Od jakiegoś czasu jeżdżę na występy gościnne do konkurencji. Koleżanka mnie namówiła. Oczywiście ku niezadowoleniu mojego szefa z pierwotnego miejsca pracy, bo musiałem zredukować część etatu. Szef oczywiście robi wojnę podjazdową (nawet w to zaangażował kilka osób) i próbuje mi ten pomysł wybić z głowy. Ze trzy razy wylądowałem już na dywaniku. A im bardziej mi mówi, że długo tak nie pociągnę, to tym bardziej wiem że obrałem dobrą drogę. I za każdym razem pyta kiedy będzie ten dzień, że przyjdę prosić o zwiększenie wymiaru pracy. Powiedziałem mu jakie mam warunki powrotu na moje 3/4 etatu - kasa się musi zgadzać, a dyrektor nie chce nią sypnąć. Cóż... nie to nie.