Niecałe 4 godziny na sen to zdecydowanie za mało jak na odpoczynek przed takim dniem jaki sobie był dziś. Jeszcze na dzisiaj ordynator mnie uraczył referatem. Na szczęście temat był mi dobrze znamy, a materiały jakie dostałem do przygotowania już dawno przeczytałem. Oczywiście niech nikt nie myśli, że ja siedziałem pół nocy i moje expose ćwiczyłem. W każdym razie w pracy to energią nie tryskałem.
Zaczęło się od wigilii w szpitalu, a skończyło na imprezie anestezjologów. Na dziś było tak niewiele zaplanowane, więc pomyślałem, że odpocznę w pracy. Miałem misterny plan, że pójdę na premedykacje, obejrzę ze dwóch pacjentów, następnie schowam się w jakiejś komórce na mopy i resztę zostawię dr Kowalskiemu na dyżur, żeby się nie nudził. Mój misterny plan w swoim założeniu nie wypalił. Przekonałem się o tym z rana samego, kiedy to zobaczyłem, że plan operacyjny już zdecydowanie przepełniony. Dobrą wiadomością było to, że na mój referat czasu zabrakło, bo wcześniej zaczęliśmy zabiegi.
Kompletnie, ale to zupełnie wcale, nie zaskoczyło mnie, że dziś pracować miałem z chirurgami i ortopedami, bo oni na jednej sali wszystko robili, ze względu na brak instrumentariuszek. Ledwo zaczęła się pierwsza operacja, a ordynator mnie poinformował, żeby prawdopodobnie, a raczej na pewno, będzie cesarka i że ja do niej pójdę. W między czasie urządziłem sobie wycieczkę z pacjentem do pracowni TK. Szefowa radiologów stwierdziła, że chyba musiałem ostatnio na słoneczku być. Hmm... ostatnio wiele osób odnosi takie wrażenie, że mam bardziej brązową buzię :D
Wróciłem po cięciu, przejmuję moją salę i oczywiście chirurgom robota to się w rękach raczej nie pali. A kto operował? Szymon i Vacek.
Ja: Cześć Szymon, co się tak guzdrasz, szybciej.
Szymon: A ja myślałem, że porozmawiamy sobie o twoich wakacjach.
Ja: Dzisiaj to ja nie mam siły o czymkolwiek rozmawiać, bo ledwo żyję. Kończ już, bo zacznę śpiewać, a zapewniam że gama w moim wykonaniu to nie jest mistrzostwo świata.
Jedyne na co miałem ochotę to zrzucić pacjenta ze stołu i samemu się chociaż pół godzinki przespać.
Występy ortopedów to już całkiem jakieś nieporozumienie. Sami nie wiedzą co dokładnie chcą robić. Ale to mi większego problemu nie robi. Oni są najzwyczajniej w świecie nieogarnięci. Nie rozumiem tylko dlaczego oni nie potrafią przewidzieć ile czasu potrzebują. Mówią, że za 10 minut kończą. Po chwili, że jednak jeszcze przynajmniej pół godziny. Doświadczony ortopeda, a nie potrafi przewidzieć przebiegu operacji. Drogi panie, może trochę się ogarnij? Ja też mam swoje zajęcia i nie mogę sobie szastać czasem jak mi się podoba, bo mam go zakres bardzo ograniczony.
Zaskakujące, że jak wychodziłem z pracy to tak jakoś zmęczony nie byłem. Może dlatego, że spotkałem po drodze chirurgów, którzy to zwykli komentować, że ja zawsze wychodzę szybciej niż oni :D
Występy ortopedów to już całkiem jakieś nieporozumienie. Sami nie wiedzą co dokładnie chcą robić. Ale to mi większego problemu nie robi. Oni są najzwyczajniej w świecie nieogarnięci. Nie rozumiem tylko dlaczego oni nie potrafią przewidzieć ile czasu potrzebują. Mówią, że za 10 minut kończą. Po chwili, że jednak jeszcze przynajmniej pół godziny. Doświadczony ortopeda, a nie potrafi przewidzieć przebiegu operacji. Drogi panie, może trochę się ogarnij? Ja też mam swoje zajęcia i nie mogę sobie szastać czasem jak mi się podoba, bo mam go zakres bardzo ograniczony.
Zaskakujące, że jak wychodziłem z pracy to tak jakoś zmęczony nie byłem. Może dlatego, że spotkałem po drodze chirurgów, którzy to zwykli komentować, że ja zawsze wychodzę szybciej niż oni :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz