś nie widziałem naszego stażysty z interny) i udałem się ruchem jednostajnym w stronę SORu. Po drodze spotkałem Janka.

Janek: Nie mów, że już wychodzisz.

Ja: A tak się złożyło. Co będę siedzieć w pracy :P

Janek: Robota jest. Wyrostek na ostro, to myślałem, że mi znieczulisz, bo za wielu to was dzisiaj chyba nie ma.

Ja: Za dwie godziny wrócę, to akurat powinny jakieś instrumentariuszki być wolne.

Przyszedłem na SOR. Ratownicy w czerwonych ubrankach czekali grzecznie na krzesełkach. Z twarzy to jeden był mi nawet trochę znany.

Ja: Panowie chyba na mnie czekają?

Ratownicy: Na doktora...

Ja: To na mnie. Ja dziś po cywilnemu jeżdżę. Tylko wezmę papierki i jedziemy.

Dwie godziny i 15 minut później.

Przyszedłem na salę operacyjną. Operacja wyrostka już trwa w najlepsze.

Janek: O pan doktor raczył się zjawić. Spóźniłeś się.

Ja: Hmm... Po pierwsze to z tego co widzę w protokole, to operujesz już od 45 minut, więc i tak zacząłeś wcześniej. A po drugie to musiałem sobie zrobić przerwę na kawę po podróży:P

Janek: Pohamuję się od komenatrza.

Ja: Kończysz już? Bo szkoda mi dodawać fentanylu jak jesteś już po robocie. Ordynator by się do mnie przyczepił za taką niegospodarność :P A poza tym do domu trzeba iść. Na sylwestra się szykować xD