Przed przystąpieniem do czytania skonsultuj się ze swoim psychiatrą lub bioenergoterapeutą.

wtorek, 29 grudnia 2015

Alergia na kobalt

Znowu trafiła się operacja na ortopedii przerzucana już od tygodnia. Powodem były jakieś specjalne narzędzia, które należało sprowadzić. Z anestezjologicznej strony pacjentka była gotowa w każdej chwili. Ciekawostką było to, że początkowo miała mieć alergię na tytan, w poniedziałek była mowa o molibdenie, aż ostatecznie stanęło na tym, że chodzi o kobalt. Jeszcze parę dni i byśmy przerobili cały układ okresowy.

Rozpoczynamy operację. Wiedząc, że operatorem będzie ordynator ortopedii nie spieszyłem się z przyjściem i pojawiłem się na sali operacyjnej jako ostatni. Skoro i tak jeszcze nikt po mnie nie wydzwaniał, to znaczy że mam dużo czasu.
Ja: Zanim cokolwiek zacznę przy pacjentce robić, chciałbym wszystkich poinformować, że pacjentka ma alergię na kobalt.
Ordynator: Tak wiem.
Ja: Czyli rozumiem, że sprawdził pan czy te śrubki, gwoździe i inne druty jakich ma pan zamiar użyć czy nie zawierają metali wywołujących objawy alergii?
Odpowiedzi się nie doczekałem. Nawet chamskiego komentarza nikt mi nie udzielił. Szymon stał obok i się cały czerwony ze śmiechu zrobił.
Ja: Ty się nie śmiej, bo tu już był cyrk z niklem, tylko że po tym jak pacjentkę znieczuliłem i postanowiła mi wpaść w hipotonię. Później będą się ze mnie śmiać, że znieczulam pacjentów, którzy żadnej operacji nie mają.

Po intubacji i rozpoczęciu zabiegu Michał dalej pociągnął temat alergii.
Michał: Mam wrażenie, że ty nie lubisz ordynatora ortopedii.
Ja: Ależ skądże. Ja mam po prostu alergię.
Michał: Na kobalt? :D
Ja: Nie, na głupotę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz