Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

wtorek, 29 marca 2016

Premedykacja

Ordynatora dzisiaj nie było, co dało się wyczuć takim faktem, że każdy robił co chciał. Najbardziej doktor Kowalski, który wymyślał jakieś dziwne narkozy i próbował mnie w nie angażować - ja akurat wolałem skupić się na myśleniu o urlopie i o tym jak zorganizować sobie długi weekend po weekendzie majowym.

Mimo wszystko szybko uwinąłem się ze swoimi zabiegami, zjadłem kilka kawałków świątecznego ciasta i poszedłem na mój ulubiony oddział premedykować. Tam też rozpocząłem pracę od zjedzenia świątecznego ciasta.

Kiedy już tak się objadłem i zajrzałem w papiery pierwszej pacjentki to pomyślałem, że nie miałbym nic przeciwko, aby pacjenci byli tacy, żebym nie musiał przypominać sobie całego Szczeklika, a wystarczy mi tylko Larsen.

Jak już przebrnąłem przez dokumentację i miałem wiele możliwości, aby zabieg zrzucić to poszedłem osobiście pacjentkę ujrzeć w jakim jest stanie, bo na podstawie histerii choroby można było mieć różne wyobrażenie.

Pani była całkiem żywa. Zacząłem omawiać z nią znieczulenie, co i jak sobie wyobrażam w jej przypadku. Pacjentka miała już jakieś doświadczenie jeśli chodzi o narkozy. Jakiś anestezjolog jej bzdur naopowiadał, że nie może mieć jakiegoś tam znieczulenia (co było akurat nie w temacie, bo ja mówiłem o całkiem innym). Wtedy jej sąsiadka na łóżku obok postanowiła mi ruszyć z odsieczą:
- Niech pani nie dyskutuje. Doktor to jest specjalista od znieczuleń i wie najlepiej co zrobić. Wsadzi pani taką rurkę, później dostanie pani pompę z lekami przeciwbólowym i obudzi się pan w swoim łóżku po wszystkim. Nawet go pani nie będzie później po zabiegu pamiętać. Ja tak miałam.

Hmm... faktycznie ową pacjentkę znieczulałem. I to do takiej samej operacji. Chciałem zapytać czy jeszcze opowie o objawach niepożądanych po znieczuleniu i możliwych komplikacjach. Wtedy moglibyśmy już tylko papiery ze zgodą podpisywać.

3 komentarze:

  1. Witaj! Odkryłem twojego bloga jakieś 4 dni temu. Ze względu na brak czasu (święta) czytałem go po nocach i wczoraj skończyłem. Powiem tak: Rób to co robisz, pisz dalej i nie przestawaj, chyba że nie będzie Ci to sprawiało już przyjemności. Nie wiem dla ilu, ale dla mnie naprawdę stałeś mini wzorem do naśladowania. I dzięki wielkie za ten wpis, nawet jak przeżywałem małą załamkę to dałeś jej kopa w dupę pisząc te kilka słów. To teraz tylko się uczyć mi pozostało...

    Larysysy

    OdpowiedzUsuń