Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

wtorek, 23 grudnia 2014

Przedświąteczna gorączka

Z okazji ostatniego dnia pracy przed świętami, liczyłem, że będzie spokój. I tak się wszystkim wydawało mniej więcej do godziny 8.30, kiedy to odebrałem telefonu od ordynatora z SORu:

Ordynator SORu:Za 10 minut przywieziemy do was pacjenta po reanimacji.
Ja: Ale ja nie mam miejsca na oddziale.
Ordynator SORu: Macie przecież jeszcze salę budzeń.
Ja: Ja nie mam miejsca nawet na sali budzeń.
Ordynator SORu: To co ja mam zrobić?
Ja: Niech pan negocjuje z moim szefem.
Mój ordynator jakimś cudem miejsce wyczarował, aczkolwiek bardzo to się odbiło na naszej pracy.

W tak zwanym międzyczasie, plan zabiegów wzbogacił się o kilka operacji. Też to było bardzo pomysłowe, aby pierdółkowate zabiegi zostawić na ostatni dzień – zabiegowcy... Czyli szykuje się znieczulanie na dwa stoły. Janek do mnie wydzwaniał, że parę osób nie jest spremedykowanych. To może trzeba było czekać jeszcze dłużej??

Hitem tego tygodnia są laparotomie. W tym jedną pacjentkę sam zdiagnozowałem, że brzuch rozciąć trzeba. Wezwałem wczoraj nawet chirurga na konsultację, ale podszedł do sprawy nieco olewająco - no tak zabiegowcy... Tym bardziej miałem satysfakcję, że stanęło na moim. Próbowali się nawet mi odgryźć na sali operacyjnej, ale nie dałem sobie wejść na głowę.
- Pacjent jest słabo zwiotczony.
- Słucham?? Co pan mówił?? Że operator jest spóźniony?? Ja już od 20 minut czekam z zaintubowanym pacjentem. Trzeba było się wcześniej pofatygować. Ja do 13:30 chciałbym skończyć.

Na koniec chciano jeszcze mnie wykorzystać. Chirurdzy szukali lekarza do transportu.
- Pan się interesuje transplantologią to może pan pojechać z biorcą serca. 
Bardzo mi przykro, ale ja i tak z tego nic mieć nie będę, bo go nie znieczulę, a za darmo karetka jeździć nie będę. Zamówcie sobie przewóz z lekarzem. Ja mam już fajrant. Może gdyby nie to, że idą święta bym się zgodził, ale mam jeszcze parę rzeczy dziś do załatwienia.

I tym oto miłym akcentem rozstałem się z moim szpitalem na kilka dni.
Wesołych świąt!!

8 komentarzy:

  1. Najpierw urlop, a teraz święta ;) to się nazywa wypoczynek! Wesołych!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wesołych Świąt!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze by chcieli, żebyś do kolacji wigilijnej siedział tam i pacjentów woził :D Wesołych od Kardio!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Mam do Ciebie pytanie a właściwie dwa-- mam nadzieję , że w miarę możliwości mi na nie odpowiesz
    więc.....
    jak wygląda nauka języka na studiach ? dodam, że zostałam rok w domu ( poprawa tegorocznej matury) a maturę pisałam z podstawy niemieckiego i nie wiem czy dam sobie radę z językiem na studiach, zwłaszcza gdyby okazałoby się, że z powodu zbyt małej liczby "niemieckojęzycznych?" przerzuciliby mnie do grupy z angielskim -- miałam taką sytuację w liceum, tylko że z angielskim ,w efekcie byłam w grupie z rozszerzonym angielskim ( w takiej sytuacji było 5 osób razem ze mną ) nauczycielka nas sobie "olała" a co za ty idzie .....
    Jak wygląda utrzymanie się na studiach ( chodzi o książki, wyżywienie," nocleg" ) w tym Twoim mieście ( nie mogłam znaleśc jakie to, ale pewnie za mało się wczytałam w Twoje posty )


    pozdrawiam i z góry dziękuje
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Języki na studiach są i tyle. Nie był jakiś szczególnie wysoki poziom - głównie język medyczny. Nie wiem jak jest z podziałem czy masz ang czy niem - chyba samemu się wybierało. Nie wiem ile teraz trwają po reformie (ja miałem 2 lata).

      Co do utrzymania to kwestia możliwości - jedni utrzymywali się za 1000zł, a inni za 3000 zł. Zależy gdzie mieszkasz, z kim, co jesz, ile jesz, ile wydajesz na imprezy a ile na książki czy ksera czy fryzjera. Ja się akurat w tym nie orientuje jak jest w moim mieście, bo część tych problemów mnie nie dotyczyła. Zresztą pewnie co roku jest inaczej (podejrzewam, że drożej).

      Usuń
  5. Wprawdzie nieproszona, ale pozwolę sobie wtrącić dwa słowa :)
    Jeśli chodzi o języki to z tego co wiem w Gdańsku nie robią zbyt wielkiego problemu. Kolega nigdy nie uczył się angielskiego, wprawdzie jako jedyny miał wrzesień z języka, ale panie go przepuściły bez problemu. Zdawał maturę z rosyjskiego, a tego w ofercie uczelni nie było. Także nie bój się, gwarantuje Ci, że język będzie Twoim najmniejszym problemem na tych studiach :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie do końca jest tak w Gdańsku. Zależy na kogo się trafi.

    OdpowiedzUsuń