Powróciłem do twórczości pani Tess Gerristen. Właściwie to złapałem w księgarni pierwszą lepszą jej książkę. Niespecjalnie zastanawiałem się o czym będzie. Duże prawdopodobieństwo, że trafię na kryminał medyczny, których dawno nie czytałem.
Tess Gerristen
"Telefon o północy"
Tym razem, tak dla odmiany, trafił się romans kryminalny (medycznego charakteru nie sugerował nawet opis na okładce, więc powinno mi to już dać do myślenia). Czyta się szybko, lekko i przyjemnie. Krótko, z szybko rozgrywającą się fabułą, bez zbędnych opisów i nieprzemyślanych zwrotów akcji. W sam raz na ostatni, leniwy, zimowy wieczór.
Ostatnio to ja literaturę chłonę całymi tomami. Znowu muszę się wybrać do księgarni i zaopatrzyć w kilka nowych pozycji. Literaci bez wątpienia mogą na mnie spokojnie zarobić. Zdecydowanie odbiegam od statystyk, które pewnie naciągam poprzez ilość tego co czytam co roku.
Ostatnio to ja literaturę chłonę całymi tomami. Znowu muszę się wybrać do księgarni i zaopatrzyć w kilka nowych pozycji. Literaci bez wątpienia mogą na mnie spokojnie zarobić. Zdecydowanie odbiegam od statystyk, które pewnie naciągam poprzez ilość tego co czytam co roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz