Siedzę sobie z ginekologami i czekam na histpat, a tu padło hasło: ileus się wykluwa. Zanim doczekałem się na wynik z patomorfologii i wybudziłem pacjentkę to ileus się potwierdził, a pacjentka zaczęła już nawet grzać łóżko na intensywnej terapii.
Myślałem, że dr Kowalski ją przygotuje do zabiegu, ale się przeliczyłem. Przy zakładaniu PDA pani się tak pogorszyło, że saturacja spadła do 77%, a ciśnienie do 40 i jeszcze pani się wymiotować zachciało i sikać. Miałem nawet moment, że podejrzewam pneumothorax. Centralkę wolałem założyć już w spokoju pod narkozą i z usg, chociaż trochę to trwało. Zresztą ordynator robił wystarczająco dużo zamieszania, więc nie potrzebowałem jeszcze problemów z pacjentką.
Ileus całkiem szybko został zoperowany i mogłem sobie panią wybudzać. Aż się zdziwiłem, że to tak zwinnie poszło, bo całe to znieczulenie była jednak wyzwaniem dla mnie. Przy końcu to mi się zaczął cyrk z Michałem, bo on najwyraźniej oczekiwał specjalnego zaproszenia do pracy i jeszcze specjalnego traktowania. Nagle mnie informuje, że mam sobie wszystko zrobić sam, bo on ma ważniejsze sprawy na głowie.
Ja: A niby jakie ty masz ważniejsze sprawy teraz na głowie niż pacjentka?
Michał: Ruda jest chora, chce iść do domu i musimy omówić sprawę dyżurów na święta.
Ja: To sobie możecie to omówić później.
Michał: Ale ona by już chciała iść.
Ja: Mnie nie interesuje co ona by sobie chciała. Dla mnie jest teraz najważniejsze to co się dzieje na sali operacyjnej. Ona jest już chora tym, że rano wstaje. A ty od pół godziny nie zajmujesz się tym czym powinieneś.
Michał: Przecież sam możesz sobie wszystko zrobić.
Ja: Co ja mogę sam zrobić to jedno, ale ja nie jestem tu od tego żeby odwalać robotę za ciebie. Gazometrii nie zrobiłeś, chociaż kazałem - dziękuję, już nie trzeba, sam sobie zrobię. Nie wpisałeś o której założyłem wkłucie do tętnicy, nie wpisałeś kiedy założyłem centralkę, nie przygotowałeś wszystkiego tak jak należy, protokół to też jest pobazgrany, że nic nie idzie z niego odczytać. Mam wymieniać dalej?
Michał: Święta idą.
Ja: Jeśli myślisz, że ze względu na święta możesz mieć olewający stosunek do pracy to jesteś w błędzie. Dobra współpraca ze mną może ci się bardzo szybko skończyć w ramach prezentu pod choinkę, zamiast rózgi i przestaniesz się obijać. Tak więc nie dyskutuj tylko bierz się za rozplątywanie tego burdelu kabli.
Też mu się świątecznej atmosfery zachciało. Może jeszcze "Last Christmas" miałbym mu zaśpiewać. Ostatnio sobie zaczął naprawdę za dużo pozwalać. Fochy Rudej mi wystarczą i jej próby wejścia mi na głowę i twierdzenia, że nic z tego co robi nie należy do jej obowiązków. Ot, znalazła się pracownica roku. Jak będą znowu pomysły na redukcję personelu to osobiście zgłoszę ją jako pierwszą kandydatkę do odstrzału.
Ja: Jeśli myślisz, że ze względu na święta możesz mieć olewający stosunek do pracy to jesteś w błędzie. Dobra współpraca ze mną może ci się bardzo szybko skończyć w ramach prezentu pod choinkę, zamiast rózgi i przestaniesz się obijać. Tak więc nie dyskutuj tylko bierz się za rozplątywanie tego burdelu kabli.
Też mu się świątecznej atmosfery zachciało. Może jeszcze "Last Christmas" miałbym mu zaśpiewać. Ostatnio sobie zaczął naprawdę za dużo pozwalać. Fochy Rudej mi wystarczą i jej próby wejścia mi na głowę i twierdzenia, że nic z tego co robi nie należy do jej obowiązków. Ot, znalazła się pracownica roku. Jak będą znowu pomysły na redukcję personelu to osobiście zgłoszę ją jako pierwszą kandydatkę do odstrzału.
"...chociaż kazałem..." - uhuhu pan doktor poczuł władzę, sodówka uderzyła?
OdpowiedzUsuńa może miałem wszystko sam zrobić?
UsuńUderzyla juz dawno...
OdpowiedzUsuńBo Rafał jako lekarz odpowiedzialny za narkozę ma prawo wydawać polecenia. Czy to się komuś podoba czy nie.
OdpowiedzUsuń