Ordynatora dzisiaj nie było, co dało się wyczuć takim faktem, że każdy robił co chciał. Najbardziej doktor Kowalski, który wymyślał jakieś dziwne narkozy i próbował mnie w nie angażować - ja akurat wolałem skupić się na myśleniu o urlopie i o tym jak zorganizować sobie długi weekend po weekendzie majowym.
Mimo wszystko szybko uwinąłem się ze swoimi zabiegami, zjadłem kilka kawałków świątecznego ciasta i poszedłem na mój ulubiony oddział premedykować. Tam też rozpocząłem pracę od zjedzenia świątecznego ciasta.
Kiedy już tak się objadłem i zajrzałem w papiery pierwszej pacjentki to pomyślałem, że nie miałbym nic przeciwko, aby pacjenci byli tacy, żebym nie musiał przypominać sobie całego Szczeklika, a wystarczy mi tylko Larsen.
Jak już przebrnąłem przez dokumentację i miałem wiele możliwości, aby zabieg zrzucić to poszedłem osobiście pacjentkę ujrzeć w jakim jest stanie, bo na podstawie histerii choroby można było mieć różne wyobrażenie.
Pani była całkiem żywa. Zacząłem omawiać z nią znieczulenie, co i jak sobie wyobrażam w jej przypadku. Pacjentka miała już jakieś doświadczenie jeśli chodzi o narkozy. Jakiś anestezjolog jej bzdur naopowiadał, że nie może mieć jakiegoś tam znieczulenia (co było akurat nie w temacie, bo ja mówiłem o całkiem innym). Wtedy jej sąsiadka na łóżku obok postanowiła mi ruszyć z odsieczą:
- Niech pani nie dyskutuje. Doktor to jest specjalista od znieczuleń i wie najlepiej co zrobić. Wsadzi pani taką rurkę, później dostanie pani pompę z lekami przeciwbólowym i obudzi się pan w swoim łóżku po wszystkim. Nawet go pani nie będzie później po zabiegu pamiętać. Ja tak miałam.
Hmm... faktycznie ową pacjentkę znieczulałem. I to do takiej samej operacji. Chciałem zapytać czy jeszcze opowie o objawach niepożądanych po znieczuleniu i możliwych komplikacjach. Wtedy moglibyśmy już tylko papiery ze zgodą podpisywać.
Witaj! Odkryłem twojego bloga jakieś 4 dni temu. Ze względu na brak czasu (święta) czytałem go po nocach i wczoraj skończyłem. Powiem tak: Rób to co robisz, pisz dalej i nie przestawaj, chyba że nie będzie Ci to sprawiało już przyjemności. Nie wiem dla ilu, ale dla mnie naprawdę stałeś mini wzorem do naśladowania. I dzięki wielkie za ten wpis, nawet jak przeżywałem małą załamkę to dałeś jej kopa w dupę pisząc te kilka słów. To teraz tylko się uczyć mi pozostało...
OdpowiedzUsuńLarysysy
Lubricantovaselina
UsuńZazdrościsz?
Usuń